Rozdział 5

7.5K 612 955
                                    



Kiedy Louis obudził się po raz kolejny, nadal będąc w sypialni swojej Alfy, był sam. Oczywiście Harry z pewnością miał ważniejsze sprawy na głowie, niż spędzanie czasu z Omegą, jednak Louis pomyślał, że byłoby miło, po ich wczorajszej rozmowie, obudzić się z Alfą przy boku.

Nie przejmując się zaistniałą sytuacją, skierował się do własnej sypialni, gdzie przygotował się do rozpoczęcia kolejnego dnia jako Luna stada. Okazało się, że po wczorajszych wydarzeniach, było bardzo wiele spraw, które Louis musiał załatwić jak najszybciej. Zaczynając od Anny Loyds.

Na co zwrócił szczególną uwagę, to sposób w jaki wataha na niego patrzyła. Skończyły się współczujące spojrzenia. Wystarczyła jedna noc w sypialni jego Alfy, aby reszta wilków z góry założyła, że para jest jak najbardziej ze sobą szczęśliwa, a Omega w oczach ich Alfy, jest godna bycia Luną stada.

Czego jednak Louis się nie spodziewał, była wiadomość, którą przekazał mu James, podczas kolacji.

- Słucham? – zapytał, pełen niedowierzania.

Oczywiście, nie widział dzisiaj Harry'ego, ale w życiu by nie pomyślał, że to właśnie z tego powodu.

- Alfa wyjechała na trzy dni do Londynu – powtórzył James, siląc się na spokój.

Jego również Styles doprowadził do wściekłości, kiedy poinformował Strażników o swoim wyjeździe. Wersja oficjalna była taka, że pojechał na Zgromadzenie Alf. Co oczywiście było prawdą, zważając na to, że takie Zgromadzenie faktycznie odbywało się raz do roku. Problem pojawił się natomiast w postaci Omegi.

- Pojechał sam? – wyszeptał Louis.

Nie mógł uwierzyć w to co słyszał. Rozumiał, że on i Harry dopiero weszli na ścieżkę pokoju i miał nadzieję, że po wszystkim co ostatnio miało miejsce, będą żyli w lepszej komitywie. Jednak Alfa znów go upokorzyła. I to przed całą Anglią.

- Przykro mi Louis – James położył dłoń na jego ramieniu, jednak Omega ją strząsnęła.

- Dość tego – powiedział ze złością i obracając się na pięcie, wyszedł z pomieszczenia.

Był taki wściekły! Jak on śmiał mu to zrobić!

Na Zgromadzeniu Alf nie pojawiały się jedynie wilki, które rządziły watahą, ale również ich Omegi. Ich Luny.

Wszyscy wiedzieli, że wataha Styles'a posiada Lunę, mimo tego, że Louis nie połączył się jeszcze ze swoją Alfą. Powinien tam być do jasnej cholery! Ma prawo tam być!

W pierwszej chwili miał ochotę zebrać kilka rzeczy i udać się do Londynu.

Zrobić temu, temu dupkowi, na złość!

Jednak kiedy tylko doszedł do drzwi swojej sypialni, poczuł zapach Alfy, który nadal się tam unosił. Jak za machnięciem różdżki łzy wezbrały w jego oczach. Wpadł do pokoju, rzucając się na łóżko i gorzko zapłakał. Dla Alfy nic się nie zmieniło. Szkoda tylko, że Louis pokochał go całym swoim sercem.

***

Pierwsze co zauważył, po wjechaniu na teren watahy, było dziwne zachowanie jego wilków. Kiedy tylko go spostrzegli, odwracali się do niego tyłem, lub unikali jego spojrzenia. Zdezorientowany zaparkował przed domem i nie zdążył nawet wysiąść, kiedy jeden z jego przyjaciół stał już pod samochodem, jakby na niego czekając.

- Coś się stało kiedy mnie nie było? – rozglądając się na wszystkie strony, nie zauważył niczego dziwnego.

- W sumie to nic ciekawego – wzruszył ramionami Niall – Ogólnie wszystko jest w porządku. No, może oprócz tego, że nie mamy już Luny. Myślę, że specjalne podziękowania należą się tobie – blondyn posłał mu wściekłe spojrzenie i złożył ręce na piersi.

Luna (Larry Stylinson)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz