5. Maraton filmowy

40 5 11
                                    

Wiktoria POV:

Następnego dnia obudziłam się z silnym bólem głowy.

Kac? Nie, to nie możliwe. Nie z moim niezawodnym i nie do złamania systemem alkoholowym.

Wstałam z łóżka, od razu zaczynając poszukiwać jakiś tabletek przeciwbólowych. Zauważyłam, że łóżko Marceliny jest puste. Blondynka nie jest rannym ptaszkiem. 

Coś mi tu nie gra.

Szybko zerwałam się do telefonu, który leżał na szafce nocnej. 

- Kurwa – przeklęłam, patrząc na godzinę na wyświetlaczu. Była pierdolona 15:34. Jak to jest możliwe skoro zeszłego wieczora nie byłam pijana? Zaraz... Martyna była. To ona powinna teraz spać. 

- Tylko gdzie ona do kurwy...- urwałam patrząc na łóżko brunetki. Ha, śpi jak zabita.

Zastanawiam się co powinnam zrobić. Mam dwie opcje: 

1. Położyć brunetce tabletki, wodę i śniadanie na szafce nocnej, czyli krótko mówiąc, zaopiekować się nią, jak przystało na najlepszą przyjaciółkę.

2. Nie mieć litości i obudzić ją gwałtownie w ramach zemsty za to co mi zrobiła wcześniej.

Dobra nie będę suką. Wybrałam pierwszą opcję i dobrze.

Nie mam nastroju do zemsty, zresztą ona tak słodko wygląda, kiedy śpi.

Próbowałam dodzwonić się do Marceliny.

Jakim cudem, tak raptem zniknęła?

Niestety nie odbierała. Zaczynałam się o nią martwić, może coś jej się stało?

A ja siedzę tu i nie mogę nic zrobić oprócz czekania.

Pierdolonego czekania.

Wzięłam prysznic, ubrałam się i umalowałam. Spojrzałam na wyświetlacz w moim różowym iPhone i wybrałam jeszcze raz numer do Marceliny. Po chwili usłyszałam wkurwiający głos sekretarki.

W tym momencie wpadłam w panikę.

Moje zdenerwowanie przerwał dzwonek do drzwi. 

Odetchnęłam z ulgą. Ale zaraz po tym, mina mi zrzedła, ponieważ gdyby to była pocieszna blondynka otworzyłaby sobie kluczem, a nie dzwoniła do drzwi.

Pozostało tylko pytanie: kto to?

Otworzyłam drzwi, aby zetknąć się zobaczyłam z niebieskie oczami i zadziornym uśmieszkiem Nialla. A zaraz za nim dostrzegłam Marcelinę. Rzuciłam się jej w ramiona, ale nagle przypomniałam sobie, że jestem wściekła.

- Gdzieś ty do kurwy była? Co ty sobie wyobrażasz? Chcesz żebym na zawał zeszła? Martwiłam się o ciebie, idiotko. Dlaczego nie odbierasz tego pierdolonego telefonu? – zarzuciłam ją toną pytań, nie dając dojść do słowa. Po chwili zaczęłam nawet płakać.

- Boże, przepraszam – mówiła uspokajającym głosem, jednocześnie głaszcząc moje plecy. – Wyszłam kupić nam śniadanie, ale straciłam wyczucie czasu. A później, jakby tego było mało, rozładował mi się telefon. Przepraszam.

- Dobrze, już dobrze. Przepraszam, że na ciebie naskoczyłam – wtuliłam się w nią. – A jak to się stało, że jesteście razem?

- Oh. Po drodze spotkałam Nialla, szedł do naszej śpiącej królewny – zaśmiała się.

- Niestety twoja śpiąca królewna jeszcze się nie obudziła – zwróciłam się w stronę blondyna.

- Idź i obudź ją pocałunkiem prawdziwej miłości, niczym jej wybawiciel – powiedziała Marcela udawanym, poważnym głosem jednocześnie kłaniając się niczym księżniczka.

- Ha ha ha – parsknął Niall, udając irytację. Po czym i tak dołączył do nas śmiejąc się.

- Co tu się dzieje? – wszyscy unieśliśmy wzrok na zaspaną Martynę.

- Nic kotku – wydusił Niall nadal się śmiejąc, biorąc pod uwagę w jakim stanie jest teraz brunetka.

Niall podszedł do Martyny i zaczęli się całować, jakby nie widzieli się nie wiadomo ile.

- I żyli długo i szczęśliwie – dokończyła jeszcze Marcelina na co wszyscy się zaśmialiśmy, oprócz Martyny, która nie wiedziała o co chodzi. I tak już raczej pozostanie.

                         ----------------------------------------------------

Po godzinie wszyscy się już ogarnęliśmy. Plan był taki, że mieliśmy iść na miasto, ale stwierdziliśmy, iż to nie ma sensu oprowadzać mnie po mieście, gdyż jest późno i wszystko jest zamknięte (tym bardziej, że jest niedziela) . Dlatego siedzimy teraz w czwórkę pod kocami i robimy sobie maraton filmowy.

Każdy z nas wybrał po filmie. Niall uwielbia horrory, więc wybrał jakiś, którego tytułu nie pamiętam i nie chce pamiętać. Nie przepadam za bardzo za tego typu filmami.

Martyna wybrała „Pamiętnik", bo czego było się innego po niej spodziewać?

Marcelina poszła w ślady Niallera i wybrała jakiś horror o zombie („Pociąg do Busan"), co aż dziwne. Ok, ona uwielbia horrory, ale nigdy nie powiedziałabym, że o zombie, bo dziewczyny zawsze uważały ( ja też), że to głupie i bez sensu.

Cholera horrory ze zjawiskami paranormalnymi, czy z ludźmi zjebanymi umysłowo bądź genetycznie mają jakiś sens. Ale do kurwy po co oglądać film na którym widać, że ten nierealny potwór jest stworzony komputerowo, to ja naprawdę nie rozumiem. Ale dobra skoro blondynka go tak uwielbia to może nie będzie taki zły.

Nie oceniaj książki po okładce. Znowu. Ugh.

Ja wybrałam przepiękny, hiszpański film „Trzy metry nad niebem". Kocham go.

- Wiesz co kochanie, powinnaś obejrzeć „Pamiętnik" z Harrym to jego jeden z ulubionych filmów, więc na pewno byście go nieźle razem przeżywali. Ja pierwszy raz obejrzałem go właśnie z nim i powiem, że z nim ten film nabiera jeszcze więcej magii. I nie myślałem, że to powiem, ale dobry jest. Jest naprawdę dobry. O matko... Hazza, co ty ze mną zrobiłeś?! – jęknął Nialler.

- W takim razie już się szykuję. Na pewno nie pożałujesz, jak będę później cały dzień z Harrym dramatyzować, spojlerować i opłakiwać to niesamowite cudo. – Uśmiechnęła się. - Hm... wiedziałam, że Harry jest romantykiem, ale nie, że w takim stopniu. Jakoś nie wyobrażam sobie tego faceta, siedzącego na kanapie i płaczącego przy babskim filmie...- Urwała.- Tak! Boże! Cudownie! Nareszcie będę miała z kim oglądać ten film. – Zaczęła wrzeszczeć.

Oh Wiedziałam, że w końcu wybuchnie. Za dobrze ją znam.

- Boże, po co ja ci to mówiłem? – zapytał retorycznie Niall. A ja ukradkiem popatrzyłam na Marcelinę, która siedzi cicho od początku wymiany zdań.

Zmarszczyłam brwi w zamyśleniu.

- I bardzo dobrze. Może w końcu ktoś mnie zrozumie, nie to co wy – wytknęła w naszą stronę język.

- Dobra daj już spokój – powiedziałam, a ona rzuciła we mnie poduszką.

Ooo nie! Tak się bawić nie będziemy.

Już miałam jej oddać, kiedy Niall wpakował się pomiędzy nas.

- Uspokójcie się dziewczyny! – głośno krzyknął, a ja po raz pierwszy widziałam u niego taki poważny wyraz twarzy. –Nie powiedziałem „START" - uśmiechnął się przebiegle, pokazując swoje równe, białe zęby, jednocześnie śmiesznie poruszając brwiami. Wszyscy zaczęli się śmiać. 

Oh Nialler ty wariacie...    

Do you want a rose?// z.mWhere stories live. Discover now