Po rozmowie w stołówce, pożegnałam się z Ezarelem i uznałam, że przejdę się jeszcze po ogrodzie, żeby trochę się orzeźwić chłodnawym powietrzem. Spacerując, cieszyłam się z widoku gwiazd na niebie i księżyca, odbijającego się w tafli wody w fontannie. Takie małe rzeczy naprawdę wywoływały u mnie uśmiech.
Nagle poczułam dziwne mrowienie na plecach. Wyczułam za sobą czyjąś obecność, co sprawiło, że szybko odwróciłam głowę w stronę starej wiśni. Od razu rzucił mi się w oczy dość wysoki cień; był to mężczyzna. Siedział na kamieniu, z głową skierowaną ku ziemi. Podchodząc bliżej, rozpoznałam w nim Valkyona. Wyglądał, jakby nad czymś myślał, ale takie wrażenie sprawiał dla mnie na co dzień, więc nie było w tym niczego dziwnego. Kiedy tylko zrobiłam kolejny krok, mężczyzna momentalnie wstał jak poparzony, jakby szykując się do obrony. Wtedy pomyślałam, że naprawdę coś zajmowało mu głowę, skoro stracił czujność i poczuł się zagrożony.
- Kto tam? - spytał, nie rozpoznając mnie.
- To tylko ja, spokojnie - odpowiedziałam, podchodząc bliżej, żeby mógł zobaczyć moją twarz.
- Ach...
- Ach? - powtórzyłam. - Przepraszam, pewnie jestem ostatnią osobą, jaką chciałbyś teraz widzieć - powiedziałam, delikatnie się uśmiechając. - Nie będę ci przeszkadzać.
- Poczekaj, Erica.
Już miałam się odwracać, jednak słysząc swoje imię, znieruchomiałam, nie spodziewając się tego. Ponownie spojrzałam na Valkyona, który wydawał się być nie w humorze. Jego twarz wyrażała jakby smutek.
- Coś nie tak? - spytałam, nie wiedząc, czego miałam się spodziewać.
- Dawno nie rozmawialiśmy normalnie, więc chciałbym skorzystać z okazji, kiedy jesteśmy sami - powiedział swoim spokojnym głosem.
- Słucham? - zdziwiłam się. - Chciałeś ze mną porozmawiać?
- Męczą mnie wyrzuty sumienia, że usłyszałem twoją rozmowę z Ezarelem na stołówce...
Nagle poczułam zimny dreszcz, przechodzący przez całe moje ciało. Od stóp do głów czułam dziwne mrowienie, a dłonie mimowolnie zaczęły drżeć. Patrzyłam na mężczyznę z szeroko otwartymi oczami, nie mogąc wypowiedzieć ani słowa.
- A-Ach, tak? - wydukałam.
- Chcę w końcu zakończyć to nieporozumienie między nami - kontynuował, nie zwracając w ogóle uwagi na moją reakcję. - Wybacz mi moje zachowanie i to, że trzymałem w tajemnicy przed tobą pewne sprawy. Dotyczą bezpośrednio ciebie, więc powinnaś o tym wiedzieć, a ja zamiast ci powiedzieć, zachowywałem się niestosownie.
- Chwila, co masz na myśli? Co trzymałeś w tajemnicy?
- O twojej rasie dowiedziałem się od razu po tym, jak przybyłaś do Kwatery. Wiedziałem o tym, że jesteś czarownicą i zaślepiony różnymi plotkami, żywiłem do ciebie bardzo dużą urazę, mimo że niczego nie zrobiłaś - mówił, całkowicie opanowany.
Valkyon zachowywał się, jakby mówił o pogodzie, za to ja czułam, jak zamieniam się w pomnik. Wszystkie moje kończyny zastygły, a ja nie mogłam się ruszyć. Ta informacja zszokowała mnie tak bardzo, że nie mogłam pozbyć się myśli, że mężczyzna zwyczajnie ze mnie żartował. Nic na to jednak nie wskazywało. On naprawdę znał o mnie całą prawdę i przez te wszystkie lata siedział cicho.
- Czekaj, czekaj - odezwałam się w końcu. - Dlaczego nikomu o tym nie powiedziałeś? Mogłeś przecież w każdej chwili mnie wydać, skoro jesteś tak uprzedzony do czarownic... - mówiłam coraz ciszej, wzrokiem błądząc po trawniku.
- Nie leży to w moim zwyczaju. Nie czyniłaś złego, a dopóki nie dotyczyło to bezpośrednio mnie, nie miałem powodów, żeby cię wydać. Wybacz, że byłem egoistyczny.
- Nie! Nie, Valkyon, nie - zaczęłam mówić głośniej, gestykulując rękoma. - Naprawdę dziękuję, że zatrzymałeś to dla siebie, nie spodziewałam się. Nie sądziłam, że to był powód twojej nienawiści do mnie - chwyciłam się za głowę, nerwowo się uśmiechając. - Byłam przekonana, że ci coś kiedyś zrobiłam i przez to traktujesz mnie tak oschle - zaśmiałam się. - Jeszcze raz dziękuję... Ale dlaczego zdecydowałeś się mi o tym powiedzieć?
- Jak mówiłem, usłyszałem waszą rozmowę... Kiedy powiedziałaś, że zamierzasz pomóc nam złapać Ashore'a, dopiero wtedy zrozumiałem, że twoje intencje są szczere. Do tej pory myślałem, że jesteś zdrajczynią, że pewnego dnia rzucisz na Kwaterę zaklęcie, ukradniesz Kryształ i tym podobne rzeczy - zmarszczył brwi. - Jednak wtedy dotarło do mnie, że naprawdę nie chcesz być czarownicą, tylko dobrą wróżką.
- Lepiej późno niż wcale - zaśmiałam się niezręcznie.
Przebywanie w jego towarzystwie nie było codziennością, co sprawiało, że nie czułam się swobodnie przy Valkyonie. Miałam jednak wrażenie, że tylko mi przeszkadzała ta niezręczność między nami. Może to dlatego, że mężczyzna nawet tego nie odczuwał, bo zachowywał się normalnie.
- Także zostawię cię już – powiedział, zaczynając się wycofywać.
- To tyle? – spytałam zdziwiona. – Powiedziałeś mi taką ważną rzecz i po prostu sobie idziesz?
- Mam coś jeszcze zrobić?
- Nie miałam tego na myśli... Nie, nieważne. Skoro chcesz, to się pożegnajmy – uśmiechnęłam się, wyciągając rękę ku mężczyźnie. – Dobranoc.
- Dobranoc – uścisnął moją dłoń, po czym odszedł.
Nie rozumiałam Valkyona i szczerze, nie brakowało mi jego obecności w moim życiu. Przyzwyczaiłam się już do tego, co było, czyli on rzuca mi krzywe spojrzenie, ja przewracam oczami i się mijamy. Jak teraz miało to wyglądać? Dziwnym było dla mnie zwyczajne mówienie „dzień dobry", kiedy wcześniej nigdy tego nie robiliśmy. Zresztą, widziałam, że mężczyzna się mną nie przejmował i byłam mu obojętna. Porównując reakcję Nevry i Valkyona na wieść o mojej rasie, różnica była diametralna, dlatego mnie to zdziwiło. Wiedziałam jednak, że były to zupełnie inne charaktery, więc i każdy inaczej zareagował. Poza tym, Nevra dowiedział się po kilkunastu latach przyjaźni ze mną, a Valkyon od razu po moim przybyciu. W dodatku nie byłam dla niego nikim ważnym. Znajomą z pracy, z którą nawet się nie witał.
Po głębszych przemyśleniach, udało mi się zrozumieć reakcję Valkyona i nie zakrzątałam już sobie głowy ową sytuacją. Zwyczajnie wróciłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko. Rano czekała mnie poważna rozmowa, a po niej dość trudny dzień. Musiałam sobie wszystko ułożyć w głowie.
CZYTASZ
Lubi, nie lubi || Eldarya
FanficParing: Erica💔Ezarel; Gardienne💔Nevra Gatunek: fanfiction, romans, fantasy z nutką komedii Opowieść o tym jak elf i wróżka, sławni na całą Kwaterę Główną z tego, że nie potrafią wytrzymać chwili bez kłótni, prowadzą podwójne życie. Zostaje ono je...