Stoimy właśnie przed kawiarnią Mirandy. Przepiękne małe, całe różowe miejsce. Gdy weszliśmy faktycznie był słodki zapach. Aron bo tak się nazywa staruszek, powiedział, że pracowała tu do ostatnich dni. Dlatego nie ma tu ani grama kurzu. Mężczyzna przychodzi do tego miejsca codziennie i sprząta. Pragnie oddać to dziewczynie która codziennie tu siedziała z Mirandą i równie kochała to miejsce co ona. Wspaniały pomysł, aż szkoda żeby tak piękna kawiarnia się zmarnowała. Zawsze marzyłam o czymś takim, żeby przesiedzieć cały dzień i w ogóle się nie męczyć. Mieć tylko przyjemność, kochać taki mały kąt.
- I jak ci się podoba?
- Jest naprawdę pięknie. Nie dziwię się, że Miranda kochała to miejsce. Widać tu aż do przesady kobiecą rękę. Ale wszystko stoi tam gdzie powinno. Nie widać innego miejsca dla zegara który wisi nad drzwiami, czy wazonu który stoi na barku. Wszystko idealnie zaplanowane. - powiedziałam szczerze.
- Mirandzie na pewno serce rośnie gdy to słyszy.
- Wracajmy do domu. Potrzebuję herbaty. - jak powiedział tak zrobiliśmy. Aron poszedł do salonu, a ja tym razem zaparzę zioła. Chciałabym przeżyć taką miłość jak Miranda. Żeby ktoś mnie kochał tak jak Aron kochał swoją żona, zresztą, nadal kocha. Piękna i przede wszystkim szczera miłość. Rzadko się zdarza. Tak samo ja. Prawdopodobnie zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Wierzę w takie rzeczy. I chyba nawet tęsknię za facetem, który utkwił mi w głowie. Przy nim czułam się dobrze, tu również, bo i On i Aron bardzo są do siebie podobni. Możliwe, że przeżywam teraz to co staruszek. Kocham, ale nie wiem do końca czy jestem kochana. I chyba nigdy się nie dowiem.
- Pomóc ci? - zamurowało mnie. Kompletnie się tego nie spodziewałam i upuściłam jedną filiżankę, która pękła na tysiące kawałków. Odwróciłam się i stał tam. We framudze drzwi. Jak zwykle nonszalancko opierając się ze skrzyżowanymi rękami. Gdy szok ustał rzuciłam się biegiem w jego ramiona. Czułam się dziwnie. Raz chciało mi się płakać ze szczęścia, raz nie wiedziałam jak mnie znalazł, a raz sama nie wiem. Czułam mrowienie w stopach, brzuchu i rękach. - Nie wiedziałem, że aż tak się ucieszysz na mój widok. - zaśmiał się.
- Ym.. tak, przepraszam. Za dużo emocji. - odsunęłam się z zakłopotanym śmiechem i poprawiłam koszulkę, która podwinęła się gdy On mnie łapał.
- John! - Aron wyszedł z salonu gdy tylko zauważył...John'a?
- Cześć Aron. - oboje wymienili się męskim uściskiem.
- Miesiąc cię nie było. Miranda tak chciała cię zobaczyć.
- Przepraszam, ale nie mogłem, musisz ją przeprosić ode mnie. - powiedział, jednak nie był smutny, a ja nie wiedziałam co się dzieje.
- O co tu chodzi?
- Od razu zadzwoniłem do John'ego gdy powiedziałaś co się stało. Tylko on jest w stanie porwać kobietę swojego życia. - oboje się na siebie spojrzeliśmy. Ja zawstydzona, a on? Jakby szczęśliwy. - No nic, to napijemy się herbaty?
Siedzieliśmy już tak dwie godziny. Okazało się, że gdy Johny uciekł z domu, trafił tutaj. Spał w tym samym pokoju, rozmawiał z tym samym człowiekiem o nocleg. Mówią, że historia lubi się powtarzać. Zazdroszczę mu tego, że poznał Mirandę. Musiała być wspaniałą kobietą.
- Dziękuję, że pozwoliłeś mi przenocować u siebie w domu. Trochę bałabym się spać na ławce w parku. - powiedziałam szczerze.
- Nie pozwoliłbym ci tam spać. Dużo typów takich jak my się tu kręci. - powiedział staruszek pijąc kolejny łyk herbaty. Oboje z John'em się roześmiali.
- Właściwie to już podejrzewałem, że tu przyjedziesz. Sprawdziłem pierwszy pociąg który tu jedzie. - Johny i Aron są jak dwie krople wody. Oboje wytatuowani, oboje mają to samo w głowie. Z kim przystajesz takim się stajesz prawda? Teraz widzę, że tak jest. Spojrzałam na niego i się uśmiechnęłam. - Ale chyba już musimy się zbierać. I tak jak dojedziemy będzie środek nocy.
- Tak, ja zrobię sobie przerwę. - Aron chyba jest zmęczony moją obecnością.
- Dziękuję jeszcze raz Aron. - przytuliłam mężczyznę. Przeszliśmy na korytarz i tam się ubraliśmy. Pożegnaliśmy ze staruszkiem i wyszliśmy z domu. Mężczyzna gdy wychodziliśmy był jakby bardziej...szczęśliwy. Pewnie byłam dla niego problemem jak dla wszystkich, oprócz Johna. Teraz to wiem, nie przeszkadzałam mu. Dobrze się przy nim czułam. Nawet jeśli zrobił coś złego byłam bezpieczna.
Strzał. Zmroziło mnie. Dźwięk wydobył się z domu Arona. Gdy otrzeźwiałam podbiegłam szybko do Johna bo on jakby nic dziwnego się nie stało szedł dalej.
- Słyszałeś to?! - zaczęłam krzyczeć, ale on jakby w ogóle nie zwracał na mnie uwagi.
- Wsiadaj. - powiedział.
- Co?! Nie! naprawdę tego nie słyszałeś tego? Coś mu się stało! Musimy mu pomóc!
- Nic mu już nie pomoże. Wsiądź do auta wszystko ci wyjaśnię.
Jedziemy już jakąś godzinę, a ja dalej nie usłyszałam, żadnej odpowiedzi co się stało. Odwracałam się cały czas w jego stronę, żeby cokolwiek wyciągnąć, ale to było na nic.
- Powiedz mi do cholery co się stało! - krzyknęłam. Przez moment bałam się, że go rozzłościłam, ale on dalej spokojnie prowadził. Gdy dostał jakąś wiadomość na telefon zatrzymał się na poboczu.
- Aron nie żyje.
-Co?! I my mu nie pomogliśmy?! Jak mogłeś, przecież słyszeliśmy strzał! - krzyczałam i obwiniałam go. Gdybyśmy tam zostali, możliwe, że byśmy mu pomogli.
- Gdy Miranda zachorowała. Napisali swój testament. Połowę mam ja, a drugą połowę ma tam jakaś dziewczyna. Aron nie wyobrażał sobie życia bez Mirandy. Powiedział, że gdy ona umrze on tak samo. Ona tego nie chciała, jednak Aron się uparł, poszli na układ. Jeżeli Aron zrobi coś co zmieni moje życie po jej śmierci, ale tylko żebym był szczęśliwy, może do niej dołączyć. - to jest straszne, ale z drugiej strony piękne. Niczym Romeo i Julia. Powiedział, że te dwa lata rozłąki było jedynym czasem gdy go nie widzi. I to miał na myśli mówiąc, że robi sobie przerwę. - Aron koniecznie chciał umrzeć w domu i trochę tam poleżeć, ponieważ Miranda powiedziała, że tam będzie czekać. Więc chyba się za nim bardzo stęskniła. - spojrzał na mnie.
- Co masz na myśli? - nie rozumiałam, ale z drugiej strony byłam pod wrażeniem, że oboje byli w stanie rozmawiać o swojej śmierci. Że byli gotowi oddać za siebie życie. Umowy przed czy po śmierci. Nie spodziewałam się tego. A to, że ona będzie na niego czekać? Jak z filmu. Znów Aron musiał jej szukać, ale tym razem na pewno się znaleźli i mogą całą wieczność spędzić razem.
- Miranda mi ciebie zesłała, mała.
Koniec robaczki <3 Do następnego i wiecie co robić ;D
![](https://img.wattpad.com/cover/113770136-288-k775282.jpg)