Od wizyty u Arona jak i od jego śmierci minęły dwa dni. Podczas nich, za bardzo nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Mam na myśli, a jeśli Aron się mylił? Co jeśli John, nie ma większych planów co do mnie? Dlatego od czasu powrotu siedzę w pokoju. Mężczyzna od czasu do czasu próbuje nawiązać ze mną kontakt. Jednak ja jestem niedostępna. Nie wiem dlaczego, może boję się odtrącenia? Prawdopodobnie tak.
- Car, do chuja! - do pokoju jak burza wszedł John. - Porozmawiasz ze mną jak człowiek? Od jebanych dwóch dni nie odzywasz się prawie w ogóle. Martwię się o ciebie. Dziewczyno co ty ze sobą robisz?! - ja tylko usiadłam na łóżku i widziałam jakby zawód w jego oczach?
- Daj mi spokój. - powiedziałam spokojnie.
-Nie kurwa, chcę ci pomóc i to zrobię. - krzyczy na mnie.
- W czym ty chcesz mi kurwa pomagać? Ułożyć samą mnie? Sprawić, żebym stała się inna? Bardziej wesoła? Nie potrafię rozumiesz? Nie jestem człowiekiem, który jest szczęśliwy bo jest. Mam przechujowe życie i nie mam pojęcia dlaczego. Nie wiem co zrobiłam, że mam takiego pecha, że przytrafiają mi się same złe rzeczy. Czuję jakbym nie zasługiwała na szczęście rozumiesz? Od dłuższego czasu mam dość swojego życia. Uciekałam od samej siebie. Wsiadając do tego pociągu nie wiedziałam dlaczego to robię. Myślałam, że coś sobie przemyślę. Że wymyślę co dalej. Przecież nie będę siedzieć na twojej głowie do końca życia. - chwilę zastanawiałam się co jeszcze powiedzieć. - Niedawno też myślałam, żeby ze sobą skończyć. - ostatnie zdanie wypowiedziałam ciszej.
- Co ty pierdolisz?! Nie jesteś szczęśliwa? Przytrafiają ci się same złe rzeczy? To ja ci powiem jak to widzę. Przez te trzy dni, widziałem. Widziałem codzienny uśmiech na twojej twarzy. Najszczerszy kurwa uśmiech i szczęście w twoich oczach. Myślisz, że po chuj po ciebie jechałem hmm? - spojrzał na mnie spod przymrużonych oczu. Ja tylko wzdrygnęłam ramionami i spuściłam wzrok. - Bo kurwa zależy mi na tobie. Nie mam kurwa pojęcia dlaczego. Sam wiem, że między nami coś jest, a to, że Aron umarł przekonało mnie na sto procent. Widziałem, że tu jest ci dobrze, że nie potrzebujesz niczego więcej. I gdy zamknęłaś się w pokoju, odizolowałaś się ode mnie, bałem się, że nie chcesz mnie znać. - powiedział i wyszedł? Właśnie wyznał, że mu na mnie zależy i po prostu wychodzi? Postanowiłam za nim pobiec.
- I tak po prostu wychodzisz? Wyznajesz mi takie coś i po prostu uciekasz?! - krzyczałam, a on szedł dalej.
- Co z tego, że ci to powiedziałem jak i tak będziesz uważać, że mam cie gdzieś. - był już przy drzwiach i chwycił właśnie kluczyki od samochodu. - Możesz zostać ile chcesz, a ja nie wiem kiedy będę. - i wyszedł, a ja? Postanowiłam przemyśleć parę spraw. Poszłam oczywiście do sypialni i siedziałam pod ścianą. Czy ja go kocham? Czuję się przy nim bezpiecznie, szczęśliwa i w pewien sposób kochana. Czy chcę mu to powiedzieć? On mi powiedział co czuje, Aron mi powiedział co ja czuję i co on czuje. Może chce żebym czuła się tak jak zawsze chciałam? Z własnej woli. Nie żeby tylko mi wszystko pasowało, ale widzę, że robi to bo to przede wszystkim jest on. Szczery, w pełnej okazałości. Przy mnie nie jest bandytą, któremu tylko kasa w głowie. John jest zwykłym człowiekiem, który potrzebuje trochę miłości, czułości. A ja? Tak naprawdę oddalam się od niego kiedy najbardziej tego potrzebuje? Myślę, że przez jego ucieczkę miał mało miłości w życiu i chce teraz to nadrobić. I dlatego Miranda mi go zesłała. Żeby czuł się kochany przeze mnie. Bo chyba chce tego, ufam mu. To on mnie znalazł gdy uciekłam. Teraz jeszcze bardziej żałuję, że Aron umarł. Mogłabym teraz do niego zadzwonić, a on by mi doradził. Jednak szanuję jego decyzje, chciał być z miłością swojego życia. Z moimi myślami ruszyłam do łazienki. Przypomniało mi się, że dawno moja skóra nie dotknęła wody z mydłem. Wzięłam tylko koszulkę do spania i czyste majtki. Weszłam pod prysznic i od razu nałożyłam męski płyn na rękę i wmasowałam w ciało. Nawet nie wiedziałam, że kąpiel po takim czasie jest naprawdę odprężająca. Umyłam jeszcze włosy i trochę stałam pod strumieniem. Gorąca woda zmyła ze mnie ból. Wyszłam i zaczęłam wycierać ciało suchym, bardzo miękkim ręcznikiem. Założyłam koszulkę i majtki. Resztę wrzuciłam do kosza na pranie. Gdy tylko usłyszałam, że drzwi wejściowe się otwierają ruszyłam biegiem w ich stronę. Stanęłam na górze schodów i zauważyłam delikatnie podpitego Johna. On spojrzał na mnie i zaczął iść w stronę kuchni.
- Też mi na tobie zależy i to cholernie zależy. - zaczęłam iść w jego stronę gdy ten stanął w miejscu.
- Tobie co? - powiedział i odwrócił się do mnie.
- Zależy mi na tobie jak na nikim innym. - gdy wypowiedziałam te słowa rzuciłam się biegiem w dół schodów w jego stronę, John tylko szedł do mnie z wyciągniętymi rękami jakby nie dowierzając. Rzuciłam się w jego ramiona, a on zręcznie mnie złapał. Nie mogłam nic innego zrobić jak go pocałować. Całowaliśmy się jakby dzień miał się skończyć. Trzymał mnie mocno za biodra, a ja owinęłam go mocno nogami i rękami. Oparł moje plecy o ścianę i tym razem złapał za policzek. Po chwili trochę spuściliśmy z tonu. Oderwaliśmy się i spojrzeliśmy po sobie w oczy. Dopiero teraz poczułam smak papierosów i wódki. Z jego połączeniem jest idealne.
- Mi na tobie też. - dał mi ostatniego całusa w nos. Uśmiechnęłam się ze słodkości tego gestu. Zeszłam z niego i dalej uśmiechałam się jak pojebana. - Myłaś się? - machnęłam głową bo jakby zabrakło mi języka. - Okej, to ja też teraz pójdę się trochę odświeżyć. - pocałował mnie w czoło i poszedł. Ja nie wierzyłam, że zdobyłam się na taki gest. Co we mnie wstąpiło? Powinnam go przeprosić. I to zrobię, zaraz po tym jak wyjdzie spod prysznica. Zaparzyłam herbatę i siedziałam, czekałam przy stole w kuchni. Usłyszałam, że skończył i czym prędzej pobiegłam. Zauważyłam, że drzwi sypialni się zamykając. Otworzyłam drzwi i..
- O matko. Przepraszam - szybko odwróciłam się gdy zauważyłam, że John jest cały nagi.
- Nie masz za co mała. Już możesz się odwrócić. - powoli i jednym okiem sprawdziłam czy na pewno się ubrał. Miał na sobie spodenki dresowe i wystające spod nich czarne bokserki.
- Chciałam cię przeprosić. Nie powinnam tak na ciebie naskakiwać. Nie chciałam, żeby to tak wyglądało. - powiedziałam chowając kosmyk włosów za ucho.
- A jak chciałaś, żeby to wyglądało? - podchodził powoli. - Tak? - złapał mnie w dole pleców agresywnie do siebie przybliżając. - A może tak? - teraz jedną rękę położył na policzku, a drugą nad biodrem. Powoli i zmysłowo zwilżył swoje usta językiem i namiętnie mnie pocałował. Delikatnie i z uczuciem. Odsunął się i uśmiechnął. - Bo ja tak właśnie to sobie wyobrażałem.
Się dzieje co? :D Komy i gwiazdki <3
