6 - pomysł na postać + scena

51 4 1
                                    

Przepraszam za błędy!

Proponowane:

Imię: Getii
Nazwisko: ---
Płeć: mężczyzna
Przedział wiekowy: 18-20 lat
Wygląd: dłuższe włosy w kolorze wiśni; oczy pozbawione tęczówek i źrenic; kańciasta szczęka; nos lekko skrzywiony w wyniku wielu złamań; duże, szpiczaste uszy przebite trzema złotymi kolczykami; drobne, ostre kły; wysoki; dobrze zbudowany; ręce i nogi lekko wydłużone; brak małego palca u lewej stopy.
Charakter: jako pół-elf wykazuje większą gamę emocji niż typowy elf, ale nadal mniej od człowieka; wytrwały, sprytny, wybuchowy, przemądrzały, chciwy

Proponowany scenariusz:

  Petro - syn zegarmistrza - w ramach zakładu udaje się do Lasu Grimmtret (miejsca zamieszkanego przez dziki istoty: elfy, potwory, wiedźmy). Jak każdy inny błądzi, po długiej wędrówce zasypia. Natrafia na niego para elfich myśliwych: Getii oraz Danna - którzy omal go nie zabijają. Petro kłamie, że jest synem bogatego szlachcica i proponuje im duże wynagrodzenie za odprowadzenie go z powrotem do ludzi. Elfy przystają na propozycję.
   Podczas wędrówki wychodzi na jaw tajemnica Getiiego: jest pół-elfem. Danna z kolei rozkochuje w sobie człowieka.
   Petro wykorzystuje swoją sytuację i okrada Getiiego. Gdy wraca do rodzinnego miasta, zostaje dźwignięty wpozycji do szlachcica.
    Danna spodziewa się dziecka.  Gdy rodzi się mieszaniec, postanawia je zabić. Getii postanawia zaopiekować się dzieckiem.

Proponowana scena:

    Getii siedział przy ognisku, w zamyśleniu szturchając rozgrzane drewno. Co jakiś czas zakładał krwistoczerwony kosmyk za szpiczaste ucho, trącając przy tym trzy złote kolczyki. Odgłosy dochodzące z namiotu Danny, skręcały mu wnętrzności i, niczym imadło, zaciskały szczękę. Był... Zniesmaczony. Wiedział oczywiście, że elfy są upośledzone emocjonalnie - nie czują miłości, przywiązania, smutku. Żądzą nimi trzy główne pseudo-emocje: gniew, spokój, pożądanie. Jednak, mimo świadomości, iż Danna jest pełnokrwistą duszą przyrody, nie potrafił bez niechęci myśleć o jej upodobaniach.
    Wreszcie nastała cisza, chwilę potem z namiotu wyłonił się Preto. Zmęczony jeszcze nie wrócił do pełnej świadomości. Uśmiechnął się leniwie, zielone tęczówki błyszczały gasnącym już podnieceniem.
    Getiim wstrząsnął dreszcz gniewu. W jego całkowicie białych oczach nie pojawiła się najmniejsza emocja.
  - Podobało ci się? - mruknął, wrzucając nadpalony badyl w płomienie. Oparł łokcie na kolanach i uniósł głowę.
    Blondyn zmarszczył czoło. W rozczochranych włosach i pogniecionej koszuli wyglądał na te swoje siedemnaście lat. Sam czerwonowłosy wyglądał bardziej na dwudziestkę.
  - Co?
    Elf uśmiechnął się kpiąco, ukazując ostre kły.
  - Pieprzyć elfią dziwkę.
    Ludzki chłopak warknął gardłowo. 
  - Zazdrościsz? - syknął, mierząc go wyzywającym wzrokiem. Getii roześmiał się.
  - Myślisz, że jesteś wybrańcem? Nie tylko tobie dała.
     Twarz Preto przybrała barwę soczystego pomidora. Podszedł szybkim krokiem i szarpnięciem zmusił towarzysza do wstania. Spojrzał na twarz elfa, na te puste oczy.
  - Ja przynajmniej coś czułem - jad wręcz spływał z jego języka.
    Na ustach Getiiego uśmiech przeobraził się w grymas. Cóż, człeczy syn trafił w czuły punkt.
    Widząc swoje zwycięstwo, Petro puścił łowcę i wykrzywił wargi w czymś na rodzaj zadowolenia.
  - Jesteście jak zwierzęta - wymamrotał z pogardą - Robicie to ze względu na gatunek. Nie macie żadnej przyjemności.
  - Zamknij się - warknął elf. Miał wrażenie, iż chłopak zadawał mu kolejne kopniaki między żebra. Czuł ból, słowa raniły, a on nie rozumiał dlaczego. Obce... Uczucia? Nie chciał ich. Bał się ich. Bał się swojej ludzkiej strony. Pokręcił głową, wyłączając się na dalsze obelgi. Zarzucił sobie kołczan na ramię i ściskając łuk, pobiegł w stronę lasu.                                                                                                             

   Dziewczynka o szpiczastych uszach napięła maksymalnie cięciwę. Przymknęła jedno zielone oko celując. Obraz na zmianę rozmazywał się i wyostrzał. Palce zaczynały już piec. Wypuściła strzałę, a ta ze świstem pokonała odległość wbijając się w słomianą tarczę. Białowłosa spojrzała wyczekująco na mężczyznę.
   Getii podciągnął lekko kaptur i prychnął.
   - To nie środek.
   - Jak to nie!
    Czerwonowłosy usiadł, mrużac białe oczy.
   - Nie, stanowczo nie środek.
   - Oślepłeś na starość - burknęła nakładając kolejną strzałę.
   - Nie pyskuj. Masz czas do zachodu. Nie będę znowu sterczał ze świeczką, żebyś mogła groty tępić.
    - Ty jesteś tępy.
    - Słucham?
    - Przyjęłam.
      Strzała minęła tarczę i wbiła się w sąsiednie drzewo. Getii wybuchnął śmiechem.

Pomysłowa LicytacjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz