Był środek nocy, wiał chłodny wiatr, a Bronek Uryna stał pod drzwiami domu Piotra Poszeda z ręką na klamce, zastanawiając się, czy tym razem zastanie swojego chłopaka na kanapie, czy też znów będzie musiał spać samotnie. Nacisnął klamkę, pchnął ramieniem drzwi i, ku jego zdziwieniu, nie zdążył nawet przekroczyć progu, gdy w jego objęcia wpadł Rysiu.
- Jezu, jak ja za tobą tęskniłem - wyszeptał Rosomak. - Nawet sobie nie wyobrażasz, jak bardzo mi ciebie brakowało.
- Woah, spokojnie, może wejdźmy do środka - powiedział Uryna, uwalniając się z objęć swojego ukochanego. Rysiu posłusznie odsunął się i wpuścił go do środka. - Jest Piotr? - spytał.
- Nie, ma dzisiaj jakąś ważną imprezę promującą jego firmę. Chciałeś coś od niego?
- Nie, tak tylko pytam. Może się czegoś napijemy? - zaproponował Bronek z nieprzytomnym uśmiechem przyklejonym do twarzy.
- Ty już chyba dzisiaj dość wypiłeś - odparł Ryszard. - Jedzie od ciebie wódą na kilometr.
- No Ryyyysiuuu, ze mną się nie napijesz? - Zrobił błagalną minę.
- Nie, nie będę Poszedowi podkradał alkoholu. Możemy napić się mleka, jeśli chcesz.
- No doobra.Siedzieli przy stole w przestrzennej kuchni Piotra. Pili mleko w ciszy, nawet nie patrzyli sobie w oczy. Panowało między nimi jakieś dziwne napięcie, którego nigdy wcześniej nie było.
- To... Co tam u ciebie? Co robiłeś przez ostatnie kilka dni? - spytał zakłopotany Ryszard.
- Nic takiego. Byłem w pubie, poznałem parę fajnych ludzi. Nic nadzwyczajnego. Trochę razem się pośmialiśmy, popiliśmy... Cóż lepszego miałem do roboty? - W oczach Bronka zaiskrzył ból, gdy zadawał to retoryczne pytanie.
- Hmm, to fajnie, że się nie nudziłeś. - Rysiu kręcił swoją szklanką z mlekiem, próbując go nie rozlać.
- Bardziej chciałbym wiedzieć, co się z tobą działo. Nie wróciłeś na noc...
Rysiu milczał. Nie chciał powiedzieć, że ostatnią noc spędził na podłodze, bo wtedy wszystko by się wydało.
- Byłem z Genowefą. Zasiedzieliśmy się trochę u mojego ojca, a potem jakoś tak straciliśmy poczucie czasu...
- Z Genowefą? - wycedził Bronek, choć nie był zaskoczony. Spodziewał się tej odpowiedzi.
- No przepraszam, ale nie mogę jej tak zostawić. Wiesz, że ma na mnie haka i może mnie bez problemu szantażować. A tego chyba nie chcemy...
- Rysiek, miałeś tylko z nią iść do swojego ojca, a potem koniec. Nie spędzimy tu przecież wieczności, niedługo wyjeżdżamy. Mamy swoje domy, swoje stragany... Chyba, że masz inne plany.
- Czy ty właśnie robisz mi wyrzuty?
- Nie, po prostu... - Bronek nerwowo przeczesał włosy palcami. - Po prostu trochę inaczej się umawialiśmy.
- Tak, wiem, ale... Tak wyszło. Proszę, nie kłóćmy się przez taką pierdołę.
Bronek odetchnął głęboko, zacisnął ręce w pięści i w ostatniej chwili powstrzymał się od uderzenia Ryszarda prosto w twarz,
- Okay, nie będę zazdrosny o takie pierdoły - odparł ze sztucznym uśmiechem.
- Muszę ci jeszcze powiedzieć, że jutro umówiłem się z Gienią w restauracji...
- Och, naprawdę? - Bronek udawał zaskoczonego.
- Nie bądź zazdrosny, przecież to nie moja prawdziwa dziewczyna!
- Czyżby?! Zachowujesz się tak, jakby było całkiem inaczej, niż mówisz!
- Ale tak nie jest! To tylko gra, odgrywam rolę jej chłopaka, ale nim nie jestem!
- W takim razie idę z tobą! - wykrzyknął Uryna.
- Jak... Co? Co ty właśnie powiedziałeś? - Rysiu nie wierzył swoim uszom.
- Powiedziałem, że idę z tobą. Ale nie myśl sobie, że będę tam siedział jak osioł i patrzył, jak zgrywacie z Genowefą żałosną parkę. - Zrobił dramatyczną pauzę. - Wezmę ze sobą Sarę, moją nową przyjaciółkę - dodał dumnie.
- Masz nową przyjaciółkę? - Rosomak był w szoku.
- Tak, ale nie bądź o nią zazdrosny. To tylko gra... - przedrzeźniał go Bronisław.
- W porządku. W takim razie rozumiem, że mamy jutro podwójną randkę.
- Jeśli tak chcesz to interpretować...Tej nocy spali razem na kanapie, ale Bronek aż kipiał zazdrością. Gdy Rysiu spróbował go objąć, odsunął się na drugi koniec kanapy. Rosomak był zrozpaczony, więc tylko odwrócił się na drugi bok i pozwolił swoim łzom skapywać bezdźwięcznie na poduszkę.
*****
Sara Orzechowska była w dość dużym szoku, gdy zastała Bronka Urynę pod swoim pubem przed otwarciem. Był ciepły poranek, choć na niebie już zbierały się ciemne chmury, zapowiadające późniejszą brzydką pogodę.
- Nie spodziewałam się tu ciebie, bardziej myślałam, że zastanę tu Jarka - oznajmiła pogodnie.
- Tak, ciebie też miło widzieć - odparł Bronek, teatralnie przewracając oczami, lecz po chwili na jego twarzy rozkwitł szeroki uśmiech. - Mam do ciebie interes.
- Nie mogę się doczekać - odpowiedziała, otwierając drzwi i wpuszczając Bronka pierwszego. - Panie przodem.
- Haha, ale śmieszne... - zaśmiał się ironicznie, a Sara tylko żartobliwie kopnęła go w dupę, by się zachwiał, ale nie przewrócił.W środku pubu panował przyjemny półmrok, tworzył wręcz romantyczną atmosferę. Przez grube zasłony wlewały się pojedyncze promienie słońca, które oświetlały unoszące się w powietrzu drobinki kurzu. Sara poszła na bar, kładąc na kontuarze kluczki od swojego czerwonego malucha i brązową skórzaną torebkę.
- Więc, co to za sprawa?
- Chciałem spytać, czy robisz coś dziś wieczorem?
- Muszę zajmować się pubem, przykro mi. Ale możesz zostać tu dziś ze mną, jeśli chcesz.
Na policzkach Bronka rozkwitły rumieńce zawstydzenia. W ferworze walki z Rysiem zapomniał, że Sara ma obowiązki, które zdecydowanie kolidowały z jego planami.
- Kurczę, bo obiecałem przyjacielowi, że pójdę z nim dzisiaj na coś w rodzaju podwójnej randki, bo sam się trochę boi iść, no i myślałem, że może... - Bronek sam plątał się we własnych słowach, nie wspominając już o tym, że celowo nazwał Rysia swoim przyjacielem. Z jednej strony czuł, że Rosomakowi należy się jakaś kara, ale z drugiej strony przecież wciąż go kochał.
- Hmm, to trochę zmienia postać rzeczy. Naprawdę chciałabym ci pomóc, ale nie mam kogo zostawić za barem.
- Ktoś powiedział słowo bar? - To był Leczo, który właśnie uroczystym krokiem wparadował do pubu. - Ja mogę stanąć za barem, nie ma problemu.
- Raczej bym ci nie ufała.
- Ej, jestem całkiem trzeźwy, nie piłem nic od trzech godzin! - oburzył się.
- Proszę... - Bronek spojrzał na Sarę błagalnym wzrokiem.
- No dobra, zrobię wyjątek. Pójdę z tobą. O której po mnie będziesz?
- Nie wiem, może o dziewiętnastej? Podjadę po ciebie tutaj, zgoda?
- Nie ma problemu. - Uśmiechnęła się. - Ale to oznacza, że dziś z Jarkiem nie pijecie.
- Nieprawda, po prostu napiję się sam. W końcu to ja jestem tu dziś szefem - odparł Jarek, schylając się za ladę i wyciągając zza niej jakąś bezimienną butelkę. - Zdrowie nowej pary! - krzyknął i wypił duszkiem zawartość szklanego naczynia.
Sara i Bronek tylko spojrzeli po sobie i roześmiali się. Bronek nie czuł się źle - skoro Rysiu mógł udawać, że ma dziewczynę, to on też mógł. Nie był przecież od niego gorszy.______
Ha, pewnie nie spodziewaliście się, że dziś znów pojawi się rozdział! Muszę przynzać, że ostatnio mam dużą wenę, więc korzystam, póki mogę. Mam nadzieję, że nie zniechęcicie się do tego ff po takich częstych rozdziałach! Obiecuję, że niedługo będę się one pojawiać rzadziej XD
Przy okazji dziękuję Wam za ponad 1.2K wyświetleń, jesteście wielcy!
megan.
CZYTASZ
Rynek || Ryden
FanfictionBronek Uryna i Ryszard Rosomak są najlepszymi przyjaciółmi. Oboje pracują na targu, sprzedając na sąsiednich straganach mleko oraz jajka. Z czasem jednak para przyjaciół napotyka wiele problemów. Czy ich więzi przetrwają? Akcja rozgrywa się w Polsce...