Can we please start over?

786 57 34
                                    


Proszę, czy możemy zacząć od nowa?

~ ~ ~

Wcale nie jest dobrze. Nie jest też najgorzej, ale nie jest, kurwa, dobrze. Cain jest nieprzytomny od pięciu dni, leży bezwładnie w łóżku z połamanymi trzema żebrami, licznymi obrażeniami wewnętrznymi, raną postrzałową w obojczyku i zwichniętym nadgarstkiem. W skrócie wygląda przerażająco. Jego ciało jest sine i blade, jakby już dawno odszedł z tego świata i tylko lekki ruch jego klatki świadczy o tym, że wcale tak nie jest.

A ja? Kurewsko niesprawiedliwie nic mi nie jest. Mam kilka zadrapań, ale głupi plaster na skroni to mój jedyny opatrunek. Niewiele pamiętam od momentu, w którym Seth odciągnął mnie od Caina. Wiem, że przyleciał po nas cholerny helikopter, a sam Seth zjawił się dzięki nadajnikowi GPS i sygnałowi alarmowemu, który wysłałem po naciśnięciu guzika pod fotelem kierowcy. Potem wszystko wygląda jak zamazana plama. Przetransportowali nas do jakiegoś ich prywatnego szpitala, albo przychodni, sam nie wiem, gdzie lekarze poskładali Caina do kupy, przynajmniej na tyle, ile mogli. Stracił mnóstwo krwi, ale byli dobrej myśli. Nie potrafili jednak powiedzieć, kiedy dokładnie się obudzili. Wciąż powtarzali, że jego organizm potrzebuje czasu na regenerację i chociaż taka była prawda, w tamtej chwili ich medyczny bajzel był dla mnie chuja warty. Pamiętam, że coś zniszczyłem w szpitalu, zbyt przerażony tym co się działo i co się wydarzyło. Wtedy przyszedł Seth i zdzielił mnie w psyk, żeby przerwać moją histerię i dowiedzieć się, co dokładnie się stało. Nie mam mu tego za złe, przynajmniej nie tak jak cios, który zadał mi w dniu, w którym się poznaliśmy. Sytuacja była podbramkowa i żaden z nas nie myślał trzeźwo.

Teraz jest już lepiej. Nie opuszczam sypialni Caina nawet na krok, chyba że do łazienki, ale ją też ma podłączoną do pokoju, więc nie wiem, czy to się liczy. Nie mam pojęcia, czemu tutaj jestem. Może dlatego, że nikt inny tutaj nie przychodzi poza lekarzem, który monitoruje jego stan i zmienia kroplówki. Nie wiem co tak ważnego robi reszta chłopaków, że nawet nie mają minuty, by zobaczyć, jak się ma ich cholerny szef, przyjaciel, ich, kurwa, rodzina, jak twierdzą. Ten ich głupi tatuaż, znak przynależności nie jest nic warty. Chociaż sam do końca nie wiem, czy jestem tutaj dla Caina, czy dla siebie. Mam świadomość własnego lęku, który rozlewa się po moim ciele z każdym, pojedynczym biciem serca. Boję się, że Cain już się nie obudzi, a jeśli to zrobi, muszę być tuż przy nim. Po prostu muszę. To co się wydarzyło... Nie wiem. Może to głupie, ale czuję, że nas wzmocniło, jak na ironię. Byliśmy tam tylko my, Mickey i Cain, sami przeciwko zgrai bandziorów i uszliśmy z życiem dzięki współpracy. Może nie była to robota na medal, ale liczy się efekt. Taka jest teoretyczna wersja, którą ciągle sobie wmawiam, ale w chwilach słabości, kiedy nie potrafię powstrzymać cichych łez, wiem, że chodzi tutaj o coś więcej. Moje serce pęka za każdym razem, gdy na niego patrzę, a w płucach brakuje powietrza przy każdym zerknięciu na elastyczny bandaż, który owija jego klatkę. Trzyma jego żebra razem, żeby nie przebiły płuca. Lekarz powiedział, że pod tym względem to dobrze, że jest nieprzytomny, bo bezruch lepiej wpływa na gojenie. Jednak wcale mnie to nie pociesza. Chcę, żeby się obudził, potrzebuję jego uśmiechu, jego zielonych oczu i dźwięcznego śmiechu. Chcę, żeby mi powiedział, że jestem bezpieczny, żeby mi wytknął, że jestem nudny, albo spytał, co ze mną nie tak. Bo coś musi być. Nikt przy zdrowych zmysłach nie siedziałby przy nieprzytomnym ciele, czekając aż coś się stanie. Nie spałby obok niego, nie klęczał na podłodze i ściskał jego dłoń, gładząc bladą skórę, modląc się o to, by otworzył oczy. Chcę, żeby było jak dawniej, chcę wrócić do tego popieprzonego stanu, kiedy byłem ich więźniem i mogłem go podziwiać, kiedy dane było mi go zobaczyć. Chcę skomentować kolejną z jego pstrokatych koszuli, ujrzeć to, jak ją wygładza i poprawia rękawy, to jak przeczesuje swoje splątane loki i szarpie palcami za dolną wargę. Nie wiedziałem, jak te rzeczy są dla mnie ważne, jak mnie cieszyły, dopóki nie zostały mi odebrane.

b l o o m | boyxboyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz