Tak oto sama podążałam ścieżką leśną przed siebie. Lecz gdy mój gniew na krnąbrność ludzi opadł, a w lesie zaczęło robić się ciemno, pojęłam swój błąd. Byłam sama, zaczęłam się bać. Stworzyłam wokół się magiczną tarczę. Nie widoczną jednak dla gołego oka. Dotarłam do rozwidlenia dróg. Zatrzymałam się. Reszta pewnie mnie szuka. Poczekam na nich.
Nim zdążyłam cokolwiek zrobić, coś z potężną siłą uderzyło w moją tarczę. Była to wielka, czarna włócznia utworzona z czarnej magii. Odwróciłam się, a przed moimi oczami pojawił się demon. Sprawca nieszczęść na tej wyspie.
- Ciekawa z ciebie istota...
Zamurowało mnie. Nie mogłam się ruszyć. Byłam bezbronna. Strach sparaliżował mnie. Nie wiedziałam co mam robić. Zaczęłam w myślach sama na siebie krzyczeć. Racznij myśleć!
- Boisz się mnie prawda?
Zaczął niebezpiecznie zbliżać się w moją stronę. Zaczęłam cofać się ostrożnie, wykonując ruch wokół niego. Gdy zaknęłam koło, spojrzałam w jego oczy i krzyknęłam:
- Zintis!!!
Koło utworzyło barierę, wpadłam na demona i objęłam go w ten sposób zamykając i jego i siebie w tarczy idealnie panującej do naszych ciał. Ta w ten sposób przybierając naszą powłokę, ograniczała nasze ruchy. Bariera opadła, a my tkwiliśmy zamknięci.
- Wypuść mnie innaczej Cię zabiję!!
- Nie ma opcji, nie uda ci się to. Bariera Cię blokuje, a po drugie jesli mnie zabijesz tarcza Cię zgniecie na miazgę.
Demon rozszerzył oczy. Najwyraźniej się tego nie spodziewał.
Co mi szkodziło spojrzałam na niego i spytałam:
-Czym Ci zawinęli Ci biedni ludzie?
Nagle przez chwilę widziałam zmianę w jego oczach. Z żółtych stały się niebieskie. Było w nich tyle cierpienia. Lecz po chwili wrócił demon i rzekł:
- Ludzie to prymitywy. Ukrywają tu cenny skarb. Nie chcą go wydać. Więc ich zabiję, a ich dusze pójdą ku memu panu.
- Twemu panu?
- Dorienowi, królowi śmierci.
Wtedy pojęłam powagę sytuacji. A więc to tak. Jednak ruszyło mnie coś jeszcze:
-Kim on był?
Demon spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.
- Ta osoba , której ciało zniewoliłeś?
- Ach... ten chłopak. Młody, dziewiętnaście lat. Jego rodzice umarli w katastrofie lotniczej. Bogaty był. Lecz w życiu nie miał szczęścia. Z bólu i rozpaczy zwrócił się do Doriena by ten ożywił jego rodziców. Dorien jednak go okłamał i zniewolił go wysyłając tam mnie. I oto jestem. Jednak ten chłopak, Ben czy jak mu tam, ciągle się stawia.
Chciałam coś powiedzieć lecz wtedy pojawili się Asbrok, Jessica i Christian. Jessica owinęła demona pnączem, a Asbrok go ogłuszył. Miałam tyle pytań. Christian podszedł do mnie i spoliczkował mnie:
- Jesteś głupia czy jaka?! Narażasz całą drużynę! Wszyscy ruszyli Cię szukać.
- Ja przepraszam...
- Ważne że nic ci nie jest. Asbrok wyślij kulę ognia w niebo niech reszta wie gdzie jesteśmy. Wracamy do portu.
Asbrok wysłał kulę w górę. Patrzyłam jak iskierki unosiły się w górę. Myśląc ciągle o chłopaku, który chcą dobrze został pozbawiony wszystkiego. Kim jest ten Ben?
![](https://img.wattpad.com/cover/125056947-288-k447997.jpg)
CZYTASZ
Bogowie Czasu.
FantastikNa świecie panuje wojna, pomiędzy zwykłymi ludźmi, a nadnaturalnymi. Ci drudzy dążą jednak do pokoju, broniąc słabszych podczas Wielkich Wojen. Czy grupa przyjaciół pokona przeciwności losu i odnajdzie klejnot pokoju? Czy poradzą sobie z bólem, stra...