Rozdział 2

8.7K 751 769
                                    

Od wieków, zasady łączenia się Omegi z Alfą, były surowo określone. Po Inauguracji, Alfa miała dokładnie tydzień czasu na to, aby ustanowić swój związek z Omegą, jako pełnoprawny. Oczywiście, było to za czasów, kiedy Omegi były rzadkością. Jednak mimo tego, że ich ilość wzrosła z biegiem lat, zasady pozostały takie same. James miał dokładnie siedem dni, na to, aby połączyć się z Omegą, którą wybrał. Osobiście uważał, że jest to zbyt krótki czas na to, aby obie strony mogły się poznać. Jednocześnie wiedział również, że nie jest nikim ważnym, aby to zmienić.

Co innego, jeśli sprawa połączenia dotyczyła Alfy watahy. Omega, która została wybrana miała zostać Luną. Decyzja nie była tak prosta jak w przypadku wilków niższego szczebla. Czas był wydłużony o miesiąc. Mimo braku połączenia, Omega miała przejąć obowiązki Luny od momentu wkroczenia na teren watahy.

Kiedy James przyglądał się Louis'owi, nie był do końca przekonany o tym, czy chłopak będzie w stanie tym obowiązkom podołać. Był przestraszony, nieśmiały i zdecydowanie za cichy. W jego zachowaniu, nie pomagał mu również Harry, który traktował Omegę jak powietrze. James widział jak jego Alfa stara się ze wszystkich sił nie zwracać uwagi na chłopaka. Widział również jak Harry zerka na niego co chwilę, jakby sprawdzając czy wszystko w porządku. Jego dłoń drgała od czasu do czasu, próbując dotknąć chłopaka. W końcu Styles zacisnął dłoń w pięść i nie ruszył nią do końca jazdy.

Nina dziękowała samej Bogini Matce, za to, że trafiła do stada z Louis'em. Uważała, że skoro tak się stało, to znaczy, że musi pomóc swojemu przyjacielowi. Nie mogła znieść sposobu w jaki traktował go Harry. Sama czuła dotyk swojej Alfy na udzie, więc była zdziwiona zachowaniem Alfy stada. Mimo tego wszystkiego najbardziej cieszył ją fakt, że znów spotka się z Agnes, która była jej przyjaciółką od lat. Pochodziły z tego samego stada i obie były Omegami. Agnes była starsza od Niny o rok, stąd dziewczyny utrzymywały tylko kontakt listowny. A i on był sporadyczny.

- O czym myślisz? – z letargu wyrwał ją głos James'a.

- Och – mruknęła, patrząc na niego spod wachlarzu rzęs – W waszym stadzie, jest moja przyjaciółka Agnes.

Payne uśmiechnął się szeroko.

- No to masz szczęście. Jest Omegą Niall'a, mojego bliskiego przyjaciela i jednego ze Strażników wioski. Będziecie spędzały ze sobą mnóstwo czasu – pocałował ją delikatnie w skroń i spojrzał na Louis'a.

- Luno – powiedział z szacunkiem, lekko kiwając przy tym głową. Ani jemu, ani Omegom, nie umknęło pogardliwe prychnięcie Harry'ego, na które Louis skulił się, jakby chciał stać się jednością z tapicerką samochodu. – Wyjaśnię ci teraz kilka zasad panujących w naszym stadzie.

Omega kiwnęła lekko głową i słuchała uważnie. Nie chciał zawieść Harry'ego. Zależało mu na tym, aby Alfa była dumna ze swojej Luny. Jeżeli nie potrafił być dobrą Omegą dla swojej Alfy, to będzie dobrą Luną dla stada.

- Zadania Luny są tak samo ważne jak te należące do Alfy stada – Harry znowu prychnął i znów został zignorowany – Musisz dbać o-

- Stado. Zwłaszcza Omegi – kiwnął Louis głową, przerywając James'owi wypowiedź – Pilnować ich interesów, doradzać w sprawie związku z Alfą, pomagać podejmować decyzje dotyczące dzieci. Dawać przykład innym Omegom i stosować się do zasad i praw nałożonych przez Alfę. Być duszą stada.

Payne uśmiechnął się szeroko.

- Dokładnie! Widzę, że nauki w szkole nie poszły na marne.

Louis spojrzał na Harry'ego z uśmiechem. Miał nadzieję, że zaimponował mężczyźnie i może ten zechce uśmiechnąć się do niego. Chociażby delikatnie. Jeden uśmiech. Jeden.

Luna (Larry Stylinson)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz