5. Tom nie powinien wiedzieć

6.6K 368 11
                                    

Harry powoli obchodził pokój, w którym się znajdował. Zajrzał w każdy zakamarek, w końcu jednak pokręcili głową zrezygnowany i przeszedł do kolejnego pomieszczenia. Najgorsze było to, że nie miał bladego pojęcia, czego właściwie szukał. Jeszcze. To było denerwujące, ale był pewien, że kiedy wreszcie to znajdzie, zorientuje się od razu. Szukał już ponad tydzień ale jeszcze nie znalazł. Tom powoli robił się podejrzliwy, bo Harry kręcił się po całym domu jakiś taki zagubiony, nawet oferował swoją pomoc, ale Harry jej nie chciał. Tom nie powinien wiedzieć, gdzie to będzie, nikt nie powinien wiedzieć.

Westchnął i otworzył kolejne drzwi, zajrzał pod łóżko, a potem do następnego pokoju. Ciągle nic. Podniósł poduszkę. Jaka miękka... Przytulił ją do siebie zadowolony i opuścił pomieszczenie, zabierając poduszkę ze sobą.

Harry zajrzał jeszcze w kilka miejsc nim w końcu znalazł to, czego szukał.

- Idealnie! – Zamruczał na głos, rozglądając się dookoła. Potem zamknął za sobą drzwi.

***

Tom szedł długim korytarzem otwierając i zamykając kolejne drzwi.

- Harry! – Wołał co jakiś czas. W końcu odwrócił się do towarzyszącego mu mężczyzny z niezadowoloną miną. – Przecież kazałem ci go pilnować!

- Prze... przepraszam, panie. Odwróciłem się tylko na chwilę, a jego już nie było. – Wydukał Ray, odrobinę obawiając się o swoje życie. Lord wyglądał na naprawdę zdenerwowanego. Tom zignorował go i zszedł po schodach. Nagle przypomniał sobie co zdarzyło się ostatnim razem, kiedy Harry zniknął mu z oczu. Czuł, jak panika powoli bierze w nim górę. – Harry! – Zawołał jeszcze głośniej.

- Co!? – Doszedł ich miękki głos Harry'ego, skądś u góry.

Tom odwrócił się momentalnie i spojrzał w górę schodów. Harry stał tam, opierał się o poręcz i wyglądał na dość znudzonego. Tom odetchnął z ulga.

- Tutaj jesteś.

Uszka Harry'ego uniosły się szybko. Doskonale wyczuł napięcie uchodzące powoli sylwetki kochanka. Zbiegł po schodach i wlazł Tomowi na ręce.

- Szukałeś mnie?

- Tak. Gdzieś ty był?

- Grałem.

- Ale nie było cię w pokoju z telewizorem. – Powiedział Tom miękko, trzymając go blisko siebie, jakby nie chciał go znowu zgubić.

- Hmmm... potem poszedłem do łazienki.

- Rozumiem. – Powiedział Tom, stawiając Harry'ego na podłodze. Spojrzał w oczy uśmiechającemu się niewinnie Harry'emu i natychmiast zrozumiał, że jego maleństwo kłamie. Nie wiedział tylko, z jakiego powodu.

Harry odwrócił wzrok, unikając przenikliwego spojrzenia Toma. Spojrzał na Reya, opierającego się o framugę najbliższych drzwi.

- Miałeś przeze mnie kłopoty? – Tom przerwał wpatrywać się intensywnie w Harry'ego i zerknął na swojego podwładnego.

- Nie, nie ma kłopotów. Ale jego zadaniem jest doglądanie ciebie i ochrona, w razie, gdyby działo się cos niedobrego. Ale nic nie może zrobić, jeżeli sam mu uciekniesz. – Harry opuścił uszka zgaszony.

- Rozumiem. Przepraszam.

- Dobrze, niestety, teraz muszę wracać do pracy. – Gdyby Ray nie przyszedł i nie poinformował go o zniknięciu Harry'ego, pewnie miałby już wolne.

- Dlaczego? Nie możesz ze mną pograć? – Zapytał Harry, wlepiając w niego swoje najniewinniejsze spojrzenie.

- Nie teraz. Później, dobrze? – Zapytał, tarmosząc lekko czarne uszka.

- Dobrze. – Odpowiedział Harry w końcu, niezadowolony.

- No. I nie znikaj już więcej, dobrze?

- Tak. Nie będę uciekał. – Podszedł do Raya i chwycił go za rękę. Potem pociągnął mężczyznę w kierunku schodów. – Chodź, zagramy w coś.

Tom też nie był zbyt zadowolony, że teraz nie może być ze swoim małym gryfonem, ale tylko patrzył, jak jego kochanek się oddala.

- Gdzie się chowałeś? – Zapytał sam siebie. Wiedział, że Harry coś przed nim ukrywa już od jakiegoś czasu. Nie wiedział tylko, czy powinien się tym martwić, ale na pewno go to nie cieszyło. Spojrzał na zegarek i westchnął. Cokolwiek to było, będzie musiało zaczekać. Spotkanie ze Śmierciożercami miał za kilka minut.

***

Harry patrzył z niechęcią na Raya siedzącego na taborecie tuż przy drzwiach. Teraz oglądał telewizję, ale gryfon wiedział, że cały czas go obserwuje, kątem oka. Nie zostawił go samego nawet na chwilkę. Harry próbował uciec, ale bezskutecznie. To było denerwujące.

Harry ziewnął szeroko i Ray spojrzał na niego od razu.

- Jestem zmęczony. Idę się zdrzemnąć.

Ray skinął głową, wyłączył telewizor i podążył za Harrym do sypialni.

- Idziesz na to spotkanie? – Zapytał chłopak niewinnie, wchodząc na łóżko.

- Tak, jeśli jeszcze trwa.

- Aha, dobrze. – Ziewnął znowu. – Powiedz Tomowi dobranoc ode mnie. – Szepnął, zwijając się w kłębek pod kocykiem.

- Powiem. Dobranoc, Harry.

- Branoc. – Wymruczał chłopak śpiąco.

Ray wyszedł, zamykając za sobą drzwi i zszedł na dół, tam gdzie zazwyczaj odbywały się spotkania.

Harry czujnie słuchał, aż kroki mężczyzny ucichły i odrzucił kołdrę na bok. Wstał z łóżka energicznie. Nienawidził kłamać, ale tym razem musiał to zrobić. Otworzył drzwi ostrożnie, sztywniejąc, za każdym razem, kiedy zaskrzypiały. Rozejrzał się po korytarzu ostrożnie, a potem z zadowolonym uśmieszkiem wyruszył na nowe łowy.

Był w łóżku, śpiąc grzecznie, nim spotkanie na dole dobiegło końca.

Kitty Trouble | Tomarry IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz