#37

71 7 3
                                    

Wtedy Zenek potknął się o korzeń. Gdy leżał na podłodze zobaczył coś czego nawet się nie spodziewał. Znalazł telefon, nie byle jaki telefon. Jego właścicielką była Ewa. Chłopak szybko podniósł się z ziemi. Dziewczyny były zszokowane widząc jak biega po krzakach.

Po chwili usłyszały głośne gwizdnięcie. Ruszyły w stronę, z której dobiegła ich ten dźwięk. Gdy byli razem, nie odłączali się już.  

Budka z jedzeniem stałą się niewidoczna. Byli już daleko od bezpiecznych miejsc, a bardzo blisko jeziora, wokół którego było pełno dziur. Oczywiście Ada nie byłaby sobą gdyby, do którejś prawie nie wpadła. Po szybkiej akcji ratunkowej, młodzież zauważyła, że zaczyna się rozjaśniać.

- Która godzina? - zapytała Ada.

- 4:29. - rzucił Zenek. - Cholera, dopiero teraz poczułem się zmęczony. - mówił przeciągając się.

- Poczekaj, spróbuję jeszcze raz zadzwonić do Ewki. - Ada wyjęła telefon.

- Moja mała idiotka. Ja mam jej telefon. Więc nie dzwoń, bo odebrać mogę ewentualnie ja. - zaśmiał się.

- Wal się. - Ada odwróciła się. - Ej, gdzie Monika? 

Odpowiedzią był krzyk dziewczyny. Ada i Zenek pobiegli w jej stronę. 

Zobaczyli Monikę klęczącą na ziemi, całą zapłakaną. Chcieli zapytać co się stało, lecz wtedy ujrzeli coś więcej. Na kolanach kuzynki leżała głowa Ewy. Wzrok najmłodszej dziewczyny zszedł trochę dalej. 

Rajtki całe potargane, sukienka rozerwana, nadgarstki i ogólnie ramiona posiniaczone. Najgorsze, bo na policzku widniało duże rozcięcie, zapewne od ostrej gałązki, lub czegoś innego. Siniak na czole i rozcięty łuk brwiowy. Ciało było lekko sine, musiało się wychłodzić w nocy. Nie wiadomo od kiedy tu leżało. 

Dziewczyna padła na kolana obok Moniki. Wzięła dłoń Ewy i przyłożyła ją do swojej twarzy.

- Weźmy ją do domu. Zanim na wsi jeszcze nikogo nie ma. - cicho rzucił Zenek. - Wezmę ją na ręce. 

Chłopak pochylił się i wziął dziewczynę na swoje ręce. Niosąc ją usłyszał ciche "zostaw mnie". Przeraził się, ale wiedział przynajmniej, że Ewka żyje.

Gdy byli blisko domu, Monika zadzwoniła na pogotowie.

W domu okazało się, że ich mama już nie spała. Kiedy zobaczyła w jakim stanie jest Ewa, nie mogła powstrzymać łez. Kazała położyć Zenkowi córkę na kanapie. Zaczęła ją cucić, co przyniosło niewielki efekt. Po chwili przyjechało pogotowie i zabrało dziewczynę do szpitala.

Po wstępnych badaniach i obdukcji lekarz zaprosił rodziców dziewczyny do gabinetu. Monika i Kasia wyrwały się aby iść z nimi. Lekarz jednak pozwolił wejść tylko rodzicom. Młodzież siedziała zdenerwowana na korytarzu. W pewnym momencie usłyszeli jakby coś spadło w gabinecie, a po chwili krzyk ojca.

- Co on tam robi? - zapytała z przerażeniem Kaśka. - Żeby tylko nie zrobił krzywdy lekarzowi.

- Może nie... chociaż znając tatę, to moglibyśmy mieć wątpliwości. - Monika podrapała się po głowie.

- Dziewczyny spokojnie. Co jak co, ale wujek Stanisław umie się opanować. - próbował uspokoić je Zenek.

- Słyszysz się? Nie byłabym taka pewna, że się opanuje. - rzuciła Kasia.

SamobójcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz