#12

2.9K 152 25
                                    

W samo południe Ada wróciła do domu.
Stanęła przed drzwiami i próbowała je otworzyć . Kiedy ani jeden klucz nie pasował, pociągnęła za klamkę.
Zdziwiło ją, że drzwi nie są zamknięte. Nawet Weronika wczoraj sprawdzała.
Powoli weszła do środka. Zdjęła buty w przedsionku, a wchodząc dalej zdjęła kurtkę.
Zatrzymała się w miejscu nie mając pewności co zrobić.

Kurwa, a jak to złodzieje? No gdzie  we wsi złodzieje. No ale wszystko możliwe. Boje się. A idę.

Jak postanowiła tak też zrobiła. Udała się do salonu i to co tam zobaczyła, a raczej kogo, przeszło jej najśmielsze oczekiwania.

- Mama? Ty nie w pracy?
- Dzisiaj mam wolne. Co to za pies?
- Bronek.
- Skąd go masz?
- Od cioci.
- A tak w ogóle dlaczego nie jesteś w szkole?
- Ymm...
- Dobrze już dobrze. Napisałam do towjego wychowawcy, że nie przyjdziesz.
- Mamo?
- Co takiego?
- Nic.

Dziewczyna z otwartą buzią ruszyła do swojego pokoju. Oczywiście Bronek towarzyszył jej.
Usiadła na łóżku, a piesek wygramolił się i zaczął biegać do okoła.
Wyjęła z kieszeni swój telefon i zobaczyła nieodebrane połączenie.

Co do chuja? Kto do mnie dzwonił? Ej no.

- Halo!
- Ada?
- No Ada. Kto mówi?!
- Spokojnie. To ja. - w tym momencie dziewczyna zrozumiała kto to.
- Pan Krzysztofiak? Skąd pan ma mój numer? Czemu pan do mnie dzwoni?
- Miałaś wczoraj zostać po lekcjach. Umówiliśmy się.
- Wcześniej umówiłam się z Werką.
- Moja droga. Mamy sobie wiele do powiedzeina.
- Niby o czym?
- Wiesz bardzo dobrze o czym. Będziesz jutro w szkole?
- Może.
- Ada. - powiedział poważnym głosem, którego żaden uczeń nie lubił. Wszyscy woleli tego wesołego pana Mikołaja.
- Będę.
- To dobrze. Zwolnię cię z czwartej lekcji. Pasuje?
- No pasuje.
- To do widzenia.
- Do widzenia?

Ada rozłączyła się i upadła plackiem na łóżko.

- Bronuś... czy ty to słyszałeś? - piesek przekręcił główkę i popatrzył na nią. - No tak... ty mi nie odpowiesz. O co mu chodziło? Dowiedział się, że jest miłością mojego życia? - piesek szczeknął. - Tak myślisz? Ej no nie. Dobra jebać. - zaraz po słowie "jebać" piesek lekko ugryzł Adę. - Co ty robisz? Aaa nie chcesz, żebym przeklinała. - piesek znów zaszczekał.

Ada uśmiechnęła się. Leżała rozmyślając o tym co będzie robić po południu.
W pewnej chwili zobaczyła, że ekran telefonu się zaświecił.

Od Zenek:
Hej. Co dziś robisz?

Do Zenek:
Nic. A co?

Od Zenek:
Może chciałabyś iść gdzieś? Tak na spacer.

Do Zenek:
Z kim?

Od Zenek:
Ja i ty. Tak wieczorem. Co ty na to?

Do Zenek:
A czemu by nie. To o 18?

Od Zenek:
O 18.

O co mu chodzi? Czyżby to miało być zaproszenie na ran-de-wu. Heh. Niee. On by mnie nie chciał. Jest osiem lat starszy. No ale... mama Patrycji jest jedenaście lat młodsza od jej taty. No ale oni się kochają. A ja nic nie czuję do Zenka. To, że mieszka cztery ulice dalej nic nie znaczy. Chyba... a poza tym on wierzy w tego całego Boga. A ja nie! Więc i tak by nic z tego nie było. Ale spotkać się z nim mogę.

Ada udała się do łazienki. Stanęła przez lustrem i cały optymizm ją opuścił.

Jak Zenek mnie zobaczy to chyba umrze na miejscu. Tak mu się nie pokażę.

Zjechała wzrokiem na swoję ręcę.

Chyba pójdę w koszuli... tak. Tak będzie najlepiej. Ale muszę coś zrobić z twarzą. Makijaż? Troszkę mogłby pomóc. Taak. I tak worek byłby najlepszy.

Opuściła łazienkę i udała się do swojego pokoju. Usiadła na krześle. Powoli zaczęła otwierać szafkę. Jej oczom ukazały się dwa pudełeczka z nieużywanymi żyletkami. Poczuła, że dłonie ma całe mokre.
Zawsze tak miała, gdy się stresowała.
Wyciągła jedno pudełeczko, a następnie żyletkę. Zdjęła papierek zabezpieczający i przyłożyła ostrze do ręki. Jedno, drugie i trzecie cięcię. Krew zaczęła płynąć. Ból i pieczenie. To właśnie Ada uwielbiała. Ból i pieczenie.
Wyjęła z szafki chusteczki i przyłożyła do rany. Owinęła bandażem, schowała żyletkę i wróciła do łazienki.
Zrobiła lekki makijaż i znów udała się do pokoju.
Stanęła przed szafą.

Czarną koszulkę? A może tą patriotyczną? Nie, dobra czarną. Spodnie? Czyste. A dobra już przebiorę.

Wyjęła jeszcze czystą bieliznę i wróciła, któryś raz, do łazienki. Przebrała się i stwierdziła, że wygląda lepiej.

Dobra jest. Teraz bluza czy koszula? Chyba, że ubiorę tą skórzaną kurtkę? Albo tą granatową? Nie. Skórzaną. Kurwa, która godzina? Ja pizgam dopiero szesnasta. Mam jeszcze dwie godziny. Pasowało by coś zrobić. Ale nic się mi nie chce. Hmm... dawno nie grałam. Chyba wrócę do starego hobby.

Ada usiadła przed laptopem. Włączyła go i zaczęła grać. Nawet nie zauważyła jak wybiła godzina 17:38.
Szybko wyłączyła sprzęt wzięła telefon i zbiegła na dół. Ubrała kurtkę i jej ukochane big stary.

Od Zenek:
Jesteś już?

Do Zenek:
Dopiero wyszłam z domu😉 ale zaraz będę 😌

Od Zenek:
Nie śpiesz się. Też dopiero wyszedłem😆 jak coś to spotkamy się w drodze.

SamobójcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz