9. Zayn. Chodź, położysz się spać

38 2 0
                                    

Wiktoria POV:

Po całym dniu zwiedzania i oprowadzania mnie, byłam strasznie wyczerpana. Po tym jak wyszliśmy z McDonalda poszliśmy na spacer do parku, gdzie po około godzinie Zayn się zmył. Prawdopodobnie mając to już w zwyczaju, z tego co słyszałam. Ale o czym ja w ogóle myślę ?

O nim – odpowiedziała moja podświadomość.

Cholera, przecież mnie to nie interesuje, niech sobie robi co chce. Mam i miałam to gdzieś, gdzie poszedł i co robił. W ogóle jakim cudem teraz myślę o czymś, co jest związane z tym dupkiem. Nie ma mowy by sprawił, że o nim pomyślę. O nie!

Już to zrobiłaś – znowu odezwała się ona.

Zamknij się!

- Wiktoria, um.. wszystko w porządku? – spytała się Marcelina, a ja zdałam sobie sprawę, że wypowiedziałam te słowa nagłos. Kurwa, to wszystko przez NIEGO.

- Tak, tak- spaliłam buraka. – Pójdę się wykąpać i idę spać, jest 23:00, a ja jestem strasznie zmęczona.

Po około 20 minutach znalazłam się w łóżku.

– Dobranoc. Dziękuję za dzisiaj. Dziękuję wam za wszystko– zapadłam w sen, w ogóle nie interesując się, tym co mi odpowiedziały.

  ---------------------------------------------------

Następne kilka dni to były ciągłe imprezy w klubie, bądź w bractwie chłopaków. Mogę powiedzieć, że bardzo zbliżyłam się z osobami z naszej paczki. Bardzo dobrze dogaduję się z Beau. Uwielbiam Jake'a. Ten facet to wariat jakich mało! Mało tego, już traktuję mnie jak swoją siostrę, tak samo zresztą robi Louis. Z Zackiem, też mam bardzo dobre kontakty. Harry jest naprawdę miłym facetem, ale jego charakter bardzo różni się od tych przygłupów. Uważam, że to dobrze, iż mamy taki kontrast w grupie, bo wtedy wiem do kogo mogę iść się wyżalić, popłakać na ramieniu, a on potraktuje mnie serio, a do kogo mogę iść trochę pośmieszkować i wybawić się. Ale to nie tak, że Harry nie jest rozrywkowy, a tamci, że nie mogą być chociaż na chwilę poważni. 

Chociaż nie, w to drugie bym zwątpiła.

Jedyne co, to nie dogaduję się z Zaynem. W sumie „nie dogaduję" To mało powiedziane. My się po prostu nie lubimy tzn. nie wiem jak on (czasem próbuje na mnie te swoje głupie sposoby flirtu, a jak nie, to z kolei chodzi obrażony na cały świat, robi mi na złość i kłoci się ze mną o byle co. Jedno i drugie mnie strasznie denerwuje),ale ja go nie lubię. Wszystko, co słyszałam na jego temat, że jest tajemniczy to prawda. Rzadko się z nami spotyka, a jak już jest, zachowuje się dziwnie albo jest jakiś milczący. Spóźnia się, bądź wychodzi wcześniej.

Nie żeby coś, nie interesuje mnie to. Tylko myślałam nad tym, że po prostu ma innych przyjaciół, ale jeśli by tak było, to po co chodziłby z nami.

Słyszałam od Nialla że ich grupka kiedyś wyglądała inaczej. To znaczy były jeszcze jakieś inne osoby, ale podobno wszyscy się kiedyś pokłócili. I tamte osoby odeszły, zrywając jednocześnie kontakt. Pomyśleliśmy z Niallem, że Zayn może się z nimi spotykać, ponieważ był z nimi jakoś mocniej związany. 

W końcu, pewnego razu, kiedy poszliśmy wszyscy do wesołego miasteczka zobaczyliśmy Zayna w towarzystwie „tych osób". Była to dość nieprzyjemna sytuacja mimo tego, że ich nie znałam wyczuwałam to nieprzyjemne napięcie w powietrzu. 

Dowiedziałam się, że „te osoby" to niejakie Marion i Heyley – dwie blond blazy. I chłopak o imieniu Sean. 

Od razu ich nie polubiłam, te dziewczyny to były typowe dziwki, latające z gołymi dupami za chłopakami niczym pies za suką. 

No nie powiem, zajebiste masz towarzystwo Zayn.

Wiadome było, że je pieprzył, Sean był tylko przydupasem w postaci męskiego przyjaciela.

Jeśli rezygnujesz ze spotkań z nami dla takiego towarzystwa, to samo mówi za siebie kim jesteś.

W między czasie dowiedziałam się, że Zayn to zwykły dziwkarz i prowadzi chyba konkurs „ kto zaliczy najwięcej dup na całym kampusie", w którym śmiało mogę powiedzieć, że zajmuje pierwsze miejsce. Żeby nie było, że wyrobiłam sobie o nim zdanie na podstawie plotek i oceniam go nie fair, to mówię od razu, on sam się tym chwali i na naszych oczach wyrywa laski. To jest obrzydliwe. Pewnie ma ze sto chorób wenerycznych. Nie chce mieć z nim nic wspólnego, to zwykły kobieciarz, a do tego egoista i irytujący dupek.

Po tym wydarzeniu każdy miał tak zwane „ciche dni". Nie ukrywam martwi mnie ta sytuacja, gdyż teraz nie mam nawet do kogo mordy odezwać. 

Boże, żeby im tylko niedługo przeszło.

Jutro jest rozpoczęcie roku studenckiego, a ja muszę się ogarnąć po tym całym imprezowaniu.

Siedzę na łóżku i maluję paznokcie. Martyna czyta książkę, a Marcelina gra w coś na telefonie.

- Może obejrzymy jakiś film?
– zapytałam.

- Ok – tylko tyle. Usłyszałam, jak obydwie mówią zwykłe pieprzone ok. 

Kurwa.

- To ja zrobię popcorn – powiedziałam udawanym, zachęcającym głosem.

- To ja włączę film – powiedziała Martyna, odrywając się od książki. Uśmiechnęłam się do niej.

Może wreszcie wszystko wróci na swoje miejsce.

--------------------------------------------------

Oglądamy film, kiedy nagle usłyszałyśmy głośne walenie do drzwi. Wszystkie jednocześnie popatrzyłyśmy na siebie. Następnie zerknęłam na ekran swojego iPhona. Dochodziła prawie pierwsza w nocy.

- Kurwa. Kogo niesie o tej porze?
– zapytałam retorycznie. – Pójdę zobaczyć – westchnęłam.

- Pieczara – odezwała się Marcela.

- No.

- To chyba nie jest dobry pomysł.

- Marcelina, wszystko jest ok.

Podeszłam do drzwi i wciągnęłam powietrze 3 razy, następnie otworzyłam drzwi. Stałam tam w tak ogromnym szoku, gdy zobaczyłam, upadającego na próg zalanego w trzy dupy Zayna.

- Ej! Zayn. Ej. Co się stało? 

- Hej ślicznotko – wybełkotał. Ledwo trzymał się na nogach, co ja gadam on się w ogóle nie trzymał. Przecież on się kurwa czołgał po tej podłodze.

- Zayn. Chodź położysz się spać.

- Jooaaa... Niii beee dddde ... niiii... gdziee... - walnęłam go na moje łóżko. Natychmiast zasnął. Z dwojga złego lepiej to, niż jakby miał się awanturować.

Dziewczyny nie wiedziały co się dzieje, wywnioskowałam to z wyrazu ich zdezorientowanej twarzy. 

- Matko Boska jaki on ciężki. Ledwo co go tu przywlokłam – rzuciłam.

- Co on tu robi? – zapytała Martyna.

- Zapytaj się go – odpowiedziałam jej głupią odpowiedzią na głupie pytanie. – Dobra zaraz przyniosę tu jakieś proszki i wodę, żeby od razu po przebudzeniu je zażył. I trzeba go rozebrać.

Przyniosłam wszystko co potrzebne i zaczęłam ściągać mu buty. Ok. Nie lubię go, ale jestem człowiekiem, a on chyba miał ciężki dzień i jeszcze bardziej ciężki wieczór.

Zdjęłam czarną skórzaną kurtkę, t-shirt i czarne rurki z dziurami na kolanach. Zostawiłam go w samych bokserkach i przykryłam kołdrą. 

- Pocałuj go jeszcze w czoło na dobranoc – powiedziała Martyna.

- Bardzo śmieszne. Ha ha ha. Kurwa, boki zrywać – podzieliłam się z nimi tym sarkazmem. – Macie jakiś problem? Czy ja naprawdę robię coś dziwnego? 

-Nie, nie, nic – odchrząknęła Martyna. – Chodźmy spać.

- Idę na kanapę. Dobranoc
– powiedziałam zmęczona, już tym bezsensownym gadaniem.     

Do you want a rose?// z.mWhere stories live. Discover now