Betowała (w sumie też pisała lol) - Arla-Gianna ❤️
Enjoy ✌🏻„Jestem w ciąży"
Zdanie, które brzmiało tak prosto, a zarazem znaczyło tak wiele. Louis czuł przyspieszone bicie własnego serca. Dłonie zaciśnięte na karku Alfy, zostawiły czerwony ślad, kiedy Harry złapał jego nadgarstki.
Louis przymknął oczy czekając na najgorsze. Jednak jego obawy się sprawdziły.
Kiedy powoli zatapiał się już w swoim smutku i miał wrażenie, że jego własne serce próbowało wydostać się przez jego ściśnięte gardło, poczuł szorstkie, choć nadal czułe usta na swoich dłoniach.
Otworzył szeroko oczy i niechciane łzy popłynęły po jego zaróżowionych od mrozu policzkach.
Harry wpatrywał się w niego, a jego pełne usta nadal całowały każdy palec Omegi, każdy opuszek, aż Louis poczuł jak ciepło rozlewa się od jego dłoni aż do serca.
Muzyka ucichła, a wszyscy z oczekiwaniem wpatrywali się w ten magiczny i czuły moment pomiędzy Alfą i Omegą.
- Mój piękny - szepnął Harry, nadal nie puszczając jego dłoni, jednak twarz znajdowała się już tuż przy tej niższego chłopaka - Dziękuje.
Pocałunek nie przypominał żadnego wcześniejszego, który miał miejsce między nimi. Louis uznał go za najlepszy jaki kiedykolwiek on i Harry dzielili, łącznie z tymi, które miały miejsce w zaciszu ich sypialni. A co najważniejsze, jego mąż po raz pierwszy okazał mu taką czułość przy całym stadzie.
- Luno - usłyszał cichy szept i przerywając pocałunek spojrzał w dół na jedno ze szczeniąt.
Harry kucnął przed małym chłopcem i poczochrał jego jasne włosy. Wstając rozejrzał się po wszystkich członkach watahy, jego wzrok spoczął chwilę dłużej na Starszyźnie, po czym odchrząknął i głośno oznajmił wieści całemu stadu.
Wiwaty i szczęśliwe okrzyki rozbrzmiały wokół, a Louis ukrył czerwoną od wstydu twarz w piersi męża.
Cała uroczystość przedłużyła się, ponieważ musiał przyjąć gratulacje od wszystkich członków Starszyzny. Miał wrażenie, że teraz patrzą na niego jeszcze bardziej przedmiotowo niż robili to wcześniej. Ścisnął dłoń męża i bez słów poprosił, aby zaprowadził go do domu.
Pożegnali się dość szybko, a prezent, który był przeznaczony tylko dla Harry'ego, okazał się prezentem dla całej ich rodziny. Louis nie mógł być szczęśliwszy niż właśnie w tym momencie, kiedy on i jego Alfa wracali razem do domu, trzymając się za dłonie.
Teraz miało być już tylko lepiej.
***
Obudził się nagle, jeszcze zanim alarm rozbrzmiał w ich wiosce. Harry zerwał się z łóżka warcząc jak dzikie zwierze.
Nie czekając na nic, Louis w pośpiechu narzucił na siebie szlafrok i wybiegł z sypialni depcząc swojemu mężowi po piętach.
Alfa zatrzymała się nagle w drzwiach na zewnątrz, co spowodowało, że Omega wpadła na postać przed nim z cichym jękiem.
- Zostań tu -warknął Harry i pobiegł w stronę palącego się domu.
Do jego nozdrzy doszedł smród dymu i swąd spalenizny. Kiedy dostrzegł bety, które prowadziły dzieci w bezpieczne miejsce, zamienił się w wilka i wbrew rozkazowi swojej Alfy ruszył w ich stronę.
Szczenięta były przerażone, niektóre z nich cicho płakały. Louis podbiegł do nich i wraz z Betami zaprowadził jej w bezpieczne miejsce. Jego zadaniem, jako Luny stada, było chronić szczenięta przed niebezpieczeństwem i właśnie to miał zamiar zrobić. Nie zważając na nic stał przed drzwiami do małego schronu i pilnował wejścia.
CZYTASZ
Luna (Larry Stylinson)
FanfictionHarry Styles nigdy nie potrzebował Omegi. Jeśli już, traktował je przedmiotowo. Jednak kiedy Starszyzna watahy postanawia przypomnieć mu o starym prawie, Alfa nie ma innego wyboru. Znajduje sobie Omegę, dla jego wioski, prawie idealną, w której on n...