Rozdział 17

827 58 57
                                    

Harry


Przez dwa tygodnie ciężko pracowaliśmy. W weekend zaplanowaliśmy, że każdy pojedzie do swoich rodzin. Liam z samego rana spakował się i pojechał do domu Cheryl i ich synka, Beara. Niall zaplanował wyjazd z Amy w góry. Zniknął z pomieszczenia tuż po wyjściu Liam'a.

Ja zostałem w domu w towarzystwie Zayn'a i Louis'a.

- Wy nic nie planujecie? – spytałem patrząc jak jeden siedzi przed telewizorem, a drugi kończy śniadanie.

- Briana z Freddiem przyjadą po mnie za godzinę – powiedział Louis. – Pojedziemy do cyrku, a potem do dziadków. Mój tata też będzie.

Spojrzałem na przyjaciela.

- Rodzinnie – rzekłem.

- Tak – odpowiedział.

- Ja zostaję – oznajmił Zayn i spojrzał w moją stronę, a potem mrugnął do Louis'a.

Lou uśmiechnął się do niego, a później wstał od stołu i podążył do swojego pokoju. Odczekałem chwilę i poszedłem do niego. Wszedłem do środka pomieszczenia.

- Louis.

- Harry – szepnął i spojrzał na mnie. – Wrócę jutro wieczorem. Bawcie się dobrze z Zayn'em.

- Nie rób mi tego, proszę – powiedziałem i podszedłem do niego. Chciałem położyć dłonie na jego ramionach, ale odsunął się.

- Nic ci nie robię – burknął.

Następnie opuścił pokój. Ponownie podążyłem za nim, ale jedyne, co zobaczyłem to jego plecy i zamykające się za nim drzwi. Chciało mi się płakać.

- Harry.

Zwróciłem się w stronę Zayn'a, który przyglądał mi się bardzo uważnie.

- Pójdę do siebie – rzekłem. – Położę się.


                        Wieczorem Zayn przyszedł do mnie. Bez pukania wszedł do sypialni i usiadł na łóżku.

- Pójdziesz ze mną zobaczyć gwiazdy? – spytał, a ja uniosłem lekko głowę do góry i popatrzyłem na jego buzię. Powoli z policzków przeniosłem wzrok na jego nos, usta, a potem zatopiłem się w jego piwnym spojrzeniu.

- Pójdę – odpowiedziałem.

Wstałem i zobaczyłem, że Zayn trzyma w dłoni torbę. Kiedy podnosi się ona odbija się od jego nogi i słyszę znajomy brzęk.

- Wziąłem parę piw – rzekł.

Skinąłem głową.


                Godzinę później siedzieliśmy na trawie przed planetarium. Piliśmy siódme, a może dziesiąte piwo i wspominaliśmy nasze początki w zespole. Mnie zaczynało lekko mdlić od nadmiaru alkoholu. Nie byłem przyzwyczajony do picia. Wogóle mało spożywałem alkoholu.

- Co jest? – spytał Malik, a ja uśmiechnąłem się do niego.

- Mam dość. Chodźmy w końcu zobaczyć te gwiazdy – powiedziałem.

- Cały czas patrzysz na gwiazdę – rzekł rozbawiony i rozłożył ręce.

Uśmiechnąłem się.

- Masz bardzo małe ego – oznajmiłem i mrugnąłem do niego.

- Tak – szepnął.

W końcu wstaliśmy z ziemi i podążyliśmy do środka budynku. Po wejściu zobaczyłem, że musimy wchodzić po schodach.

Harry i Louis : Ostatni Łyk Nieba Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz