Wiktoria POV:
Niall i Martyna właśnie się ulatniają. I tak, jestem zła. Mieliśmy razem skończyć ten maraton, ale że oni nie mogli się powstrzymać na romantycznym filmie Martyny i zaczęli się migdalić.
Nie miałyśmy z Marceliną wyjścia. Musiałyśmy ich wygonić.
Dobra, z dwojga złego, wolę obejrzeć resztę filmu bez zagłuszających dźwięków ich miętolących się języków.
Taa... Zakochani są wspaniali
- Dobra, to my lecimy – żegna się brunetka, której nogi owinięte są wokół torsu chłopaka, a on sam trzyma ją za pośladki.
- Tylko, żeby wam się łóżko nie zarwało – rzucam zła w ich stronę.
- Ha ha – parska Martyna.
- A ty się nie przewróć – mówi blondynka, a dokładnie sekundę później Niall potyka się o własne nogi.
Już wyobrażam sobie jego piękną buźkę na ziemi, kiedy niestety szybko łapie równowagę. A ja z Marceliną wybuchamy śmiechem.
- No bardzo śmieszne. Bardzo. – mówi do nas Niall, kręcąc przy tym głową.
- Nawet nie wiesz jak – udaję mi się wykrztusić pomiędzy śmiechem.
Ta para mnie po prostu rozbraja.
- Naprawdę chcemy w spokoju obejrzeć film, więc z łaski swojej, bądźcie trochę ciszej niż zazwyczaj w swojej podróży do „Orgazmowa". – powiedziała Marcelina. Wybuchłam niekontrolowanym śmiechem. Kątem oka zobaczyłam, jak Martyna się czerwieni, ale obydwoje nic nie powiedzieli. Widocznie Niall zignorował nasze głupie dowcipy i przygadywanie.
Po chwili zniknęli z naszego pola widzenia.
- Uroczy są co? – spytała, a raczej stwierdziła Marcela.
- No śmieszne z nich gołąbeczki – przyznałam, dochodząc do siebie, ponieważ popłakałam się ze śmiechu – Dobrze się dobrali.
- Oby im się udało – mówi blondynka i wznawia film.
-----------------------------------------------------
Rano budzę się na nierozłożonej kanapie. W dodatku nie jestem sama, bo obok mnie śpi Marcelina.
Widocznie trochę się nam przysnęło ostatniej nocy. Spoglądam na wyświetlacz w telefonie, jest 7:23. Dość wcześnie, jak na mnie, ale nie chce mi się spać.
Wstaję i zaglądam do pokoju Martyny. Słodko śpi wtulona w swojego chłopaka.
Nasze "mieszkanie" w akademiku jest trzyosobowe, niby jeden pokój, ale podzielony. Tak jakby w rzeczywistości były dwa pomieszczenia.
W pierwszym jest salon z aneksem kuchennym. Znajduje się tu trzyosobowa kanapa, stół, telewizor, mini lodówka, kuchenka i typowe kuchenne szafki. A w drugim są trzy łóżka, szafa, biurko i wejście do łazienki.
Stwierdziłyśmy, iż będzie dla wszystkich lepiej, że jeżeli Martyna przyprowadzi Nialla (bądź któraś z nas kogokolwiek) to będą spać razem na kanapie w „pokoju gościnnym – salonie", a reszta normalnie w „sypialni".
Wczoraj był wyjątek, ponieważ oglądałyśmy ten przeklęty film, więc oni poszli do łóżka Martyny łącząc je z łóżkiem Marceliny. A my, idiotki kanapy nie rozłożyłyśmy i teraz bolą mnie plecy.
Idę do łazienki. Robię siku, myję zęby i związuje włosy w luźnego koka na czubku głowy.
Wpadłam na pomysł, żeby zrobić jakieś porządne śniadanie. Kieruję się do mini kuchni i z żalem stwierdzam, iż niczego konkretnego nie wytrzasnę na ten posiłek.
YOU ARE READING
Do you want a rose?// z.m
FanfictionCzerwona Róża -„Symbol Bogini Miłości". Czy, symbol kwiatu otoczonego kolcami może połączyć dwa pełne miłości serca? Czy, królowa kwiatów może stworzyć tak silne uczucie pomiędzy dwiema pięknymi duszami? Czy, pełna seksualności roślina może wzbudzić...