8. On pamięta... On do cholery pamięta

25 2 2
                                    

Wybiło 200 wyświetleń!!! (tak, dla mnie to dużo). O boże, jestem taka szczęśliwa. Nawet nie przypuszczałam, że tylu się doczekam, dlatego wstawiam dzisiaj dla was aż dwa rozdziały.
Kocham was.
B. <3
PS. Oto jeden z nich ;)

Wiktoria POV:

To był chłopak z klubu i z ulicy. To on jest Panem Tajemniczym. Hmm... nie spodziewałabym się tego. Teraz widzę go w całej okazałości, a nie tylko oczy, bo oczywiście tamta sytuacja na ulicy się nie liczy, praktycznie nic nie widziałam, ponieważ był zakapturzony. No, więc posiada ciemne włosy i brązowe oczy, a na jego ustach widnieje zadziorny uśmieszek. Ma kolczyki w uszach i od groma tatuaży. Ubrany jest w stylu badboy'a... może dlatego, że jest pieprzonym badboy'em. Ma na sobie granatowy t-shirt i czarną, skórzaną kurtkę, a jego szczupłe nogi opinają jasne jeansy.

Wygląda dobrze. Bardzo dobrze. Jest taki przystojny.

Zayn nie odezwał się praktycznie w ogóle, zamiast tego kilka razy zlustrował moją sylwetkę od góry do dołu, oblizał usta, a następnie przygryzł wargę. Wszyscy siedzieliśmy już w komplecie i niestety znając mojego pecha ciemnooki siedział teraz naprzeciwko mnie. Nie mogłam się skupić na niczym, ponieważ czułam na sobie jego palące spojrzenie. Zrezygnowałam z jedzenia, bo przez to jego gapienie rozbolał mnie brzuch.

Uniosłam głowę ku górze i natknęłam się na jego wzrok.

On pamięta... On do cholery pamięta, rozpoznał mnie.

Wszyscy byli zajęci sobą, ale ja nic nie słuchałam, dlatego do moich uszu dochodziły odgłosy szumu i nie wyraźnych rozmów. Zayn, też nie wydawał się ich słuchać, w związku z czym powstała nad nami jakaś niewidzialna bańka, która jakby się wydawało, oddzielała nas od innych i sprawiała, że wszystko stawało się ciche.

- Jak masz na imię?– odezwał się w końcu głębokim głosem, sprawiając, że odbijał się on echem w mojej głowie.

- Victoria[1] – odpowiedziałam.

- Ładnie. Od razu przychodzą mi na myśl aniołki z Victoria's Secret
– powiedział i przejechał językiem po swojej dolnej wardze. A ja przewróciłam oczami.

- Nie przewracaj oczami, bo ci tak zostanie, kochanie.

Kochanie ?... Że co kurwa ?

- A więc ty musisz być pierwszakiem, bo inaczej byś mnie znała - stwierdził.

- A niby kim ty jesteś, że mam obowiązek cię znać? – powiedziałam trochę poirytowana.

Nienawidzę ludzi, którzy myślą, że są lepsi od innych. Jak można się po prostu od tak wywyższać, co za dupek.

- Śliczna, nie denerwuj się tak, bo złość piękności szkodzi – uśmiechnął się, a mnie wcale nie poruszyło, że nazwał mnie śliczną.

- No to kim? – uniosłam brew ku górze.

- Co kim? – zapytał.

Oh ... Twoje IQ chyba nie przewyższa wzrostu tego małego ptaszka, którego trzymasz w spodniach – już miałam się odezwać, ale dla bezpieczeństwa odpowiedziałam normalnie na jego pytanie .

- Kim niby jesteś? – powiedziałam akcentując słowo „niby".

- Nie długo się przekonasz – znowu przygryzł wargę i zjechał wzrokiem na moje piersi.

- Widzę, że już się poznaliście
- powiedziała Martyna, a nasza niewidzialna bańka prysła.

Skinęłam głową i wymyśliłam wymówkę, że idę do toalety. Tak naprawdę poszłam, ale tylko po to, aby ochłonąć.

Do you want a rose?// z.mWhere stories live. Discover now