Rozdział 4

6.2K 551 258
                                    


Louis był zaskoczony kiedy spostrzegł Annę, stojącą na korytarzu, wraz ze swoją Alfą. Przystanął na chwilę, kiedy poczuł dłoń Agnes na swoim ramieniu.

- Louis, myślę, że powinniśmy sprowadzić pomoc – szepnęła Omega i zaczęła się powoli wycofywać.

Chłopak zdążył tylko kiwnąć głową, kiedy nagle usłyszał trzask. Kiedy spojrzał w stronę pary, Omega siedziała na podłodze, trzymając się za policzek, i płakała cicho. Nie myśląc dłużej, ruszył w ich stronę, wyrywając łokieć z uścisku Agnes.

- Louis!

Szybkim krokiem podszedł do Alfy i zmierzył go spojrzeniem pełnym wściekłości.

- Jak śmiesz podnosić rękę na Omegę w domu swojej Alfy? – wyciągnął dłoń pomagając wstać kobiecie, która nadal lekko się trzęsła, a łzy spływały ciurkiem po jej policzkach.

- A kim ty jesteś, aby się tak do mnie odzywać? – mężczyzna podszedł do Omegi, a jego gorący oddech Louis poczuł na swojej twarzy.

- Jestem Luną tego stada. I w tej chwili rozkazuje ci udać się na miejsce rozprawy, gdzie Alfa wraz ze Starszyzną zadecydują o twoim losie w naszym stadzie – powiedział najspokojniej jak umiał.

- Nie mam zamiaru słuchać zwykłej kurwy, którą Alfa pierdoli. Myślisz, że jesteś jedyny w swoim rodzaju? Jesteś taki sam jak reszta, która wypinała się przy pierwszej lepszej okazji, jak tanie dziwki, którym nawet nie trzeba płacić bo robią to z uśmiechem na ustach.

Louis wciągnął głośno powietrze.

- Rozkazuje ci w tej chwili udać się na dół! Ty żałosna karykaturo Alfy! Już! – puściły mu nerwy, a oddech uwiązł w gardle.

W tej chwili stało się kilka rzeczy naraz. Louis usłyszał krzyk Agnes, poczuł jak jego policzek pali i upadł na ziemię, łapiąc się za miejsce bólu. Poczuł krew w ustach. Chwilę później po korytarzu rozszedł się wściekły warkot. Omega odwróciła się do tyłu, napotykając czerwone oczy swojej Alfy w postaci wilka. Kiedy tylko Harry go zobaczył, rzucił się w stronę napastnika wgryzając się w szyję Loyds'a, który nie zdążył nawet się przemienić. Louis poczuł ciepłą ciecz na swojej twarzy, po chwili orientując się, że w rzeczywistości, była to krew wilka, którego Harry właśnie zagryzł z finezją wściekłego zwierza.

- Harry! – Liam podbiegł do Louis'a chcąc odciągnąć Omegę na bok, kiedy Alfa stada zwróciła swoje czerwone ślepia na przyjaciela i zaczęła warczeć, obnażając kły, z których nadal ściekała krew.

Payne zrobił krok do tyłu, patrząc przerażony na swoją Alfę.

- Louis – ktoś wyszeptał jego imię – Louis.

Chłopak odwrócił delikatnie głowę widząc Agnes, którą Niall próbował odciągnąć i jak najszybciej zabrać z budynku.

- Zrób coś – syknęła w jego stronę, odtrącając co chwilę dłoń Niall'a i nic nie robiąc sobie z jego warczenia.

Rozejrzał się w porę, aby zobaczyć jak James ciągnie Ninę i Zayn'a, którzy co chwilę obracają się, patrząc ze strachem na Harry'ego.

- Zrobić coś? – szepnął sparaliżowany strachem.

Kątem oka zauważył ruch i odwrócił się w momencie kiedy wilk stanął naprzeciwko niego warcząc, jakby chciał nakazać Omedze, aby ta patrzyła tylko na niego. Louis nie mógł się ruszyć. Harry zbliżył pysk do jego twarzy i zaczął obwąchiwać krew, która znajdowała się na twarzy Omegi. Po chwili chłopak poczuł ciepły język, który zaczął powoli zlizywać ciecz, która nadal ociekała na ciuchy.

Luna (Larry Stylinson)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz