Kilka tygodni później Tom ukrywał się w biurze, pracując nad sprawozdaniami. Chował się, gdyż Harry był ostatnio w złym humorze i każdy czuł jego gniew, zwłaszcza Severus. Musiał przynosić mu wszystkie dziwne potrawy, na które Harry miał ochotę. Biegał za Harrym, jak ten znikał, masował stopy, sprzątał po nim bałagan i wiele więcej. Tom skrzywił się i czasem czuł litość dla mistrza eliksirów, ale machnął na to ręką. Nie było niczego, na co on nie zasłużył.
Harry gniewał się również na Toma, gdyż on ukrywał coś przed nim. To była nie do końca prawda. Powie o tym w końcu Harry'emu. Tylko... jeszcze nie... teraz.
Potrzebował tylko troszkę czasu. Nie powiedział o tym Harry'emu, który zrobił się jeszcze bardziej podejrzliwy. Gdy Harry był znudzony znikał cały czas i próbował przyłapać Toma, by odkryć ten sekret. Dwa razy niemal mu się to udało, ale Tom zdążył to schować. I gdy tak zrobił, Harry wychodził wściekle trzaskając drzwiami. Zwykle kończyło się to zamykaniem się na klucz przez Toma lub Harrym idącym na chwilę do gniazda, którego wciąż nie udało mu się znaleźć. To wszystko nie pomagało wcale w poprawie nastroju u Harry'ego.
Tom westchnął spróbował skupić się na sprawozdaniu, ale nie mógł. Od kilku dni nie skończył nawet jednego. Zaczynało go to frustrować. Przez cały czas myślał o przedmiocie ukrytym w szufladzie jego biurka, schowanym tam odkąd tylko go dostał. Nie codziennie robił coś tak... zmieniającego życie. Technicznie rzecz ujmując, robił to, ale tym razem było inaczej. Chodziło o jego życie.
Ponownie westchnął, potrząsnął głową i zamknął szufladę. Wiedział, że będzie musiał wkrótce spytać, i to raczej zanim urodzą się bliźniacy.
Kolejna rozterka. Bliźniaki! Tom wciąż nie mógł w to uwierzyć. Harry praktycznie skakał po ścianach, na tyle, na ile mógł przy swojej kondycji a i Tom niejednokrotnie został przyłapany na schodzeniu korytarzem w dół z głupawym uśmiechem na twarzy. Nawet teraz, gdy o tym myślał, na jego twarzy pojawił się pełen radości uśmiech.
Bliźniaki... chłopiec i dziewczyna... będą perfekcyjni, wiedział o tym. Już miał plany wobec nich. Nauczy ich wszystkiego, co zna. Ni, może nie wszystkiego, ale wystarczająco dużo, by wiedzieli więcej, niż ktokolwiek, i to zanim pójdą do szkoły. Zaklęcia, eliksiry, uroki, transmutacja... będą profesjonalistami zanim będą mieli 8 lat.
- Spójrzcie na mnie. - Pomyślał Tom ze wstrętem a jednak pełny dumy. – Siedzę tutaj szczerząc się jak idiota i planuje przyszłość bliźniaków a oni nawet się jeszcze nie urodzili.
Stukanie do drzwi oderwało go od rozmyślań. Wyprostował się w krześle a uśmiech zniknął mu z twarzy.
- Wejść! – zawołał.
Drzwi otworzyły się i wszedł jeden z nowych śmierciożerców, po czym ukłonił się. Tom wysilił się, by przypomnieć sobie imię.
- Tak dużo ich i zapominam imiona. – pomyślał, studiując osobę przed nim.
Od razu odrzucił myśl, że powodem nie pamiętania jest jego wiek. Harry drażnił się z nim o to jednego dnia. Twierdził, że jest on pedofilem, mającym szesnastolatka w ciąży. To nie było winą Toma, że Harry był tak młody. Nawet nie rozważał możliwości, że Harry zajdzie w ciążę w pierwszej kolejności i powiedział mu tak. Ale Harry zaśmiał się i stwierdził, że to nie ma znaczenia, wciąż był stary. Tom zatrzymał w duszy gniewne parsknięcie i skupił się na śmierciożercy przed sobą.
Jego obserwacje najwyraźniej zniechęciły młodego zwolennika, przynoszącego mu jakąś dobrą nowinę, ale nie wystarczająco.
- A więc?