XXI. Ujawniona tajemnica

776 79 41
                                    

- Jak tak dalej pójdzie, to sama się zdradzisz.

- Już to zrobiła.

Obie szybko odwróciłyśmy się w stronę głosu. Poczułam falę gorąca, oblewającą całe moje ciało. Chciałam myśleć, że była to tylko halucynacja, wywołana brakiem snu, jednak za nami faktycznie ktoś stał... Widząc ich oceniające spojrzenia, skierowane w moją stronę, serce poczułam aż w gardle. Od razu przez moją głowę przeszło tysiące najczarniejszych scenariuszy, jak to zostaję publicznie ośmieszona, wygnana lub powieszona. Popatrzyłam na wampira i elfa, stojących na początku korytarza. Chciałam zachować kamienną twarz, jednak strach przejął nade mną kontrolę. Myślałam, że zaraz nogi się pode mną ugną.

- J-Jak dużo słyszeliście...? - starałam się zapanować nad sytuacją. - To był tylko... żart...

- Żart - prychnął czarnowłosy. - Może jeszcze mam w to uwierzyć?

Widząc, jak Nevra zaczynał powoli się do mnie zbliżać, przerażona spuściłam wzrok, chcąc uniknąć konfrontacji z nim. Po kilku sekundach mogłam już zobaczyć przed sobą jego buty, a kiedy zaczał wyciągać rękę w moją stronę, przeszły mnie liczne ciarki. Wampir złapał mnie za podbródek, zmuszając do podniesienia głowy. Ja dalej jednak nie miałam odwagi spojrzeć mu w twarz. Uciekałam wzrokiem na wszystkie strony.

- Nevra, nie rób niczego głupiego - odezwała się Gardienne.

- Tak się wczoraj starałaś, Eri, a dałaś się nakryć w najbardziej gówniany sposób. Spójrz na mnie! - nagle podniósł głos, przez co wystraszona, zamknęłam oczy. - Dalej będziesz zaprzeczać!?

- Wytłumaczę Ci, tylko opanuj się, proszę - próbowałam się odsunąć, jednak Nevra nie dawał za wygraną.

- Dobrze wiesz, co czarownice nam zrobiły, a mimo to... masz czelność przebywać tu, jak gdyby nigdy nic? - wampir zaczął delikatnie poruszać moją głową na boki. - Że niby wróżka natury? Kto podsunął Ci ten genialny pomysł!?

- Przesadzasz, puść ją - Ezarel odepchnął ode mnie wampira, stając pomiędzy nami.

- Czemu jesteś niewzruszony? Nie gadaj, że o wszystkim wiedziałeś... Nie... - czarnowłosy, nie słysząc odpowiedzi, zaczął się nerwowo śmiać, opierając się plecami o ścianę. - Kurwa, no nie...

- Nevra, ja naprawdę Cię przepraszam... - mówiłam, zbierając się na odwagę, żeby spojrzeć wampirowi w oczy. - Możesz powiedzieć o wszystkim Miiko i nie będę miała Ci tego za złe. Nikt nie chciałby zadawać się z przeklętą rasą...

- Tu nie chodzi o to, jakiej rasy jesteś, nie rozumiesz tego!? Możesz sobie być tą czarownicą, ale ja jestem Twoim walonym przyjacielem! Ukrywałaś przede mną taką ważną rzecz, a przed nim - wskazał na elfa - gościem, z którym się nienawidzicie, postanowiłaś się ujawnić!?

- Czy możecie mówić troszkę ciszej? Jesteśmy na środku korytarza... - Gardzia położyła Nevrze rękę na ramieniu, chcąc go uspokoić.

- Tego był inny powód... - mówiłam coraz ciszej, starając się nie zrywać kontaktu wzrokowego.

- Jaki? Mów.

- My się nie nienawidzimy...

- Zaraz nie wytrzymam - ponownie usłyszeliśmy jego nerwowy śmiech.

Spojrzałam na Ezarela smutnym wzrokiem, szukając pomocy. Cała się trzęsłam i sama nie wiedziałam dokładnie z jakiego powodu. Ze szczęścia, że dla Nevry nie liczyła się moja rasa, czy ze strachu, że był tak bardzo na mnie zły, że mogłam go stracić. Ezarel na szczęście zrozumiał mój sygnał, na co odpowiedział mi kiwnięciem głowy i delikatnym uśmiechem, dodającym otuchy. Mimo wszystko, do moich oczu powoli zaczynały napływać łzy z nadmiaru emocji.

Lubi, nie lubi || EldaryaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz