– Co robiłeś wczoraj w nocy, kurwa?
– Już mówiłem. – Przecieram twarz dłonią. – Zostałem pracować nad sprawą.
– Jakoś ci nie wierzę.
– Co mam więcej powiedzieć?
– Prawdę, kurwa.
– Mówię prawdę od trzech godzin. – Opieram dłonie na stole, który oddziela mnie od Dowódcy. – Od trzech godzin powtarzam to samo.
– Bo jesteś jedynym świadkiem. Akurat ty, kurwa.
– Świadkiem? Czy podejrzanym? – Patrzę Dowódcy prosto w oczy.
– Ty mi powiedz.
– Uważasz, że odciąłem Aleksowi głowę, a potem wezwałem innych łowców, Dowódco? Po co?
– Żeby nie wzbudzać podejrzeń.
– Jakoś mi chyba nie wyszło.
– Wszystko robisz miernie, kurwa.
Przewracam oczami.
– Wypuść mnie stąd, to znajdę zabójcę.
– Miałeś na to wystarczająco dużo czasu. Powinieneś zostać zawieszony i zesłany.
– Daj mi jeden dzień.
– Miałeś go.
– Jeszcze jeden dzień. – Bębnię palcami o blat. – Jest jeszcze jeden świadek.
– Jego też chcesz zabić?
– Nie zabiłem Al... – Otwieram szeroko oczy, kiedy docierają do mnie słowa Dowódcy. Wstaję i dopadam do drzwi.
– Muszę iść. – Naciskam klamkę.
– Co, kurwa?
Drzwi zamykają się za mną z hukiem, odcinając od kur-rzecinków.
W korytarzu kłębią się łowcy. Wszyscy usiłują wejść do celi Aleksa i zobaczyć jego ciało, przeszkadzając tym, którzy zabezpieczają ślady. Przeciskam się między nimi, chowając głowę w ramiona, ale i tak zostaję uziemiony.
– Wracaj tu, Jack – mówi Dowódca, chociaż wie, że dopóki mnie trzyma, nie mogę się ruszyć. I wie też, że jeżeli mnie puści to przecież nie wrócę. Ja też to wiem. On wie, że ja wiem. Ja wiem, że on wie. I stoimy tak wiedząc to, co wiemy.Ruch należy do niego.
Czuję, że uziemienie puszcza. Natychmiast nurkuję w tłum łowców, prawie szorując twarzą po podłodze.
– Pożałujesz tego! – słyszę.
Czy to znaczy, że mnie zwolni? Czy, że będę musiał tu zostać?
Wpadam na klatkę schodową, a potem wybiegam z siedziby. Zatrzymuję się przed bramą. Nie mam broni. Nie mam cholernej broni.Poradzę sobie bez, myślę.
Chyba żartujesz, myślę po sekundzie.
Chyba żartuję.
Odwracam się i patrzę na budynek siedziby. Mam wrażenie, że w każdym oknie widzę twarz Dowódcy. Brr. Powoli zawracam do drzwi i wtykam przez nie głowę. Korytarz jest pusty, więc wślizguję się do środka. Mam nadzieję, że Dowódca siedzi obrażony w pokoju przesłuchań, ale i tak nie mam czasu do marnowania. Biegnę na trzecie piętro, przeskakując po dwa stopnie i prawie wyważam drzwi do gabinetu. Na progu potykam się o rzuconą na podłogę kamizelkę kuloodporną. Co jest? Gdzie są Lena i Emil?
Dopadam do szuflady w biurku i ciągnę za jej rączkę, jednocześnie wyjmując komórkę z kieszeni. Kończy się to tak, że szuflada spada mi na stopę, a telefon wpada do niej. Dobrze, że nie odwrotnie, bo straciłbym telefon. A tak straciłem tylko stopę. Ała. Widocznie nie jestem wielozadaniowy. Ani dwuzadaniowy. Ani... Nieważne. Przygryzam wargę i usiłuję się skupić. Zrzucam szufladę ze stopy i wyciągam z niej nóż i magazynek. Rozglądam się po gabinecie, zastanawiając się, czy potrzebuję czegoś jeszcze. Chyba nie.
CZYTASZ
Dezercja z miejsca zbrodni
FantasyWiecie skąd pochodzi nazwa tego miasta, Katowice? Pierwszy człon „Kato" pewnie dobrze się wam kojarzy, chodzi po prostu o kata. Natomiast druga część słowa, zwykle ignorowana przez zajmujących się toponimią, to skrót. Po rozwinięciu brzmi on „wilkoł...