Rozdział 7: Niektóre słowa bolą bardziej niż nóż wbity w serce.

338 39 6
                                    

Agustin

Carolina znaczyła dla mnie bardzo wiele. Sam nie wiem, kim dla siebie byliśmy. Parą głupich nastolatków, którym serce chciało wyskoczyć z piersi, kiedy się tylko widzieli. Dwójką ludzi, którzy w tak krótkim czasie polubili się aż za bardzo. Nie wiem. Wiem tyle, że nigdy nie chciałem i w dalszym ciągu nie chcę jej skrzywdzić. Będąc ze mną nie zazna z pewnością szczęścia. Jest na tyle wartościową osobą, że zasługuje na chłopaka, który da jej wszystko, czego tylko zapragnie. Ja niestety nie mogę jej tego teraz obiecać.

Ani teraz, ani nigdy.

Po naszym długim przytulasie Carolina objęła rękoma moją szyję, przez co przeszły po całym moim ciele niezwykle przyjemne dreszcze. Nachyliła się ku moim ustom, i przybliżała się powoli, a nasze wargi już były prawie zetknięte ze sobą. Dzieliły nas milimetry, które tak bardzo chciałem już pokonać. Moje nozdrza wypełniła woń soczystego, różowego grejfruta zmieszanego z zapachem delikatnej konwalii, wanilii i pąków róż. Jej perfumy idealnie odzwierciedlały jej zmysłową naturę. Własnie to mnie w niej urzekło – ta  delikatność, zmysłowość i subtelność.
Byliśmy już o krok od namiętnego, pełnego tęsknoty i wzajemnego pożądania pocałunku, kiedy ja się oderwałem. Carolina spojrzała na mnie z niesamowitym zdziwieniem. 

– Ja... Nie mogę, Carolina. Nie mogę dawać Ci zgubnej nadziei, bo prowadzi ona do nikąd. Zupełnie jak ślepa uliczka. My nie będziemy nigdy razem. – odparłem, widząc, że jej serce właśnie połamało się na milion kawałeczków, których nie dało się poskładać.

– Nie... to jakiś chory sen. Niech mnie ktoś uszczypnie. Żartujesz sobie, prawda? Po co to wszystko? Po co ta cała szopka, że jestem dla Ciebie ważna? Zawsze tak postępujesz? Rozkochujesz w sobie dziewczyny, a potem twierdzisz, że nigdy nie będziecie razem? Pomyliłam się w stosunku, co do Ciebie. Okazałeś się zupełnie kimś innym. Nie jesteś tym Agustinem, którego poznałam. – powiedziała z łamiącym się głosem.

– To nie tak. Nie chciałem Cię nigdy zranić, przysięgam. Po prostu ja nie jestem dobrym człowiekiem. Nigdy nie byłem. I tak naprawdę – nie zasługuje na Ciebie pod żadnym pozorem. Powinnaś o mnie zapomnieć. Przy mnie nie będziesz szczęśliwa. A chcę dla Ciebie jak najlepiej. – stwierdziłem ze smutkiem, odgarniając jej włosy za ucho.

Gwałtownie odsunęła moją dłoń i spojrzała na mnie z nienawiścią, a precyzyjniej mówiąc – niesamowitym zawodem. Nie spodziewała się, że potraktuję ją w taki sposób. Ale co ja mogłem zrobić innego? Im szybciej uświadomiłem jej, że nie jestem partią dla niej tym lepiej. Na początku miała być kolejną dziewczyną, która nada się tylko do szybkiego numerku, ale kiedy ją poznałem, zrozumiałem, że całkowicie odstaje od innych dziewczyn i nie zasługuje na traktowanie jej jak zabawki. Darzyłem ją uczuciem takim, jak dotąd nikogo innego. Nie mam pojęcia jak nazwać to uczucie. Zakładając, że by się nam ułożyło, to w końcu i tak musiałaby poznać demony mojej przeszłości. Wtedy nasza historia skończyłaby się. Dlatego myślę, że teraz na pewno będzie jej łatwiej o mnie zapomnieć, niżeli później, gdy już zakocha się we mnie na zabój.

– Nie chciałeś mnie zranić? Właśnie to zrobiłeś. I Twoje słowa zabolały mnie bardziej, niż nóż wbity w serce. Gdybyś chciał dla mnie najlepiej, nie dawałbyś mi wcześniej żadnej nadziei na to, że będziemy kiedykolwiek razem. Zawiodłeś mnie, Agustin. – odrzekła, zalewając się łzami i odeszła w przeciwną stronę.

Zawiodłeś mnie, Agustin – te dwa słowa, wypowiedziane z ust ukochanej osoby zabolały mnie bardziej niż cokolwiek innego.

last rose from this garden {aguslina}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz