Rozdział 31.

1.7K 138 8
                                    

Stałem pod drzwiami Antoniego Wolskiego i zastanawiałem się, czy zapukać. Czułem rosnący w sobie niepokój. Nic bardziej mylnego. Antoni mógł zepsuć nasz plan, jednocześnie swoją wiedzą i umiejętnością mógł również pomóc. Wziąłem głęboki wdech i zapukałem. Drzwi po chwili lekko się uchyliły i ujrzałem w nich Kaje. Na mój widok syknęła cicho ' kurwa ', po czym próbowała zamknąć mi drzwi przed nosem.

– Zaczekaj. – powiedziałem.

– Nie, nie, nie wrócę tam. Nie! – była przerażona. Cala siłą, jaką w sobie miałem napierałem na drzwi.

– Kaja, ja nie przyszedłem tu po ciebie! Słyszysz? Wpuść mnie. Proszę... – mój glos się łamał. Czułem, jak życie wymykało mi się z rąk. Kaja przez chwile zastanawiała się, po czym niepewnie uchyliła drzwi i wpuściła mnie do środka.
Ustałem przy kuchennej wyspie. Dziewczyna trzymała bezpieczna odległość. Przytulona niemalże do ściany cicho zapytała:

– Skoro nie przyszedłeś po mnie, to jaki jest powód?

– Muszę porozmawiać z Antonim – nim zdążyłem cokolwiek dopowiedzieć, do kuchni wpadł Wolski. W mgnieniu oka Kaja stała przy jego ramieniu. Zauważyłem, z jaka czułością poprosił ją, by zostawiła nas samych. Skinęła lekko głową i powoli weszła po mahoniowych schodach na górę. Dopiero jak usłyszeliśmy dźwięk zamykanych drzwi, rozpoczęliśmy rozmowę.

– Co ty tu do cholery robisz? Masz tupet Nowakowski – warknął. Od zawsze wiedziałem, że jest porywczy.

– Chodzi o twoją siostrę – nie zamierzałem owijać w bawełnę. – Jest... Mały kłopot – Antoni zmarszczył brwi. Czekał na wyjaśnienie sytuacji. – Twoja siostra... Podpisała ze mną pewną umowę... Ona...

– Tylko mi nie mów, że była Perłą?! – wrzask jego pytania odbijał się echem po całym mieszkaniu. Wziąłem wdech.

– Posłuchaj mnie. To nie do końca był jej wybór. Zrobiła to by... Wyciągnąć cię z kłopotów. Spłaciła twoje długi – po tych słowach brat Zosi zbladł. Oparł się o ścianę. Widziałem, ile go ta wiadomość kosztowała. – Musisz pomóc mi ją odnaleźć. Zosia jest w rekach Aleksieja Kirylova. Bez ciebie nie będę w stanie jej pomoc – dodałem, czekając na jego reakcje. Wyjaśniłem mu do końca, co łączy mnie z jego siostra. Opowiedziałem o sojusznikach, którzy chcieli mi pomoc w likwidacji Kirylova i o tym, że razem musimy znaleźć odpowiedni plan. Zgodził się od razu. W końcu Zosia była jego jedyna siostra. Jego oczkiem w głowie. Jednak wiedziałem, że mi nie ufa i czeka mnie wszystko to, na co zasługiwałem.



***


Zofia Wolska

Jadąc w nieznane, przestawałam się bać. Było mi już obojętne, co się ze mną stanie. Nie jadłam nic od dwóch dni. Czułam, jak mój żołądek z chwili na chwilę zaciskał się coraz mocniej.

– Wysiadaj, ale nie próbuj żadnych sztuczek – zagroził mi Sasha. Uderzył mnie chłód ziemnego powietrza, jak tylko wystawiłam głowę na zewnątrz. Rozejrzałam się i zauważyłam, że zmieniliśmy okolice. Staliśmy pod jakąś kamienicą – Na co się gapisz? Chodź – szarpnął mnie za rękę i wprowadził do środka. Na klatce panowała ciemność. Weszliśmy w głąb i Sasha zapukał dwa razy do ciemnych drzwi. Otworzyła je wysoka rudowłosa kobieta. Zmierzyła mnie wzrokiem i wpuściła nas do środka. W tle słyszałam muzykę i ciche rozmowy. Nie wiedziałam, gdzie jestem. Kobieta wprowadziła mnie i Sashe do sporego salonu.

– Pokaż ja – powiedziała. Obróciła mną kilka razy, patrząc z odrazą. – I o to było tyle zachodu?

– Sam się dziwię. Ma tu zostać kilka dni. Zajmij się nią. Włos z głowy nie może jej spaść – oznajmił. Podszedł do mnie i uniósł mój podbródek. – Rozchmurz się. Jeszcze chwilę i trafisz w jeszcze gorszy syf – zaśmiał się a wraz z nim rudowłosa kobieta. Oboje wyszli z pokoju, zostawiając mnie w nim sama. Podeszłam do okna i uchyliłam zasłonę. Gdzie ja jestem... Boże trzymaj mnie w swojej opiece...

– Wykąp się. Tu obowiązuje czystość – odwróciłam się i w progu ujrzałam kobietę, która mnie tu wpuściła. – No co się tak gapisz, głupia kurwo! Do łazienki! Już! – jej krzyk odbijał się w całym mieszkaniu. Potulnie skierowałam się do łazienki. Gdy zbliżyłam się do drzwi, kobieta szarpnęła mną i siłą wepchnęła do łazienki. Poczułam jak każda cząstka w moim ciele poddaje się. Oparłam się dłońmi o pralkę. Po twarzy spływały mi łzy.

Jak mam się stad wydostać? Jak uciec? Boże, w co ja się wpakowałam....?

Wzięłam prysznic i ubrałam rzeczy przygotowane przez kobietę. Byłam czysta, ale nadal zmęczona. Nie odczuwałam ulgi. Wręcz odwrotnie.
Wyszłam z łazienki i stałam pod ścianą. Nie wiedziałam, do którego pokoju mogę wejść i czy w ogóle mi wolno.

– Będziesz tak stała? Chodź. Muszę się czegoś o tobie dowiedzieć – weszłam za nią do pokoju. Usiadłam na twardym drewnianym krześle. Kobieta wzrok miała wbity w moje ręce. Opuściłam rękawy, zakrywając siniaki. – Sasha ci to zrobił? Czy Aleksiej? – zapytała nagle.

– Sasha...

– Pan i władca... Aleksiej pozwala mu na wiele... – mruknęła. – Dobra, mniejsza o to. Trafiłaś tu, bym doprowadziła cię do porządku i dowiedziała się, do czego się nadajesz. Masz jechać do Rosji – powiedziała pewnie. Spuściłam wzrok, czując, jak do oczu napływają mi łzy. – Nie płacz. Na mnie to nie działa. Takich jak ty, miałam tu setki. Lepiej powiedz mi, czym się zajmowałaś za nim... – wzięła wdech, jakby bolało ja to, co się dzieje. – Za nim tu trafiłaś...

– Jestem nauczycielką. Pracuje z dziećmi. Nie jestem stąd. Przyjechałam spod Wrocławia. Mam tam mamę... Jest teraz sama... Boże... Ona nawet nie wie co się ze mną dzieje... – mój głos zaczął się łamać. Kobieta zmarszczyła brwi i uważnie mi się przyglądała. – Przepraszam. – dodałam, wycierając łzy.

– Przestań się mazać. To w niczym nie pomoże. I tak cię stad wywiozą. Aleksiej uważa cię za złoty towar. Klucz do jego szczęścia. Masz o tyle lepiej, że nie trafisz do domu publicznego... – widziałam w jej oczach współczucie, a może chciałam to widzieć.
Rozmawiała ze mną przez kolejną godzinę. Pytała w zasadzie o wszystko. Nawet o moja relacje z Nowakowskim. Mimo że kuło mnie serce, nie wspomniałam ani razu o tym, że kochałam tego mężczyznę. Nie chciałam wzbudzać jej zainteresowania.
Zostawiła mnie sama w pokoju. Na dworze było już ciemno. Widziałam, że za oknem zaczął prószyć śnieg. Starałam się mieć dobre myśli. Chciałam pamiętać wszystko, co dobre. A ze śniegiem kojarzył mi się dom, mama i Antek. Święta i choinka. Porwanie mnie, a raczej sprzedanie, nie mogło wymazać mi tego, co kochałam, tego, co trzymało mnie jeszcze przy życiu...

PerłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz