13. Mówiłem Ci, że nigdy mi nie uciekniesz

29 2 3
                                    

Wiktoria POV:

Wchodzę właśnie z moimi przyjaciółkami na salę wykładową. Siedzimy wszyscy przygotowani od 5 minut czekając na 2-godzinny wykład z filozofii, kiedy wchodzi do pomieszczenia spóźniona gwiazda uczelni.

Tak. Ne kto inny, jak przystojny Pan Malik.

- Czemu nie przyszedł z nami na wykład- zapytałam się Martyny, siedzącej obok. W końcu cała paczka była w kawiarni, a następnie mieliśmy się wszyscy spotkać przed uczelnią, ale oczywiście Zayna nie było.

- Po kawiarni, kiedy szliśmy do ciebie spotkaliśmy Jolene, typową blond-dziwkę. Nasz Malik szybko się nią zajął – odpowiedziała mi szeptem brunetka.

-Oh – westchnęłam tylko. Następnie do sali wszedł profesor.

- Nazywam się Vincent Devon i będę organizował wykłady filozofii – mówił, pisząc na tablicy napis „Mr. Devon". 

Był facetem średniego wzrostu po 50-ątce. Już przeczuwałam, iż będą to najnudniejsze 2 godziny w moim życiu.

                                -----------------------------------------------

Po okropnej filozofii udałyśmy się z dziewczynami na małe oprowadzenie mnie po uczelni. Zatrzymałyśmy się przy drzwiach prowadzących do pomieszczenia, w którym miał odbyć się 3-godzinny wykład z literatury.

Cieszę się, że mamy te wykłady razem. Czuję się dużo raźniej, gdy dziewczyny są obok mnie. 

Co do Zayna, podobno obściskiwał się z tą całą Jolene. Mam to gdzieś, przecież może robić co chce.

Tylko ...

Dlaczego wczoraj był taki inny? Otworzył się na mnie, mało tego potrafił ze mną normalnie porozmawiać. W pewnym momencie pomyślałam, że taki jest prawdziwy. Ale po dzisiejszym jego zachowaniu i ignorowaniu mnie przeszło mi przez głowę, iż może tylko udawał. 

Ale po co? Po co miałby udawać?

I ta prośba. Dlaczego użył takich słów? Dlaczego o to zapytał?

Proszę cię, czy zostaniesz choć na chwilę w mych ramionach?

Te słowa ciągle krążyły w mojej głowie.

-... i ja na to... słuchasz mnie w ogóle?! – z zamyślenia wyrwał mnie głos Martyny.

- Tak, tak. Przepraszam – powiedziałam.

- Wiki, wszystko w porządku? – zapytała brunetka z zmartwionym wyrazem twarzy.

- Tak. Dziękuję.

Przypomniało mi się, że przecież dziewczyny nic nie wiedzą o wczorajszym wydarzeniu. Wiem, że powinnam im powiedzieć, są dla mnie jak siostry i nie chce mieć przed nimi tajemnic, ale chyba nie jestem jeszcze gotowa. Tak bardzo czuje do siebie obrzydzenie. Do siebie i do NIEGO. Czasami myślę że cały czas przesiąkam zapachem tego zboczeńca. 

Nie, nie mogę się mazać. Przecież nic mi nie jest, ale dlaczego? 

No właśnie. To Zayn mnie uratował. To dzięki niemu nie spotkała mnie tragedia.

- Wiktoria, przecież widzę jak się zachowujesz i jak wyglądasz. Jesteś cała blada i twarz masz pokrytą dużą ilością podkładu, a ja wiem, że pod nim coś się kryje.

Kurwa. To widać?

- Martyna, posłuchaj wszystko ci powiem i Marcelinie też, ale nie teraz dobrze?

Do you want a rose?// z.mWhere stories live. Discover now