12.

59 10 3
                                    

Tak naprawdę nie wiedziałem czego się spodziewałem po wyjściu stamtąd. Nie umiałem określić uczuć, które tkwiły we mnie w tej chwili. Siedziałem na swojej kanapie, ze swoją puszką piwa, ze swoimi gorzkimi myślami. Moje serce nie umiało się zdecydować na kochanie blondyna czy też go nienawidzić. Teraz już nie płakałem, moja twarz była głazem. Skamieniała i nie jasna. Oczy były zmęczone i brudne od skaz duszy, którą zepsułem zbędnymi nadziejami. W pewnej chwili usłyszałem  dzownek do drzwi, który cicho rozchodził się w moich uszach. Niechętnie wstałem z kanapy i poczłapałem do wyjścia z mieszkania, nadal mając aluminium w ręku. Przekręciłem klucz dokładnie trzy razy i uchyliłem je niepewnie. Nie minęła nawet sekunda, a już uderzyłem plecami o ścianę.
-Co ty wyprawiasz do jasnej cholery?- krzyknął Hobi, wchodząc do mieszkania. Ciemno włosy był zły, był wściekły. Znałem go już tyle lat, a nadal mnie zaskakiwał.
-Proszę?- zapytałem obojętnie i wróciłem na sofę.
-Jakie proszę? Zdajesz sobie sprawę jak się zachowałeś? I co czuję Jimin?- nadal krzyczał, ale teraz dołączyły do tego ręce, które latały od lewej od prawej- A zresztą co ja się będę produkować, myślę, że masz z nim o czym rozmawiać.
Powiedział to i wrócił do drzwi wejściowych mieszkania. Otworzył je pewnie i powiedział coś czego nie dosłyszałem. Przez framugę wszedł mój chłopiec z czerwonymi oczami, które były zalane łzami. Mogę się domyślać, że moje oczy wyglądały jak spodki. Zaczęło być mi gorąco i pot zalewał mi plecy.
-Nie wiem co byście beze mnie zrobili- westchnął i wskazał palcem na mnie, trzymając w drugiej dłoni klamkę od masywnych drzwi- A ty, załatw to jak facet.
Powiedział i wyszedł. Typowe.
Jimin nadal stał w ciemnym kącie salonu, łkając cicho.
-Będziesz tak stał czy usiądziesz?- zapytałem, odsuwając się na drugą część kanapy. Powolnie podszedł do mebla i usiadł najdelikatniej jak tylko mógł.
-Przepraszam- szepnął ledwie słyszalnie. Obróciłem głowę w jego stronę i zacząłem ilustrować jego dłonie bawiące się rąbkiem pasiastej koszulki. -Tego dnia wróciłem do domu, już nawet nie pamiętam gdzie byłem. W mieszkaniu jak zwykle był syf, butelki walały się po przedpokoju, prowadząc do salonu. Siedział tam mój brat. Brat, który był moją jedyną rodziną. Rodzice zginęli w wypadku samochodowym, więc on przejął ich rolę. Miał skończone 19lat, nie chciał mnie oddać, nie pozwalał nawet mi o tym wspominać. Sądziłem, że tak może być lepiej. Kang Dul pracował w dwóch miejscach. Na budowie za dnia i jako stróż parkingu w nocy. Miał tylko trzy lub cztery godziny na sen. Był żywym zombiem. Wracając, wszedłem do salonu widząc go całego mokrego, z butelką jakiegoś alkoholu w dłoni. Pierwszy raz widziałem go w takim stanie, siedział na kanapie i szlochał. Mój duży bro płakał. Zapytałem co się stało, odpowiedź była bełkotliwa, ale zrozumiała. Stracił pracę na budowie. Zarabiał tam o wiele więcej niż jako ochroniarz. Ledwo wiązaliśmy koniec z końcem. Wiedziałem, że był to dla niego koniec. Starałem się go uspokoić. Domyślałem się, ze był przemęczony i wykończony psychicznie. Starałem się uważać na słowa, jednak nie skutecznie. Wstał gwałtownie z kanapy i prawie biegnąc, szedł do przedpokoju. Zaczął się ubierać i....i sięgnął po kluczyki. Nie wiedziałem gdzie chciał jechać, ale nie mogłem na to pozwolić. Próbowałem przetłumaczyć mu, że nie może, ale było to na nic. Użyłem siły by je wyrwać, ale sekundę potem leżałem na ziemi, skręcając się z bólu po bliskim spotkaniu ze ścianą i.. i potem... Potem- Próbował dokończyć Jimin, ale szloch mu na to nie pozwalał. Jego oczy szkliły się od nadmiaru łez, a policzki były bardziej rumiane niż zwykle. Zacisnąłem usta w wąska linię i chcąc nie chcąc objąłem blondyna swoją chudą ręką.
-Już dobrze, csiii, nie musisz dokańczać- uniosłem dłoń i zacząłem głaskać chłopca po jego złotych włosach. Park lekko drgnął, ale nie sprzeciwiał się. Po chwili, która trwała dla nas jak wieczność, młodszy otarł łzy i skierował wzrok na moją twarz.
-Yoongi, ja-ja...tęskniłem- wydukał speszony Park.
Przez chwilę zastygłem. Zapomniałem o czym mówił Jimin. Zapomniałem, że byłem zły. Zapomniałem o całym Bożym świecie. To czego chciałem od tak dawna, miałem na wyciągnięcie ręki. Moje serce biło jak oszalałe. Jednak nie chciałem okazać tego blondynowi, chciałem żeby widział we mnie oparcie i kogos na kim może polegać.
-Ja za tobą też- powiedziałem, a kąciki moich ust lekko się uniosły.




-----------------------
Witam serdecznie wszystkich, którzy j e s z c z e to czytają. Chcę zapowiedzieć, że opowiadnie dobiega końca, jednakże w drodze jest już nowe. Oczywiście fanfiction, ale z innym shipem. Będzie to Chanbaek, więc proszę się ze mną nie rozstawać :D Dziękuję za uwagę i za czas poświęcony Yoonminowi, miłego!

Wybacz Mi »» YoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz