# Valeria
Rano około trzeciej James i Syriusz wpadli uradowani do pokoju, ale było widać, że nie przespali nocy. Postanowiłam, że nie będę ich męczyć pytaniami i robiła awantury o tym, że w nocy się śpi, a nie szwenda po szkole i leżałam dalej.
Ale wracając
Jestem leniem, ale dzisiaj przeszłam samą siebie. Stwierdziłam, że cały dzień będę w łóżku i będę spała, nawet czytać nie mam siły.
Nie wiem ile czasu trwała w swoim postanowieniu, ale obudziły mnie ciche szepty Jamesa i Remusa oraz chrapanie Łapy. Postanowiłam nie otwierać oczu i posłuchać o czym gadają. A co mi tam.- Wyspałeś się ?
- Od tego czytania mózgu nie czuję...
- A ty wogóle go masz ?
- Ha ha i jeszcze raz ha, przezabawne.
- To po co byłeś w tej bibliotece ? Nawet nie pytam jak zaciągnąłeś tam Syriusza.
- Żeby sprawdzić kto jest moją żoną i nie uwierzysz, jest nią......- tutaj nic nie słyszałam, bo James jeszcze bardziej przyciszył głos.
- Naprawdę ?? W takim razie Jamesie Flemoncie Pottrze moje najszczersze gratulacje!- krzyknął Remus. Ja się tak wystraszyłam, że podskoczyłam i spadłam z łóżka.
Poprostu cudownie ! Nowe siniaki do kolekcji! Mam tylko nadzieję że nic sobie nie złamałam, ani nie zwichnełam.- Hej Val! Nic ci nie jest!- podbiegł do mnie James. Pomógł mi wstać.
- Mogłaś sobie coś złamać! Nigdy więcej tak nie rób!
- Tak, zrobiłam to specjalnie. Moim marzeniem jest przez następny miesiąc leżeć w łóżku z nogą w gipsie!- powiedziałam sarkastycznie.
James pomógł mi się podnieść z podłogi, chciaż jest bardzo wygodna... jest tak miękka jak głaz.
- No dobra...nic Ci nie jest ?
- Yyy..- popatrzyłam na nogi i ręce chyba nie połamane- ... Raczej nic mi nie jest..
- Wiesz co Val ?
- Nie nie wiem co, Rogacz...
- Dawno nie spędzaliśmy razem czasu.
- Jak to? Przecież ciągle coś razem robimy..
- Ale chodziło mi tylko we dwoje...
no wiesz.- Aha... Masz już coś zaplanowane ?
- Pomyślałem, że może znowu spróbuję nauczyć cię latać na miotle?
- No ale wiesz przecież ja mam lęk..- nie mogłam mu odmówić, a jeszcze do tego zrobił taką słodką, proszącą minkę.- No dobra..ale kiedy ? - muszę się przecież nastawić psychicznie.
- Może za tydzień w sobotę po obiedzie ?
- Ok, pasuje mi.
- No to super. Która godz...już pierwsza ! Ja już lecę pa !
- Ale dokąd ? - spytał się Remus
- Umówiłem się z Harrym !
- Powodzenia! - krzyknął niedawno obudzony Syriusz.
Ciekawe która szczęściara jest żoną Jamesa... O czy ja wogóle myślę to praktycznie pewne, że chodzi o Jamesa.
- Remus ? O czym rozmawialiście z Jamesem ?- a ten jak na łóżku
siedział, tak nic nie powiedział...- Remus ! Odezwiesz się w końcu ?
- Ja ?
- Nie do łóżka mówię.- powiedziałam sarkazmem.
- Łóżko chyba też nie chce z tobą rozmawiać
- I chyba wiem dlaczego..
- Dlaczego ?
- Yyy.. No chyba dlatego że nieżyje i to jest rzecz ?- Syriusz tak się śmiał, że się zesunoł z materaca i spadł z łóżka
- Widzę, że mi nieodpowiesz...idziemy na obiad ? Na śniadanie już nie zdążymy...
- Jasne, ale najpierw zaprowadzimy Syriusza do Skrzydła Szpitalnego, bo dziwnie się mu wygieła ręka ..chyba jest złamana...jak nie ty to on...
- No to chodźmy- powiedział nie ruszając się z podłogi Syriusz.
- Tylko się przebiorę
- Ale nie siedź tam godziny - powiedział Łapa
- Bo ty tam siedzisz krócej... Masz szczęście, że żadna inna dziewczyna tego nie słyszy.
- No co? Jak jestem śpiący to prawdę mówię.
# James
Pędzę na moje spotkanie tak szybko, że prawie nie wyrobiłem na zakręcie i nie potrąciłem jakiegoś pierwszoroczniaka z Rawenclow. Będąc na miejscu, widzę jak Harry gada z rudym chłopakiem i z dziewczyną z sianem zamiast włosów... Nie komętętuję tego.
- Hej Harry... Sorki za spóźnienie, ale musiałem jeszcze załatwić coś ważnego.
- Okej... Tato to są moi najlepsi przyjaciele Hermiona Granger i Ron Wesley.
- Fajnie... Czekaj ty jesteś bratem tych... Reda i Gregoria ?
- Chyba chodziło o Freda i George'a
- A no tak..
- Tak jestem z nimi spokrewniony.- powiedział niezbyt z tego dumny.
- Aaa.. To super..yy..Harry możemy pogadać ?
- Jasne.
- Na osobności...
- To my sobie już pójdziemy -powiedziała dziewczyna ciągnąc Rona za ramie, a chłopak próbował się jej wyrwać. Naprawdę wyglądało to komicznie. Widać, że kiedyś skończą razem
- To o czym chciałeś porozmawiać ?
- No ..yyy ten..no ..ja - wziąłem głęboki wdech i powiedziałem- Wiem, że Valeria jest twoją matką, a moją żoną.
- Ale..ale jak!- chłopak zbladł.
- No wiesz trochę mi pomogłeś. Ale resztę sprawdziłem sam !
- Aha... Jeżeli sprawdziłeś to sam to nie powinienem mieć problemów- przez chwilę się zastanawiał. - I jak to jest mieć świadomość i wiedzieć kto w przyszłości będzie twoją żoną ?
- Fantastyczne oprócz tego, że nie wiem jak ją poderwać...
- Opowiadałeś mi kiedyś, że pierwszy raz ją pocałowałeś podczas lotu miotłą.
- To dobrze się składa.
- Dlaczego ?
- Bo za tydzień daje jej lekcje latania..- uśmiechnąłem się chytrze i pożegnałem się z nim. Poszedłem do pokoju życzeń, aby w spokoju wszystko sobie przemyśleć.
**********
I kolejny rozdział za nami !!!
BARDZO PROSZĘ JEŻELI KTOŚ MA JAKIŚ POMYSŁ NA ŻART TO NIECH NAPISZE GO W KOMĘTARZACH!!!
Ciekawe czy się pocałują czy nie.....
Następny rozdział może być trochę dłuższy od pozostałych, ale gwarantuję masę emocji !
CZYTASZ
Nie Leć Tak /J.P.
FanfictionCo jeżeli Lily ma siostrę bliźniaczkę, która jest najlepszą przyjaciółką Jamesa? Czy po kłótni James dalej będzie czuł coś do Lily? Czy zauważy, że miał miłość swojego życia pod nosem? Czy nie będzie za późno? I co zrobi razem ze swoją bandą podczas...