#7

1.5K 67 72
                                    

Minęły dwa dni od ostatniej konferencji, a nasza Poleczka wróciła do swojego niedużego domku w górach, w małej wsi oddalonej o kilkanaście kilometrów od Zakopanego, gdzie mogła w końcu oddać się rzeczą, które lubi.  Między innymi zebrać jabłka, bo w Kraju już królowała złota jesień, a jej nieduży sad, mienił się pięknymi soczystymi jabłkami. Tak więc, ubrała się ciepło i wyszła na dwór, gdzie czekało już na nią kilkoro dzieci, które zawsze były chętne do pomocy, w zamian za małą nagrodę, którą zawsze od Felicji dostawały. Dzieci szczęśliwe, że w końcu mogły się zobaczyć z zielonooką zaczęły opowiadać co to im się przytrafiło. Praca trwała w najlepsze, aż do czasu gdy zjawił się pewnien gość.

Sam niezbyt wiedział co tu robi, po co tu w ogóle przyszedł? Nie wiedział. Nie wiedział nic. Chciał tylko uciec od problemów, a pierwsza osoba jaka przyszła mu do głowy była ona. Tak ona. Po wielu latach nadal mąciła mu w głowie, a kiedy to się zaczęło?
Pewnie jeszcze za czasów kiedy byli małymi dziećmi, niewinnymi, nieznającymi zła tego świata.

Otóż pewnego chłodnego dnia kiedy młody Ukrainiec wrócił z polowania do domu a w nim  zastał tylko najmłodszego z braci, Nikolaja. Zaniepokojony poszedł szukać Małego Iwanka. Poprzedniego dnia mocno się pokłócili. Po wielu godzinach szukania, nie udało mu się go jednak znaleźć, a na niebie świecił już księżyc. Załamany wrócił do domu. Minął tydzień, a średniego z braci dalej nie było. Ukraińcowi nawet nasunęła się myśl, że to może warunki w jakich żyją skłoniłoby go do ucieczki. Fakt, życie jakie wiodli było bardzo skromne ale dopuki mieli siebie to wszystko było w jak najlepszym porządku. Jednak co jeśli go ktoś porwał? Przerażony odgonił od siebie te myśli i skupił się na polowaniu. Wieczór, po ich domu rozległo się pukanie. Zdziwiony podszedł do drzwi z myślą, że kto to o tak późnej porze mógłby by być. Ostrożnie otworzył drzwi i nie minęła  sekunda a leżał na ziemi z czymś ciężkim na sobie.

- Braciszku! Przepraszam, że uciekłem wybacz mi! Da! - rozległ się cichy szloch.

Ukrainiec po otrząśnięciu się, zrozumiał kto go tak powalił i nie zastanawiając się dłużej odwzajemnił uścisk.

- Oczywiście, że ci wybaczam ale nie strasz mnie tak nigdy więcej! - odpowiedział, również bliski płaczu.

W tym samym czasie usłyszał cichy hichot. I dopiero wtedy zrozumiał, że "ktoś" jeszcze inny stoi przy drzwiach. Szybko zerwał się na nogi, nadal przytulając do siebie młodszego brata.
Zilustrował tę osobę od stóp do głów. Była to dziewczynka, niewiele wyższa od Iwana o krótkich złotych włosach. Uśmiechała się do niego pokojowo. To co przykuło uwagę Ukraińca były jej oczy. Piękne, czyste, zielone oczy, które uśmiechały się do niego i samo patrzenie na nie dawało mu niewyobrażalny spokój. Dziewczynka lekko zakaszlała, wyrywając tym samym najstarszego z braci z jego fantazji. Zawstydzony swoim zachowaniem zaprosił ją do domu i tak zaczęła się ich znajomość.

Dymitr mimowolnie uśmiechnął się na to wspomnienie. Wiedział, że spotkanie jej było jedną z najlepszych rzeczy jaka mu się przytrafiła. Szkoda, że ich losy się w niektórych momentach tak źle potoczyły....

Gdy już dotarł do zagrodzenia jej domu i gdy już miał dzwonić, zauważył nie daleko śpiewające dzieci. A w tym śpiewie usłyszał dobrze mu już znany głos. Poszedł więc za dom i tam właśnie spotkał osóbkę, którą tak bardzo pragnął zobaczyć. Nim jednak zdążył krzyknąć by zwrócić na siebie uwagę Poleczki coś wielkiego przeleciało mu tuż nad głową. Jakby specjalnie chciało utrudnić mu spotkanie się z złotowłosą. Zirytowany, zaczął iść w kierunku dziewczyny z pewnym planem...

Na jej drobnym ramieniu zasiadł nie kto inny jak jej dobry przyjaciel - Udręka. Był to biały, wielki i bardzo dumny orzeł. Felicia znalazła go jak był jeszcze malutkim pisklakiem, nie miała serca go zostawić więc wzięła go pod swoje skrzydła. Był wtedy taki malutki, a teraz takie wielkie bydle się z niego zrobiło. A skąd to imię? To proste, już od początku sprawiał on Wielkie kłopoty i nie odstąpywał dziewczyny na krok i do tego jak na ptaka miał niewyobrażalnie Wielkie ego, zupełnie jak taki jeden "ktoś".
Ptak zaczął się do niej przytulać na co Polka się uśmiechnęła, jednak ciężar jaki przez niego czuła na ramieniu zaczął dawać znaki. W tym samym momencie poczuła jak coś zakrywa jej oczy, a ptak odlatuje zirytowany.

Hetalia Slavic Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz