Gorzej niż martwy

74 12 6
                                    

Streściłem Lenie i Emilowi resztę wydarzeń z nocy mojej dezercji.

– Czyli nie dość, że mamy potężnego czarodzieja, który bawi się czarną magią i tworzy nieśmiertelne kreatury, to jeszcze po mieście lata narwana wampirzyca? – pyta wściekle Lena, tym jednym zdaniem podsumowując naszą dotychczasową wiedzę.

Kiwam głową. Patrzy na mnie wzrokiem pełnym potępienia. Mogłaby sobie darować – nie czuję się winny.

– Coś jeszcze? – pyta Emil, omiatając spojrzeniem miejsce zbrodni.

Człowiek-zagadka nie może normalnie sformułować pytania! Jestem zły. A bycie złym to najlepszy dowód na to, że czuję się winny. Niech to cholera!

–W sensie? – pytam, zgrzytając zębami.

–Czy pamiętasz coś jeszcze? Czy ta wampirzyca coś mówiła? Albo nie wiem, gdzieś pobiegła?

–Tak – przypominam sobie nagle. – Pobiegła w tamtym kierunku.

Przywołuję w pamięci moment, kiedy oderwałem wampirzycę od twarzy, a ona po chwili uciekła, omijając mnie. Musiała pobiec w stronę drugiego wyjścia z lasu i jednej z większych ulic.

–Może ktoś ją widział? – rzuca Lena, tonem, który świadczy, że sama w to nie wierzy.

–I tak nie mamy nic do roboty. – Wzrusza ramionami Emil, zakładając magiczną barierę nad miejscem zbrodni.

Wzdłuż ulicy stoi kilkanaście niskich kamienic, w większości zamieszkanych przez ludzi. Pewnie w niektórych koczują jakieś istoty magiczne, ale prawdopodobieństwo, że akurat patrzyły przez okno, kiedy wczorajszej nocy przebiegła tędy wampirzyca jest nikłe. Szczerze mówiąc, żadne.

Jednak jest coś, co daje nadzieję na to, że nie przyszliśmy tu na marne. W otoczeniu odrapanych drzwi i odłażącego tynku, widnieje wielki, neonowy napis „Secundo". To klub magiczno-ludzki prowadzony przez rodzinę wilkołaków. Jeżeli ktoś cokolwiek wczoraj widział to tylko oni.

Piątka wilkołaczych właścicieli siedzi przed klubem na plastikowych krzesłach i pali papierosy.

–Łowcy – mówi jeden z nich, kiedy podchodzimy.

–Czarownica – dodaje drugi, pociągając nosem.

–Czego tu szukacie? Jesteśmy grzeczni. – Szczerzy zęby trzeci.

–Mamy parę pytań co do wczorajszego wieczora – mówię.

–Zadaj je mojemu adwokatowi – odpowiada wilkołak siedzący najbliżej mnie.

– Nie cwaniakuj – mówi Emil. – Kilka pytań i spadamy stąd.

Wilkołak wzrusza ramionami.

–Nie było nas tu wczoraj – mówi. – Tak że niczego się od nas nie dowiecie.

Sprytnie, kurwa.

–I tak po prostu zostawiliście klub? – pytam.

–Był zamknięty.

Zastanawiam się, jak mógłbym ich przyłapać na kłamstwie, ale nic nie przychodzi mi do głowy.

–Nie było was tu, co? – odzywa się Lena. – To dziwne, bo tamten mówi mi co innego.

Wskazuje głową siedzącego przy końcu stołu młodego wilkołaka, który jest wyraźnie zdenerwowany.

–Co ty gadasz? – warczy wilkołak, z którym rozmawiałem, najwyraźniej przywódca. – Przecież on nic nie mówi.

Dezercja z miejsca zbrodniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz