Rozdział 42

5K 253 187
                                    


H A R R Y

Niall i Liam wpadli tego ranka, by się pożegnać. Louis próbował mnie obudzić, ale dla mnie było za wcześnie. Zobaczę ich za kilka dni.

- Haz, robię pranie, gdzie twój mundurek? – Louis puka w moje drzwi, wciskając głowę do środka.

Patrzę znad telefonu, na którym oglądałem nowy filmik na youtube.

- Tam. – Kiwam głową na stos ubrań na podłodze.

Wchodzi do pokoju i kładzie kosz z praniem na krańcu mojego łóżka.

- Co robisz? – pyta, kiedy pochyla się, żeby zebrać mundurek.

- Oglądam Youtube – mówię mu.

- Masz jakieś media społecznościowe? Jak Instagram, czy coś? – Zatrzymuje się, żeby na mnie spojrzeć.

- Nie. Nie mam co publikować. – Pamiętam, że to było coś wielkiego w liceum. Twitter i Instagram oraz Snapchat. Ale dla mnie nie miało żadnego pożytku.

Schyla się, żeby zebrać kolejną rzecz, a kiedy widzę ją w jego dłoniach, zeskakuję z łóżka.

- Lou, odłóż je – jęczę i staram się przejąć paskowaną parę majteczek z jego dłoni.

- Nie – mówi i nie porusza się, z wyjątkiem schowania ich za swoimi plecami.

- Mówię poważnie, Louis. To głupie i dziwne. Wyrzucę je. – Sięgam za niego, ale tylko bardziej je odsuwa. Nasze klatki na siebie napierają, ale on ani drgnie, bez względu na to, że jest mniejszy.

- Nie, naprawdę nie jest, Haz – kłóci się.

- Oh, proszę cię, mówisz to tylko dlatego, że musisz. – Kogo on myśli, że oszukuje?

- Nie! Nieprawda, Harry. Kiedy zrozumiesz, że nie muszę nic mówić. Mówię te rzeczy, bo są prawdą – niemal wykrzykuje mi w twarz. Pozostaję cicho i unoszę brew, patrząc na niego. – Przepraszam – sapie i bierze głęboki oddech. – Przepraszam, ale to nie jest dziwne. – Patrzy na mnie ze szczerością. Jego pusta dłoń porusza się naprzód i osiedla się na mojej klatce. Pociera kciukiem o materiał mojej koszulki. – Czy to sprawia ci przyjemność?

- Louis, nie sądzę, że...

- Czy to sprawia, że czujesz się dobrze, Harry?

Siadam z powrotem na krawędzi łóżka.

- Poważnie, Louis, to nie...

- Harry. – Kładzie dłonie na biodra.

- Może tak jest. Nie wiem! – irytuję się.

Wiem, że byłem twardy, kiedy Louis zorientował się, co mam na sobie, ale nie mogłem znieść związanego z tym upokorzenia. Byłem taki zawstydzony, wciąż dochodzę przez to do siebie. To, że mu potem obciągnąłem było pod wpływem emocji. W najbliższym czasie się to nie powtórzy.

- Więc przekonajmy się – mówi i przechodzi obok mnie, żeby włożyć majteczki do kosza z praniem. – Gdzie są inne pary?

Nic nie mówię, tylko go obserwuję. Ten koleś. Louis. Jest taki zdeterminowany i zawzięty. Ma tak otwarty umysł i wielkie serce. Dlaczego traci swój czas właśnie na mnie? Racja. Bo musi.

Trzyma swoje ręce na biodrach, kiedy czeka, aż mu odpowiem.

- W porządku, więc – mówi. – Będę musiał po prostu wyprać je wszystkie. – Pochyla się, by zebrać w ręce moje brudne ubrania. I kontynuuje, dopóki nie zapełnia całego kosza.

Boys Divisional School of Manners / TŁUMACZENIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz