— Caro, co się dzieje? Halo, słyszysz mnie? — spytał przerażony Agustin, trzymając mnie w swych ramionach i klepiąc mnie po policzku.
— Moje dziecko, Carolinko, spokojnie. Monico, jak mogłaś jej powiedzieć o tym z taką beztroską? Powinnaś mnie, jak i ją uprzedzić. Przecież to dla niej niezwykły szok, wybrałaś naprawdę słaby moment — wypaliła ze zdezorientowaniem babcia.
— Isabello, zapewniam Cię, że coś takiego jak idealny moment nie istnieje. Nie było sensu dłużej już tego przeciągać, w końcu musiała się dowiedzieć — powiedziała z powagą ciocia Monica.
— Niech panie wybaczą, że przerwę tę jakże miłą konwersację, ale mamy tu gorszą sprawę do rozwiązania, bo Carolina zemdlała — stwierdził zbity z tropu mój chłopak.
Ciągle klepał mnie po policzku i już powoli zyskiwałam kontakt z rzeczywistością. W końcu otworzyłam oczy i zaczęłam coś mamrotać.
— Boże najukochańszy, dziękuję ci. Wszystko dobrze? Musisz się położyć. Przepraszam cię, Carolina. Powinnam ci to sama powiedzieć — odparła ze smutkiem moja babcia.
— On, on... żyje — wymamrotałam, a po moim policzku spłynęła łza.
— Kochanie, błagam cię, nie płacz. Ja sama dowiedziałam się kilka dni temu — odrzekła babcia.
— Chcę do łóżka. Bez waszej obecności — wykrztusiłam z siebie.
Babcia gestem ukazała swoje zrezygnowanie. Była bardzo przygnębiona i zmartwiona.
— Jasne. Agustin, proszę zanieś ją do łóżka.
Chłopak zgodził się z jej prośbą, wziął mnie na ręce i zaniósł mnie do łóżka w głębokim milczeniu. Nie chciał widocznie jeszcze bardziej pogarszać sprawy. Kiedy już mnie położył na łóżku, sam usiadł na jego skraju. Przez dłuższą chwilę się nie odzywał, ale wkrótce zabrał głos.
— Nie będę pytać jak się czujesz, bo znam na to doskonale odpowiedź. Jeśli chcesz to zostawię cię samą, abyś sobie to wszystko poukładała w głowie. Ja natomiast będę w pokoju obok, więc wystarczy tylko twój jeden ruch, a zaraz przy tobie będę — powiedział, gładząc moje kasztanowe, miękkie włosy.
— Nie, chcę żebyś ze mną został. I po prostu mnie teraz przytulił.
Momentalnie złączył nasze ciała w ciepły i mocny uścisk. Ręką gładził moje włosy i całował mnie w czoło. Sam po chwili padł na łóżku, cały czas trzymając mnie w swoich silnych ramionach.
I tak zasnęliśmy, wtuleni w siebie.
~
Rano obudziłam się z łzami w oczach i przerażeniem. Obok mnie siedział Agustin i babcia, próbujący mnie uspokoić. Czułam się naprawdę koszmarnie.
— Kruszynko moja, co się stało? Nie płacz, to łamie mi serce. Miałaś zły sen? — zapytała, przejeżdżając dłonią delikatnie po mojej ręce.
Schowałam twarz w dłoniach i łkałam cicho.
— Śnił mi się on, właśnie on... Zostawił mnie samą na pastwę losu i odszedł i... już nigdy nie wrócił — wydukałam, nadal będąc oszołomioma owym snem.
— Kochanie, to tylko sen. Nie zostawił cię nigdy samej. Cały czas byłaś pod moją opieką. Wiem, że może ci nie wystarczam, ale przez ten cały czas, przez całe te dziewiętnaście lat robiłam wszystko, żeby ci go i twoją mamusię zastąpić. Przelałam na ciebie tyle miłości, ile tylko byłam w stanie, choć wiem, że to i tak za mało — wyjaśniła, również roniąc łzę.
CZYTASZ
last rose from this garden {aguslina}
RomanceCarolina to 18-letnia, bardzo skromna, przepełniona wesołością i pogodą ducha dziewczyna, pochodząca z niezbyt zamożnego domu. Na co dzień pomaga w kwiaciarni ulokowanej w samym sercu Buenos Aires, która jest własnością jej ukochanej babci Isabelli...