Tom kopnął zamknięte za jego plecami drzwi i delikatnie ułożył Harry'ego na łóżku.
- Więc tak świętujemy? - zapytał Harry - Zrobisz wszystko aby dostać się do moich majtek, prawda?
- Jasne - odparł krótko Tom i jednym ruchem ściągnął z Harry'ego spodnie i bieliznę.
- Kurcze, faktycznie jesteś napalony.
- Kiedy ostatnio uprawialiśmy seks? - spytał Tom
- Hmmm. Dwa tygodnie, cztery dni i szesnaście godzin temu. - odparł Harry
- Trzymałeś mnie długo, nieprawda?
- Nie do końca. Po prostu też jestem napalony - Tom mruknął z aprobatą i dalej rozbierał Harry'ego z ubrań.
Harry westchnął z rozkoszy, gdy Tom delikatnie całował jego brzuch.
- Och. Znów się ruszył. Czułeś to?
- Tak. - ledwie słyszalnie odparł Tom, dotykając miejsca, w którym leżał jego syn.
- Napiera na moje boki. - powiedział Harry masując swój brzuch.
- Wygląda na to że będzie całkiem duży.
- Tak, na to wygląda. - Harry pomógł Tomowi pozbyć się podkoszulka i szybko zdjął swój.
Tom szybko przygotował go i Harry zaczął się kłaść, ale powstrzymała go ręka, chwytająca za łokieć.
- Tym razem zrobimy to inaczej. - Tom uśmiechnął się, kładąc się na łóżku i zmuszając Harry'ego do zajęcia pozycji na nim.
- Och? - spytał Harry i spojrzał w dół, na erekcję Toma między nimi.
Tom delikatnie klepnął tyłek Harry'ego, by ten usiadł na nim.
- Och. - zawołał Harry i szybko opuścił się na sterczący, twardy członek Toma.
- Wygodna miłość, mamy na nią cały dzień. - powiedział Tom, uśmiechając się.
Harry miauknął miękko ale zwolnił, gdy Tom był już całkiem w nim. Pokręcił się troszkę, aż znalazł wygodną pozycję, oparty o kolana Toma.
- Co teraz?
- Poruszaj się jak chcesz, bylebyś miał dobre odczucia.
- Ok. - powiedział Harry i zaczął się kołysać.
Zamruczał z przyjemności, czując członek Toma, pocierającego to rozkoszne miejsce.
- Dlaczego nagle zmiana? - spytał.
Z ich dwóch to Tom zawsze dominował i kontrolował sytuację. Nie oddałby tej roli tak łatwo.
- Pomyślałem, że tak będzie ci wygodniej i łatwiej. - powiedział Tom, po czym prostym ruchem dłoni przykrył brzuszek Harry'ego
- I tak jest. Tylko to niepodobne do ciebie, by ulegać.
- Hej! Jestem wystarczająco zadowolony, gdy chociaż raz wykonujesz całą pracę sam. - drażnił mu się Tom.
- Nieważne. Jak tylko nasz kociak się narodzi, wracasz na dawną rolę, panie.
- Tak, Tak. - mruknął Tom, wzdychając figlarnie.
- Niesamowicie to wygląda - mieć ciebie pod sobą.
- Mówisz? Może powinniśmy robić tak częściej?
- Hmm... - Harry jęknął i wsparł się na rękach Toma, by kołysać się mocniej.
Nadał rytm powolny i odprężający, ale to ich zaspokajało. Nie był to zwykły, szalenie szybki rytm, który zwykle stosowali. Teraz dawali sobie przyjemność, równocześnie rozmawiając.