Tę część dedykuję mojej bogini. Witamy w książce. Kocham cię. <3
2 tygodnie później
Wiktoria POV:
Wszystko po staremu jak byście pytali. Chociaż nie, jednak nie. Moi rodzice przenieśli się do Kalifornii w sprawach służbowych. Mam co do tego mieszane uczucia, ale nie będę ich osądzać, ponieważ robią to co muszą i chcą. Z całą pewnością mogę stwierdzić, iż kochają swoją pracę.
Natomiast ja,opowiedziałam dziewczynom o mojej relacji z Panem Przystojnym, z którym mam naprawdę dobry kontakt. Poza tym moje życie cały czas wygląda tak samo: studia, nauka,imprezy. Dużo rzeczy robię też razem z grupą, aby nie zniszczyć naszych relacji.
Poznałam dziewczynę Beau. To niska, słodka i piękna brunetka o zielonych oczach. Ma na imię Martha. Jak na robiącą wrażenie niewinnej dziewczynki jest dosyć szalona. Przez słowo „dosyć„ mam na myśli BARDZO. Lubię ją za tryskającą w niej energię, którą przekazuje wszystkim dookoła; za jej wspaniały charakter wariatki, który jest po prostu nie do opisania. Cieszę się, że taki wspaniały facet jak Beau znalazł kogoś tak dobrego i odpowiedniego dla siebie.
Właśnie stoję przed „domem", grzebiąc w torebce w poszukiwaniu kluczy. Po ciężkim dniu na uczelni mam ochotę tylko na gorącą kąpiel i sen.
Czuję czyjąś dłoń na moim ramieniu. Odwracam się.
Wszystkie moje wspomnienia buchnęły mi prosto w twarz, w sposób jakbym poczuła powiew grozy, czarnej rozpaczy.
- T... Tristan – ledwo wydusiłam z ust jego imię.
Zostałam przygwożdżona do drzwi.
- Jesteś niegrzeczna Wiktorio, bardzo niegrzeczna. Dlaczego nie przyszłaś,kiedy o to prosiłem?
- Prosiłeś?! – parsknęłam. – Ty mnie szantażowałeś, a nie prosiłeś.
-Twoja pyskata buźka wpędza cię w jeszcze większe kłopoty. Teraz powoli cię puszczę, a ty wyjmiesz klucze i włożysz je do zamka, a następnie otworzysz drzwi.
- Dlaczego miałabym to zrobić? - Zawsze w takich sytuacjach jedynym moim wyjściem było wyprowadzanie go z równowagi. Fakt nie powinnam tego robić dla własnego bezpieczeństwa, ale to pozwalało mi grać na czas i za czym stałoby się coś złego,ktoś zdążyłby mi pomóc. Po drugie niesamowicie karmię się widokiem jego niezadowolenia i zdenerwowania.
- Bo cię o to proszę. – powiedział z zaciśniętymi zębami.
Weszliśmy do domu.
- No skarbie, wiesz niedługo ja skończę swoje sprawy i przeprowadzisz się do mnie. Będziesz mogła dalej się uczyć, kiedy ja będę pracował. Jak już będziesz w ciąży, kupię nam piękny duży dom. Niesamowicie prawda? Weźmiemy ślub w sekrecie i pojedziemy w podróż dookoła świata.
Miałam się odezwać , ponieważ jak wiecie mam niewyparzoną buzię, ale cały czas powtarzam sobie, że to człowiek chory psychicznie. Nie warto psuć sobie nerwów i ryzykować bezpieczeństwo. Pozostawiłam, więc tą wypowiedź bez komentarza.
Tristan podszedł do mnie i chwycił za rękę. Usiedliśmy na kanapie.
- Prawda, że to niesamowite? – zapytał.
Nie odpowiedziałam.
- PRAWDA? – powtórzył z wściekłością w oczach, ściskając moją rękę.
- Powiedz. Powiedz, że to prawda! – krzyknął.
- To prawda – wydusiłam.
- Z resztą, po co czekać, może od razu zrobimy sobie dzieciaczka – moje oczy rozszerzyły się na te słowa. Mężczyzna wstał i wziął mnie na ręce niosąc do sypialni. Musiałam szybko coś wymyślić.
- Poczekaj... muszę iść... uhm do toalety przygotować się, przecież nie chcesz żeby nasze dzieci były poczęte w tak mało romantyczny sposób – zaczęłam mydlić mu oczy.
- Oczywiście. Leć, a ja tutaj wszystkim się zajmę.
Odwróciłam się z radością, kiedy znowu usłyszałam jego głos.
