Rozdział 9 Zutria

29 3 0
                                    

    Tak więc ja, Ana, Sarah i Paul, szliśmy ścieżką po prawej stronie, a dookoła tylko las. Szłam dość pewnie w końcu to były moje tereny. Ana i Sarah szły razem i rozglądały się na boki. Zaś Paul szedł z tyłu w ogóle się nie odzywając.
     Nagle Sarah zaczęła rozmawiać z Aną:
   -Jakież to dziwne miejsce nie uważasz?
    - Czemu? -spytała Ana
    - Wszystko tu takie zielone i pełno tu jakiegoś robactwa- mówiąc to wyciągnęła z włosów pająka.
Postanowiłam i ja wtrącić się do rozmowy:
    - Cóż Szmaragdowa Dolina jest wyspą życia. Tutaj znajduję się największa ilość zwierząt jak i roślin.
    - Da się zauważyć - wtrącił się Paul, który kiwnął głową w stronę stada dzików.
      Było ich mnóstwo. Jeden z dzików podniósł górę i spojrzał w naszym kierunku. Kwiknął donośnie ,a wtedy reszta stada jak oparzona ruszyła w naszym kierunku.
     - W nogi!!! - wydarłam się jak mogłam.
     Nie trzeba było powtarzać dwa razy. Ruszyliśmy nie patrząc dokąd biegniemy. Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za ramię i wciąga w krzaki.  To byla Sarah. Za nią stała już Ana i Paul.
     - Nic ci nie jest?- spytała.
     - Nie, jest w porządku.
      - O kurde!
     Ja i Sarah odwrociłyśmy głowę. Przed nami Paul i Ana zerwali pnącza ze skały, a tak się przynajmiej wydawało. Za pnączami znajdowały się ogromne skalne drzwi. Ana podeszła do nich i rzekła:
    - Raczej się tam nie dostaniemy. Nie wiadomo jak je otworzyć.
     Podeszłam do drzwi, zamachnęłam się i uderzyłam z pięści całą swoją siłą. Drzwi pod naporem mojej nadnaturalnej siły pękły. Nagle usłyszałam świt. Użyłam krótkodystansowej teleportacji i walnęła z kopniaka w posąg łucznika, który wystrzelił we mnie strzałę. Ten również się rozbił. Usłyszałam krzyk Sarah na zewnątrz:
    - Cholera jesteś nadnaturalną.
   Wzruszyłam ramionami.
    - Wchodzimy? -spytałam.
    Ana kiwnęła głową. Gdy reszta weszła do środka zaczęłam się rozglądać.
     Dookoła znajdowały się pomniki łuczników, których strzały były wycelowane prosto na nas znajdujących się na środku sali. Spojrzałam na dół. Pod naszymi stopami znajdował się wydrążony labitynt korytarzy. A na środku leżało 5 kamieni w różnych kształtach. Koła, i cztery trójkąty. Jednak każdy z nich  miał inny kształt. Dwa trójkąty miały poziome kreski tylko jeden z nich był wierzchołkiem na dół. Pozostałe dwa były puste, bez żadnej kreski, różniły się tylko wierzchołkami, jeden na dół a drugi do góry jak w poprzednich.
     - Co to jest? -spytałam lekko speszona.
Wszyscy pokierowali wzrok, ku dołowi. Miałam wrażenie, że gdzieś już to widziałam.
    - Nie wiem- powiedziała Ana.
Paul podszedł do ściany po lewej stronie. Sarah natomiast krzyknęła do niego:
     -Tylko czegoś nie ruszaj, żeby reszta łuczników przypadkiem nie wystrzeliła.
    - Spokojnie, wydaje mi się, że Zutria zniszczyła system, który to napędza. Kiedy wchodziłem przyjrzałem się dokładnie tamtemu łucznikowi. Linka została zerwana, następni nie wystrzelą.
     Słuchałam tego ze skupieniem. Na przeciwko mnie Ana dotknęła kamiennego koła, które przesunęło się.
     - Co jest?! -pisnęła.
Sarah wstała i powiedziała
      -Trzeba je ułożyć w tych zgłebieniach na środku i na rogach. Tylko co one oznaczają?
      - Spójrzcie ! -Ana dmuchnęła na podłogę od góry- tu jest N. Czyli północ!
      Wtedy mnie olśniło. Te kształty, odpowiadały starożytnym znakom.
     - Te znaki to żywioły!- krzyknęłam
Dziewczyny spojrzały na mnie przestraszone moim podniesionym głosem.
      - Z tego co pamiętam to ziemia jest na zachodzie. Trójkąt z linią skierowany wierzchołkiem w dół.
      Sarah skierowała go po labiryncie korytarzy ustawiając w szczelinie na zachodzie.
      -Więc powietrze jest na wschodzie i to ten sam z wierzchołkiem do góry- stwierdziła Ana, poczym przesunęła  trójkąt na wschód.
      -Dziewczyny czekajcie!
     Odwróciłyśmy się w stronę Paula.
     - Jest w tym wszystkim mały problem. Jeśli coś źle ustawicie nie możecie tego cofnąć. Jednak pomyłka może nas drogo kosztować. Spojrzałam na ścianę.
     - To znaczy?- spytała Sarah.
     - To znaczy ,że z sufitu spadnie na nas grad strzał.
     Spojrzałam na pozostałe dwa puste trójkąty i koło.
     - Cóż -rzekłam- koło to duch będzie na środku. Zaś nie wiem który to woda, a który ogień.
     Nagle Sarah wyrwała mnie z zamyślenia.
     - Na sto procent woda to ta z wierzchołkiem na dół, ogień do góry.
     - Jesteś pewna? - spytała Ana
     -Tak.
Tak więc przesunęłam wodę, a Paul, który podszedł do nas, ogień.
      - Wydaje mi się, że trzeba na nie ustać - zauważył Paul-  tylko na ducha Zutria mogłabyś przestawić jeden z posągów.
      Tak też zrobiłam. Potem Sarah zaczęła nas ustawiać. Ana musiała ustać na wodzie, gdyż według Sarah to najbardziej odzwierciedla jej leczniczą moc. Ja na ziemii jako reprezentantka owej wyspy. Sarah ustała na ogniu mówiąc, że ma wybuchowy charakter. I Paul na powietrzu, jako ten wolny i zmienny.
      Nagle naszym oczom z ziemii ukazał się piedestał a na nim zwój. Ana podeszła ostrożnie ,wzięła go do ręki i zaczęła czytać. Ja podeszłam do Sarah.
    - Skąd wiedziałaś który trójkąt to woda, a który ogień?
    -Strzelałam.
    -Że jak?!
    - O mój świecie - przerwała Ana- tu opisane jest jak odnaleźć klejnot pokoju, szybko musimy znaleźć Claudię i resztę!

  
  

Bogowie Czasu.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz