*Cztery lata później*
-Madara kochanie zawiozłeś Yami'ego do mojej mamy? -Zapytałam wchodząc do domu i ruszając w stronę szafy żeby się przebrać.
Właśnie wróciłam z cmentarza z grobu Utau. Dość często tam chodziłam opowiadać przyjaciółce jak zmienia się moje życie które, prawdę mówiąc, wywróciło się o sto osiemdziesiąt stopni.
-Tak Maleńka. Nie martw się, poradzi z nim sobie. Jak zawsze. -Usłyszałam z łazienki gdy wciskałam się w długą za kolano sukienkę w błękitnym kolorze, naszykowaną przez Ino specjalnie na dzisiejszy wieczór. Dziewczyna stwierdziła, że jestem beznadziejna w doborze ubrań a, że większość gwiazd ma swoich stylistów powiedziała, że ona zajmie się stylizacją akatsuki.
-Zapniesz mi to cholerstwo? -Zapytałam otwierając drzwi do toalety i spoglądając na golącego się Madarę. Był już ubrany w naszykowaną wczoraj przez Ino czarną koszulę z czerwonymi mankietami i ze znakiem zespołu na prawej piersi.
Wytarł resztki pianki do golenia w ręcznik i podszedł do mnie. Zapiął mi sukienkę i odwrócił w swoją stronę. Spojrzał mi w oczy i złożył słodki pocałunek na moich ustach który niestety przerwał nam dźwięk wydobywający się z mojego telefonu. Westchnęłam zrezygnowana i sięgnęłam do kieszeni.
-Słucham? -Odezwałam się do telefonu nie patrząc nawet na wyświetlacz.
-Hina to że zostałaś mamuśką nie upoważnia cię do spóźnień. -Usłyszałam w słuchawce głos Konan.
-Już wsiadamy w samochód dajcie nam pięć minut. -Powiedziałam do słuchawki ciągnąc Madarę za sobą.
Wsiedliśmy do samochodu a już po chwili podjechaliśmy pod tylne wejście ogromnego budynku. Ochroniarz stojący przy drzwiach wpuścił nas do środka a zaraz za drzwiami zaatakowały nas światła aparatów.
-Proszę się rozejść! proszę zrobić miejsce! -Krzyknął Hidan przepychając się przez tłum.
-Ruszcie się. Za pięć minut zaczynamy! -Odezwał się do nas robiąc nam przejście między ludźmi z aparatami. Gdy dotarliśmy za scenę dopadła mnie Ino.
-Od pół roku wiecznie się spóźniacie. -Jęknęła machając mi po twarzy pędzelkami do makijażu próbując zakryć moje podkrążone z braku snu oczy.
-Tak to jest jak się ma dziecko kochana. Jeszcze dwa miesiące i sama się przekonasz. -Powiedziałam głaskając jej duży brzuszek.
-Jakoś Itachi się nie spóźnia a też ma dziecko. -Warknęła zła, bawiąc się nerwowo swoją obrączką i zerkając na Deidarę.
-Tylko Yumi zostaje z Hikari w domu wiec ja się nie muszę o nic martwić. -Powiedział Itachi wychodząc zza rogu.
-Poza tym Yumi urodziła prawie cztery lata temu wiec Hikari jest już trochę większa. -Westchnęłam między minami które strzelałam rozciągając usta przed śpiewaniem.
-Wychodzić bo ludzie zaraz na scenę wam wejdą. -Powiedział Deidara stojący kawałek dalej przy sprzęcie do światła.
Spojrzałam na uśmiechniętego Madarę. Złapałam go za rękę i razem weszliśmy na scenę pod którą od jakiegoś już czasu krzyczeli zniecierpliwieni fani.
-Hej ludzie! -Krzyknął Madara a tłum zapiszczał.
-Czas na zabawę! -Zawtórowałam mu trzymając przy ustach mikrofon a po chwili w wielkiej sali rozbrzmiała muzyka a tłumy fanów zaczęły śpiewać razem ze mną i Madarą.
To był mój świat.
Świat który kochałam
ponad wszystko.
Świat którego nikt i nic
nie było w stanie mi odebrać.
CZYTASZ
[MadaHina] Jak znienawidziłem muzykę
FanfictionDruga część książki "Po co mi miłość? Przecież mam muzykę." Jeśli jej nie czytałeś/łaś zachęcam do zaglądnięcia najpierw tam bo można nie połapać się o co chodzi ^.^ Po odnalezieniu Hinaty w tragicznym stanie Madara odsowa się od przyjaciół i porz...