Rozdział 37

4.8K 269 68
                                    


Reszta niedzieli była raczej nijaka. Louis nie był sobą, nie uśmiechał się i był cicho. Starałem się pytać, co się stało pomiędzy nim, a Gregiem, ale tylko potrząsał głową i mówił, że powie mi jak będzie gotowy.

Nie naciskałem.

Tego ranka wstaję wcześniej, żeby zrobić dla nas śniadanie. Nic nadzwyczajnego, naleśniki i trochę bekonu. Ostatnia noc była dla niego ciężka, nawet jeśli udawał, że tak nie było.

Czytał swoją sztukę, ale zauważyłem, że nie zmieniał strony przez całe dziesięć minut.

Uśmiech Louisa się rozjaśnia, kiedy widzi, że rzeczywiście zrobiłem śniadanie.

- Koniec z płatkami. - Uśmiecham się i przynoszę nasze talerze do stolika.

Louis nuci i zamyka oczy.

- Świetnie pachnie, dziękuję. – Wciąż jest cichy, ale mogę powiedzieć, że przynajmniej się przykłada, żeby wyglądać na szczęśliwego.

Uśmiecham się i siadam naprzeciwko. Cieszę się, że kończy swoje jedzenie, bo wczoraj nie zjadł swojej kolacji.

Wstaje, by odłożyć swój talerz do zlewu.

- Dzięki, Haz. Nie sądziłem, że rzeczywiście będziesz robił śniadanie – chichocze.

Przełykam kawałek naleśnika, zanim mówię:

- Żaden problem. Też miałem już dość płatków.

Louis po prostu się uśmiecha, kiedy przechodzi obok i wychodzi na korytarz. Słyszę jak schody powoli trzeszczą, kiedy wchodzi po jednym stopniu, a nie po dwa, czy trzy, jak ma normalnie w zwyczaju.

Kiedy kończę, wkładam oba talerze do zmywarki i również wchodzę po schodach.

Zamykam za sobą drzwi i mogę poczuć jak serce staje mi w gardle. Powinienem dzisiaj ubrać majteczki, prawda?

Zagryzam wargę i szukam czarnej pary, którą ukryłem w swojej torbie. Ściągam szorty i bokserki, w których spałem i wciągam na siebie majteczki. Są miękkie, naprawdę miękkie i poza skrępowanym penisem nie odczuwam żadnych ciasnych miejsc, nawet na biodrach. Lubię te boyshorty. Zakrywają mój tyłek i z kilkoma poprawkami zakrywają także penisa. Nie mam lustra w tym pokoju, ale z tego co widzę, całkiem nieźle na mnie wyglądają.

Kołyszę biodrami na boki, żeby nieco wyczuć materiał. Muszę pamiętać o szkole i mundurkach, zanim stanę się twardy.

Szybko chwytam spodnie od mundurku, żeby się zakryć, zanim Louis na mnie wpadnie. Znając swoje szczęście, tak właśnie by się stało.

Zakładam jedną z eleganckich koszul z logo po prawej stronie klatki i chwytam torbę oraz sweter. O porankach i wieczorami na zewnątrz zaczyna być naprawdę zimno, ale dnie wciąż są całkiem pogodne.

Spotykam się z Louisem na dole w korytarzu, po tym jak korzystam z toalety i myję swoje zęby.

Siedzi na ławeczce i palcami bawi się kluczykami od samochodu.

Automatycznie moją pierwszą myślą jest to, czy wie, że noszę majteczki i zdaję sobie sprawę, że ta paranoja będzie trwała przez cały dzień. Zagryzam wargę i sięgam, by się poprawić. Majteczki za wiele nie ukrywają, kiedy jestem twardy. Mam nadzieję, że Louis nie zauważy. Aczkolwiek jest dzisiaj całkiem wyłączony od świata zewnętrznego.

- Louis, gdzie twoja torba? – pytam, kiedy wychodzimy na werandę i zauważam, że nic przy sobie nie ma.

- Cholera – mamrocze. – Okay, czekaj – mówi, zanim wchodzi z powrotem do domu.

Boys Divisional School of Manners / TŁUMACZENIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz