Rozdział 10: Dame la canción.

292 21 9
                                    

Agustin

Dzisiaj postanowiliśmy wraz z Caroliną, Michaelem, Valentiną, Ruggero i Karol, że wybierzemy się na biwak nad jezioro. Od samego rana więc szykowaliśmy się do wyjazdu.

Muszę przyznać, że jestem bardzo szczęśliwy, odkąd spotykam się z Caroliną. Jesteśmy parą, chociaż wyszło to całkiem spontanicznie i nigdy tego jakoś oficjalnie nie ogłosiliśmy, podobnie jak z Mike i Vale. Dzięki niej poznałem czym jest szczęście. To ona sprawia, że się uśmiecham, mam ochotę wstać z łóżka. Wystarczy jej widok, a już czuję jakiś bliżej nieokreślony spokój. Sprawiła, że moje życie stało się o wiele barwniejsze.

Przez to też zaprzyjaźniłem się z Valentiną i obie dołączyły do naszej paczki przyjaciół, która jest najlepsza na calutkim świecie. Właściwie różnimy się od siebie wieloma aspektami, ale to chyba to czyni nas wyjątkowymi i mimo iż nie zawsze się ze sobą zgadzamy, każdy by wskoczył za sobą w ogień. I myślę, że na tym właśnie polega prawdziwa przyjaźń. 

W tym momencie grałem wraz z Ruggiem i Mike na PlayStation w Fifę 18, a dziewczyny przygotowywały jedzenie na wyjazd i przy okazji zdzierały swój głos, drąc się na nas, żebyśmy w końcu się czymś pożytecznym zajęli.

– Jeżeli w trybie natychmiastowym nie ruszycie tych swoich tłustych czterech liter z kanapy, to wam nogi z dupy powyrywam i obiecuję to na loczki Ruggero – powiedziała stanowczym tonem Karol, spoglądając na nas wszystkich z aprobatą, na co dziewczęta zaczęły się śmiać. Dobrze, że Karol nie jest moją dziewczyną. 

– Nooo chwila, zrobimy to za chwilę, najwyżej Ruggero pożegna się z włosami – zaśmiał się chłopak Valentiny, a dziewczyna spojrzała na niego z pogardą. 

– Pamiętajcie, że nazywam się Karol Sevilla i jeśli coś obiecuję, to dotrzymuję słowa. Ogarnie was lekki smuteczek, ale ostrzegałam – odparła i wyjęła kabel od konsoli, przez co straciliśmy ważny mecz. 

Kumpele przybiły sobie razem piątki, a my patrzyliśmy na siebie ze smutkiem. Po chwili podeszliśmy wszyscy do naszych wybranek. 

– Dobra, będziemy już grzeczni, tylko nie bijcie – powiedziałem ze śmiechem, obejmując Caro. 

– Zastanowię się, mam jeszcze w użyciu okno, przez które mogę wyrzucić waszą konsolę – odrzekła Sevilla, mierząc nas surowym wzrokiem. 

– Myślę, że to nie będzie konieczne, kochanie. Jestem już cały twój – dodał Włoch, oplatając jej włosy wokół palca. – A co do grożenia mi tym, że obetniesz moje loczki, to tego się nie obawiam, bo za bardzo je kochasz.

Spakowaliśmy resztę rzeczy do samochodu włącznie z zapasem jedzenia jak na miesięczny pobyt na innym kontynencie, trzema namiotami, ciepłymi ubraniami, kartami i grami planszowymi. Telefony postanowiliśmy również wziąć w razie jakichś nieprawidłowości czy po prostu zwykłego bezpieczeństwa, ale wspólnie stwierdziliśmy, że będziemy ich używać tylko i wyłącznie w razie konieczności, ponieważ chcieliśmy spędzić weekend bez technologii i rozkoszując się własnym towarzystwem, zabawą jak i przyrodą.

Wybraliśmy świetne miejsce na biwak, czyli gęsty i obszerny las wraz z jeziorem. Kiedy już upewniliśmy się tysięczny raz, czy wszystko na pewno mamy, wsiedliśmy do samochodu i włączyliśmy GPS'a, aby bezpiecznie i dobrze dojechać do miejsca docelowego.

Za kierownicą usiadł Michael, ponieważ po pierwsze i najważniejsze, czuł się od zawsze przy kierownicy jak ryba w wodzie, a po drugie jako jeden z nielicznych (czyt. mnie i Karol) posiadał prawo jazdy. Ruggero usiadł po stronie kierowcy, na środku Karol, a po stronie pasażera ja z Caroliną na kolanach. Zapięliśmy pasy bezpieczeństwa i ruszyliśmy. Mocno trzymałem Caro, ponieważ za nic w świecie nie pozwoliłbym, żeby cokolwiek się jej stało. 

last rose from this garden {aguslina}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz