13

4 0 0
                                    

*Jinyoung*

- Jaebum, przyniosłem ci twój koc.
- Kurwa Jinyoung! - podniósł głos zrywając się równocześnie do pozycji siedzącej - co ty tu jeszcze robisz? Miałeś stąd odjechać.
- Nie było okazji - skłamałem .
- I polazłeś tam jeszcze po ten koc. Oszalałeś czy co?
- Wang się kręcił po dworze z tymi lalami i mnie zauważył, to wymyśliłem, że idę po coś do okrycia ciebie - zmyślałem, bo głupio mi było przyznać, że martwiłem się o niego.
- Spróbuj później.
- No. Poczekam, aż się bardziej opiją - skwitowałem zdawkowo.

- Minsu jest niezła co? - palnął głupio JB, na co ja poczułem nutkę zazdrości.

Nie rozumiałem co się ze mną dzieje. Czułem się przy nim jak przy dziewczynach.
Przecież to jest chore.
Był bardzo urodziwy, to fakt, miał gładką, brzoskwiniową skórę, spore usta, niesamowity uśmiech, tajemnicze, kocie oczy... ale to przecież chłopak, nie powinienem zwracać u niego uwagi na takie szczegóły jak np. odcień jego skóry.
Teraz kiedy już wiem kim jest jego matka, to mogę śmiało stwierdzić, że po niej odziedziczył tak idealną twarz. Boram była naprawdę piękna. Zacząłem nawet rozumieć czemu mój ojciec tak kochał panią Im, bo jeśli była też takiego usposobienia jak JB to nie można było się w niej nie zadużyć.
Czy to właśnie spotykało teraz mnie?
Próbowałem odgonić myśli od warg Jaebuma, które teraz przez chorobę przybrały siny kolor.

- Spodobała ci się chyba przez te balony- odpowiedziałem głupio.
- No. Przypomina mi Hyorin.
- Hyorin? Sekretarkę mojego ojca?
- Yhy. Też ma takie cyce.
- No to Wang ma się czym pobawić- zaśmiałem się nieświadomy jeszcze tego, że sekretarka podoba się mojemu rozmówcy.
- Mówisz teraz o Minsu czy Hyorin? - zapytał zaniepokojony.
- O obydwu.
- Jak to.... A to skurwiel. Przecież wiedział, że do niej podbijam.

Trochę bolało mnie to jego zainteresowanie krągłościami kobiecego ciała ale nie dawałem tego po sobie poznać. Chciałem żeby nasza rozmowa była swobodna i rozluźniająca atmoferę, bo prędzej czy później czekał nas znacznie poważniejszy temat do przedyskutowania.

- Olej to. Jesteś wspaniały, zasługujesz na kogoś lepszego - powiedziałem niezły banał, ale taka była poprostu prawda.
- Dzięki, mówisz jak moja mama- zaśmialiśmy się oboje - a ona zawsze ma rację - dodał stanowczo acz żartobliwym tonem.
Gdy JB wspomniał o swojej rodzicielce, pomyślałem, że to dobra okazja aby dowiedzieć się czegoś o ich życiu i relacji a i może to będzie odpowiedni wstęp do wyznania mu prawdy o tym co zrobiłem.
- Jaka ona jest? Twoja matka?- spytałem- Pewnie się o ciebie martwi.
- Wspaniała - uśmiechnął się lekko - Całe życie się o mnie musi matrwić. Co ona ze mną miała to szkoda gadać.

Jaebum zaczął opowiadać o swoich licznych wybrykach i problemach jakie sprawiał Boram, równocześnie komplementując ją za wyrozumiałość i bezwarunkową miłość jaką go obdarzała.
Im dłużej słuchałem o ich pięknej relacji, tym większe poczucie winy za ich trudny los odczuwałem.
Ciemnoowłosy w całej naszej rozmowie jednak skrzętnie omijał dwa tematy: nic nie mówił o swoim ojcu ani o wypadku mamy.

- Dobra, wystarczy tego gadania - przerwałem tą coraz trudniejszą dla chorego rozmowę - musisz się wyspać i wygrzać. Jeszcze się nagadamy.
- Jak to " jeszcze się nagadamy"?- oburzył się - Niby kiedy, jak dziś w nocy uciekasz .
- Uciekam, uciekam, ale może jeszcze się spotkamy.
- No chyba na rozprawie - odparł z sarkazmem.

Minęło parę chwil. Przysnęło mi się w pozycji siedzącej z głową i rękoma opartymi na kolanach.

- Jinyoungah, Jinyoungah - obudził mnie szturchając mnie stopą - strasznie mi zimno - mówił szczękając zębami.

Klęknąłem przy nim i dotknąłem czoła. Nie miał gorączki, był wręcz lodowaty, mokry od potu i cały się trząsł.

- Masz - ściągnąłem moją bluzę zapominając, że nie mam nic pod spodem- włóż ją, będzie ci cieplej.
- Zamarzniesz ty teraz, nie trzeba - protestował JB podczas gdy wciskałem mu ubranie przez głowę.
- Nie zamarznę, położę się koło ciebie w nogach.

Tak zrobiłem, okryłem się kocem koło nóg starszego i próbowałem tak się usadowić aby nasze ciała się nie stykały, choć w głębi duszy pragnąłem jego bliskości.
Bałem się drgnąć, ale uczucie na plecach jego zimnych stóp szukających ciepłoty powodowało u mnie przyjemne ciarki. 

PorwanyWhere stories live. Discover now