Scream at the top of my lungs

1.8K 110 91
                                    

Krzyczę ile sił w płucach.

~ ~ ~

Świadomość wraca do mnie boleśnie powoli. Wiem, że już się obudziłem, bo mogę poczuć... Coś. Dziwny zapach i gorąco. Tak, zdecydowanie jest tutaj za gorąco. Wręcz duszno. Zanim otwieram oczy, już wiem, że nie mam na sobie za wielu ubrań. Moja naga skóra przylega do czegoś twardego i kanciastego, klatka piersiowa z każdym oddechem napiera na szorstkie pasy, może sznury, a ręce mam skrępowane za plecami. Zaraz! Skrępowane? Staram się nimi szarpnąć, ale przez ramiona przechodzi mnie mocny skurcz, więc sobie odpuszczam, cicho stękając. To, że się budzę najwyraźniej nie dociera tylko do mnie, bo mogę usłyszeć, jak coś z brzdękiem upada gdzieś przede mną, a potem znowu zapada cisza. Trochę lękam się otworzyć oczy, ale kurwa, muszę się dowiedzieć, co się dzieje i dlaczego, do cholery, jestem związany!

Tak zwyczajna czynność jak uchylenie powiek nie jest jednak aż tak prosta, jak można by pomyśleć. Muszę kilkukrotnie mrugnąć, żeby wzrok mi się wyostrzył, a kiedy w końcu tak się dzieje, widzę jedynie rażącą jasność, przez którą ponownie mrużę oczy.

- Możesz wyłączyć światło? – pytam, bo wiem, że ktoś tutaj jest. Słyszałem jak coś zrzucił, więc niech nie udaje, że jest nieobecny. Tak zwyczajne pytanie wydaje się go rozbawiać, bo cicho prycha, ale na szczęście dla moich wrażliwych oczu, nagła jasność wkrótce znika. Jak się dowiaduję potem, wcale nie było to sztuczne światło, a promienie słońca, które ktoś odgrodził bordową, ciężką kotarą.

Kiedy w końcu mogę cokolwiek zobaczyć, pojawia się kolejny problem - ból głowy. Trochę mnie przyćmiewa i nadal nie bardzo wiem, co się dzieje, ale kiedy spuszczam wzrok, widzę ciemne i brudne sznury, które kilka razy oplatają moją nagą pierś. Jestem tylko w bokserkach, tych samych, które miałem na sobie rano.

Rano! Właśnie, rano! Pamiętam dokładnie sprzeczkę z ochroniarzami i niezadowolenie Jacka, ale to co działo się potem to jedna, wielka, czarna dziura. Musiałem zemdleć i nieźle przyrżnąć, bo poza głową boli mnie też cała reszta. Do tego niemiłosiernie pieką mnie nadgarstki, ale to pewnie zasługa tego luksusowego wiązania.

Dobra, ustal fakty, Mickey. Siedzisz przywiązany na krześle, chuj wie gdzie i z kim. Pamiętasz, że byłeś bezpieczny, a teraz już nie jesteś. Chyba.

Ostatecznie podnoszę wzrok, by zobaczyć co tak właściwie mnie otacza. Pokój jest całkiem spory, zbliżony rozmiarem do tego, który miałem w hotelu i po trochę zniszczonych meblach wnioskuję, że to salon. Jest ciemna kanapa i telewizor, zasłonięte okna i jakieś szafki. Jedyne co wygląda dziwnie to plastikowy, zupełnie niepasujący do wystroju stolik, przy którym siedzi nieznana mi osoba. Facet, tak dokładniej. Coś przegląda, trochę pochylony do przodu i może oświetlenie jest beznadziejne, a mój umysł wciąż lekko otępiały, ale nawet w takim stanie mogę powiedzieć, że jest ponadprzeciętnie obdarowany urodą. Takie jest moje zdanie po szybkiej i mało wnikliwej obserwacji. Chyba po prostu mam słabość do podejrzanych typów. Już nie raz wpakowałem się przez to w kłopoty, ale hej, jeśli koleś mnie związał, żeby potem wykorzystać, to proszę go bardzo. Nie będę się opierał i chociaż wolałbym mieć więcej kontroli, to nie mam nic przeciwko małej zamianie. Koleś wygląda groźnie przez liczne, ciemne tatuaże, które pokrywają jego hebanową skórę na ramionach, dłoniach i trochę też klatce, co mogę zobaczyć przez luźną koszulkę, która wygląda na o wiele za dużą dla jego smukłego ciała. Do tego ciemne jak smoła i lekko skrócone po bokach włosy. Nawet ma lekki zarost. I to chyba kolczyk, co tak iskrzy się przy jego uchu. Cholera, trafił mi się niezły porywacz. Właściwie to całkowicie załagodził mi sam aspekt porwania.

Powinienem być przerażony, skoro prawie nagi i związany siedzę przed podejrzanym typem, ale czuję jedynie dziwną ekscytację i ciekawość. Nie potrafię tego wyjaśnić, ale po prostu się nie boję. Tak, serce mi wali szybciej niż normalnie, ale to tylko dlatego, że nie lubię nie wiedzieć, co się dzieje. Wolę panować nad sytuacją, a w tej chwili moja kontrola znajduje się na cholernie niskim poziomie. Zapewne czołga się gdzieś przy stopach tego greckiego boga zemsty. Czy w ogóle jest taki bóg? Nie wiem, ale jeśli jest, to wygląda jak ten koleś.

b l o o m | boyxboyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz