XX. Strzyga, czy nie, ktoś dalej porywa dzieci

728 74 51
                                    

- Huang Hua! - krzyknęłam uradowana, rozkładając ręce.

- Erica, witaj - kobieta promiennie się do mnie uśmiechnęła, pozwalając mi się w nią wtulić. - Właśnie miałam iść Cię szukać!

- Dlaczego nie powiedziałaś, że przyjeżdżasz? Nie byłam w ogóle przygotowana...

- Jak byś się chciała przygotować? - zaśmiała się, wypuszczając mnie z objęć.

- Nie wiem, kazałabym posprzątać? Albo przygotować dla Ciebie pokój?

- Spokojnie, poradzę sobie. Miiko już zajęła się takimi rzeczami.

Obie usiadłyśmy na kanapie, znajdującej się przed wejściem do łaźni. Huang Hua najprawdopodobniej skończyła swoją wizytę u Miiko, bo zastałam ją, wychodzącą z Sali Kryształu. Byłam ciekawa, co razem uzgodniły, ale najpierw chciałam po prostu z nią pogadać.

- Ile u nas zostaniesz?

- Oj, na bardzo długo. Aż będziesz miała mnie dość - uśmiechnęła się szeroko.

- Więc idę powiadomić wszystkich, że tu zamieszkasz.

Wstałam z kanapy, żeby dodać moim słowom wiarygodności, jednak Huang Hua od razu pociągnęła mnie za rękę, zmuszając do wrócenia na miejsce. Szturchnęła lekko moje ramię, cicho chichocząc. Popatrzyłam wtedy na nią, odwzajemniając uśmiech i chcąc kontynuować rozmowę.

- Też Cię uwielbiam, Eri.

- Więc? Co Cię sprowadza? - trochę spoważniałam, zakładając nogę na nogę.

- Kilka spraw. Nie wiem, czy masz tego świadomość, ale ja i Miiko wymieniamy się korespondencją. 

- No tak, wiadomo, jakoś trzeba utrzymywać kontakt - przytaknęłam.

- Dokładnie. Ciąży na niej wielkie brzemię opieki nad Kryształem, więc pozwalam jej się wygadać w naszych listach. Ostatnimi czasy podzieliła się ze mną kilkoma ważnymi sprawami, które chciałam zbadać osobiście.

- O co konkretnie chodzi?

- Przede wszystkim o Ziemiankę - ujrzałam błysk w jej oku. - Miiko strasznie narzekała, a potem nagle ją polubiła, więc jestem zwyczajnie ciekawa tej istotki. Mogę się z nią zobaczyć?

- Poczekaj, Huang Hua, jakie są inne powody? - zrobiłam proszącą minę, układając usta na kształt podkówki.

- Hm, a co to? Erica wciska nosa w nie swoje sprawy?

- Tak wyszło - uśmiechnęłam się, drapiąc się po głowie. - Powiedz, proszę.

- Mogę zdradzić, że jest to związane z Twoją osobą, ale porozmawiamy o tym później dobrze? Jutro albo pojutrze - poklepała mnie po policzku, zaraz wstając z kanapy. - Czuję aurę naszej gwiazdy - powiedziała z podekscytowaniem.

Rozejrzałam się dookoła, ale nikogo nie było w pobliżu. Dopiero po krótkiej chwili zza ściany wyszła Ziemianka, która niczego się nie spodziewała. Szła, jakby z głową w chmurach, nawet nie zwracając na nas uwagi. Pewnie wracała do swojego pokoju, jednak Huang Hua miała wobec niej inne plany i od razu ją zatrzymała. Gardienne odskoczyła od kobiety, jakby zobaczyła ducha. Już miała zamiar krzyczeć, ale udało jej się w porę zakryć usta ręką. Nie ukrywałam, że mnie to rozśmieszyło. Kiedy zaczęłam się cicho śmiać, Ziemianka szybko skierowała na mnie swój wzrok, dopiero mnie zauważając.

- Przepraszam, wystraszyłaś mnie - ukłoniła się w stronę fenghuang. - Nie będę Wam przeszkadzać...

Głos Gardienne był jakiś inny. Cichszy, bardziej potulny, jak głos małej dziewczynki, a w końcu ona miała już 17 ludzkich lat i brzmiała zupełnie inaczej, kiedy rozmawiała ze mną. Przypomniałam sobie wtedy jej słowa o nieśmiałości i wszystko wydawało się łączyć. To było naprawdę dziwne doświadczenie, widzieć jej inną stronę, którą pokazywała obcym.

Lubi, nie lubi || EldaryaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz