Obudziłam się. Jest dobrze, do czasu aż wstanę. Wolę poleżeć jak najdłużej się da, tylko żeby nie czuć mdłości, bólu i zawrotów głowy. Dalej przytuliłam się do kołdry i próbowałam na nowo zasnąć. Nie za bardzo pamiętam końcówki wczorajszej "imprezy" w łazience. Jednak jestem pewna, że nic niepokojącego się nie stało. Usłyszałam, że na dole ktoś się krząta i chyba nie jedna osoba więc chłopaki pewnie przyjechali. Mówię jakbym była już tu na pewno więcej niż dobę. Chciałabym sprawdzić co ze stopa, ale boje się, ze znów mnie rozboli. W ogóle chciałabym cokolwiek zrobić. Nie lubię leżę dłużej niż 8 godzin. Może spróbuje wstać. Jedna noga i kurwa jak mi niedobrze. Pobiegłam, znaczy skoczyłam na jednej nodze do łazienki, żeby zwrócić zawartość napoju wypitego w nocy. Stopa niestety boli dalej, ale teraz mam ją w bandażu. Jak?
- Ktoś się obudził. - w framudze zobaczyłam bodajże Ian'a oczywiście z fajka miedzy palcami.
- Yhym. - więcej nie byłam w stanie powiedzieć bo zwracałam dalej. Usłyszałam tylko śmiech i chłopak opuścił pomieszczenie.
- Pomóc ci może? - tym razem w drzwiach stanął Kol.
- Włożysz mi rękę do gardła i wyciągniesz whiskey? A może wyrzygasz się za mnie? - spytałam retorycznie.
- Nie, ale mogę co innego włożyć. - przez ten tekst przypomniało mi się zdarzenie sprzed dwóch dni i znów wzięło mnie na wymioty. Za plecami słychać było śmiechy.
- Widać nawet ona wie, że twój fiut nie widział mydła przez dwa miesiące. - tym razem to był mężczyzna z którym spędziłam noc. Nie ważne jak to brzmi.
- Spierdalaj.
- Hej mała. - facet usiadł obok muszli opierając się o ścianę i patrząc na mnie.
- Będziesz oglądać jak zwracam naszą małą wczorajszą imprezę? - bezsilnie oparłam głowę o muszle toaletowa.
- Pięknie ci ścieka ta ślina po brodzie. - dotknęłam palcami tamto miejsce i czując śluz chwyciłam pierwszy lepszy ręcznik i wytarłam twarz. - Ale tak lepiej. - uśmiechnął się. Wstał i podał mi rękę, żebym powtórzyła jego ruch. Chwyciłam i wstałam. Zapominając o nodze stanęłam całym ciężarem na ranie. Straciłam równowagę, ale silne ramiona chwyciły mnie w dole pleców i przyciągnął do siebie. Spojrzałam w brązowe oczy i podziękowałam uśmiechem.
- Proszę. - odsunęliśmy się od siebie. Mężczyzna chwycił mnie pod rękę i przeprowadził do pokoju. Usiadłam na łóżko i dostała dwie tabletki na ból głowy.
- Chyba spróbuje zasnąć. - powiedziałam cicho. Jednak jego obecność, sam na sam, mnie troszkę peszy? Zawstydza? Sama nie wiem. Przy nim czuje się przytłoczona.
- Później cie obudzę. - powiedział. Machnęłam głowa na tak i przykryłam się kołdrą po sam czubek nosa. Okna zostały zasłonięte i ostatnie co słyszałam to zamknięcie drzwi.
Nie chce spać. Potrzebowałam być sama. Muszę poukładać myśli. Dlaczego ja się nie boje? Dlaczego tak swobodnie się tutaj czuje? Czy nie powinnam przeżywać jakieś traumy po tym co się stało? Czy..cokolwiek? Nie rozumiem sama siebie. Raz jest mi tu dobrze, a raz boje się wszystkiego i wszystkich. Może mam w sobie jakiś wykrywacz, który mówi mi, że jestem bezpieczna czy też nie? Nie, to głupie. Nikt nie może być pewny swojego bezpieczeństwa. Więc dlaczego czuje, że tak jest? Jestem bardzo dziwna. Co ja mam ze sobą zrobić? Co oni ze mną zrobią? Mam tyle pytań lecz żadnej odpowiedzi. Z tą myślą sama z siebie zasnęłam.- Ej mała? Śpisz? - obudził mnie męski głos.
- Nie. - powiedziałam mając zamknięte powieki o odwracając się na drugą stronę łóżka. Usłyszałam chichot? Co jak co, ale najsłodszy na świecie.