- Ej! Jeszcze jedno. Chcę dostać teraz jakiś mały posmak tego, co będziemy robić za chwilę – pokazał palcem na swoje usta.
Myślałam, że zwymiotuję, ale nie miałam wyjścia. Podeszłam do niego i cmoknęłam go w usta.
- Mmm... liczyłem na więcej, ale idź już, bo nie będę mógł się powstrzymać.
Dobra, weź się tak nie podniecaj bo zaraz będziesz miał żółte majtki.
Weszłam do toalety i szybko zamknęłam drzwi. Odetchnęłam z ulgą i sięgnęłam po telefon do tylnej kieszeni jeansów. Musiałam być cicho, gdyż Tristan znajdował się po drugiej stronie tej ściany.
Nie wiedziałam do kogo zadzwonić. Dziewczyny były na zajęciach, a o policji nawet nie ma mowy. Przecież ten psychopata prędzej, czy później by mnie zabił.
- Pospiesz się, kochanie – usłyszałam.
Pod wpływem presji wybrałam pierwszy lepszy kontakt, który niedawno zapisywałam.
Pierwszy sygnał.
Drugi sygnał – Błagam cię, odbierz. – mówię sama do siebie.
- Halo?
- Zayn, proszę cię pomóż mi. – krzyczę szeptem.
- Co się stało? – pyta zaniepokojony.
- Tristan jest u mnie. Napadł mnie, kiedy otwierałam drzwi. A teraz leży na moim łóżku i czeka na mnie, aż wyjdę z łazienki, bo chce mieć ze mną dzieci.
- Co kurwa?
- Nie zadawaj pytań, wiem, że to dziwne, ale po prostu przyjedź.
- Zaraz będę – rozłączył się, a na końcu usłyszałam tylko pisk opon.
Chciałam jak najdłużej przeciągnąć pobyt w łazience.
- Piękna niecierpliwię się – oznajmił.
- Jeszcze chwilkę chyba chcesz, żebym była w pełni przygotowana.
Nie odpowiedział.
Po niecałej minucie usłyszałam walenie w drzwi.
- Wychodź, natychmiast!
Szybko otworzyłam drzwi, ponieważ tym razem nie mogłam dopuścić do jego zdenerwowania.
- Jesteś bardzo niecierpliwy, tygrysie – mrugnęłam do niego. Tristan był tak napalony, że w momencie, kiedy pokazałam mu się na oczy to szeroki banan zawisł na jego ustach.
- Szykuj się maleńka zaczynamy grę wstępną – prawie rzucił mną na łóżko.
- Moment! – zrobiłam przerwę – miało być romantycznie, my będziemy tworzyć nasze dzieci, kochać się, a nie pieprzyć.
- Jak sobie życzysz, miła. Tak, czy inaczej jesteś niesamowita. – Boże, ja już dłużej nie mogę tego ciągnąć, w myślach cały czas modlę się, żeby Zayn już przyjechał.
Tristan zaczął wyskakiwać z ciuchów, aja z każdym jego ruchem coraz bardziej się obawiałam.
Trudno, za chwilę będę musiała działać sama.
Mężczyzna zawisł nade mną i zaczął ściągać mi spodnie, zaczęłam się szarpać. Zdążył zdjąć mi spodnie, a po moim policzku spłynęła łza. Zdążył musnąć moje majtki,kiedy do pokoju wpadł Zayn.
Oderwał go ode mnie, rzucił na podłogę i zaczął okładać pięściami. Ja siedziałam na łóżku przytulona do swoich kolan i nie wydawałam żadnego dźwięku,tak jakby czas się zatrzymał, ja się zatrzymałam. Jedyne, co czułam to strumień łez wydostający się z moich oczu.
Nagle do pokoju wszedł Beau.
- Będzie dobrze, mała. – powiedział, po czym wziął od Zayna nieprzytomne ciało.
- Chłopie, ona cię teraz bardziej potrzebuje – kiwnął głową w moim kierunku.
Zayn podszedł do mnie i wziął mnie w ramiona.
Chłopak uspakajał mnie mówiąc czułe słówka.
- Wiktoria... - westchnął.
YOU ARE READING
Do you want a rose?// z.m
FanficCzerwona Róża -„Symbol Bogini Miłości". Czy, symbol kwiatu otoczonego kolcami może połączyć dwa pełne miłości serca? Czy, królowa kwiatów może stworzyć tak silne uczucie pomiędzy dwiema pięknymi duszami? Czy, pełna seksualności roślina może wzbudzić...