Pov. Ann
Gdy powiedziałam o mojej siostrze Matt'owi płakałam dalej. Po chwili rudowłosy mnie przytulił, a ja dalej tuliłam maskotkę lisa.
- Pilnujesz tego pluszaczka, jak Tom Tomee Bear'a... - powiedział Matt.
- To jedyne oprócz naszyjnika co mi po niej zostało... - odpowiedziałam. Matt (o k*rwa idę sobie inną klawiaturę na nowy telefon ogarnąć ~ Annolisa) odczepił się ode mnie.
- Jak chcesz to mogę z tobą spać! (Kq wiem że kiedyś spytałam się z kim byś shipowała Ann, ale nie, nie ship'ój jej z Matt'em ~ Annolisa) - powiedział do mnie Matt.
- Hej.. *zieew* dzisiaj rano... Przyjadą dwoje moich.. *ziew* żołnierzy oke..? - powiedział pół żywy Tord. - Nie macie nic przeciwko? Edd już wie..
- Okej. - powiedziałam i położyłam się na łóżko z pozycji siedzącej i zrobiłam miejsce Matt'owi. Tord wyszedł z pokoju, a rudzielec się do mnie położył, po chwili tulenia pluszowego liska zasnęłam. Obudziłam się około 12. Matt'a już nie było, koszmaru też nie miałam... Po chwili leżenia pomyślałam by się w końcu ubrać. Wstałam spojrzałam na pastelowy kalendarz i skierowałam się w kierunku szafy, wyciągnęłam jakieś jeans'y i czerwoną koszulę w czarną kratkę. Skierowałam się do łazienki z ubraniami i się ubrałam, i wtedy znów spojrzałam na kalendarz... Nic ciekawego dzisiaj... Po chwili usłyszałam coś czego nie powinnam usłyszeć... SEBA TU JEST! IDĘ MU WPI*RDOLIĆ! Szybko schodzę na parter rozpędzać się i skaczę na niego i krzyczę po polsku.
- ZGIŃ ŚMIECIU JEB*NY! - darłam na niego ryja, nienawidzę gnoja.
- SAMA ZGIŃ! W ODMĘTACH PIEKŁA! - Krzyczał na mnie Seba. My dalej darliśmy ryja Tord odciągał Sebastiana, a mnie Edd i Matt, Tom akurat wszedł zaspany do salonu.
- JA JUŻ MIEJSCE W PIEKLE MAM ZAREZERWOWANE! - po chwili wyrwałam się z rąk chłopców i rzuciłam się na niego.
- chwilę później -
Drugi żołnierz Tord'a bandażował mi głowę, jeżeli dobrze pamiętam był to Patryk.
===============
Nie dam rady więcej napisać sorka.
CZYTASZ
Spotkamy się jeszcze? || Eddsworld ||
FanfictionOstatnie co pamiętam to odrzut na kilkadzięsiąt lub kilkaset metrów i rzut harpunem w gigantycznego czerwonego robota w którym znajdował się mój "przyjaciel" jak i prawdopodobnie morderca mnie...