Koniec to dopiero początek

2.7K 109 12
                                    

Całe wakacje minęły mi dosyć szybko. Nim się obejżałam już siedziałam razem z przyjaciółmi w pociągu do Hogwartu. Reszta roku szkolnego aż do teraz również szybko zleciała na nauce, szlabanach, randkach, lekcjach, obowiązkach prefekta naczelnego oraz żartach. A teraz już prawie koniec naszej przygody w Hogwarcie. Ach...przeżyłam tutaj tyle wspaniałych chwil. To mój dom....szkoda że za tydzień lata szkolne będą jedynie przeszłością, wspomnieniami, ale jakże wspaniałymi. To tutaj poznaliśmy miłość, przyjaciół, ukształtowaliśmy nasze charaktery. Przeżyliśmy tutaj tyle przygód, dobre i złe chwile....nie ma co Hogwart na zowsze zostanie w moim sercu....

Do końca roku został tydzień. A co za tym idzie... Egzaminy. Od dwóch tygodni siedziałam cały czas w książkach, przez co zaniedbałam trochę przyjaciół , chłopaka oraz jeszcze bardziej odnowiony oraz polepszony kontakt z Lily. Dzięki temu dowiedziałam się że już od pół roku chodzi z Severusem i planują tak jak ja z Jamesem wspólną przyszłość. Mało spałam, bo cały czas siedziałam do późnej nocy w bibliotece. Dzisiaj też w niej przesiadywałam i tym razem zakuwałam z mojego ulubionego przedmiotu po zaklęciach czyli z historii magii.
-Przestań w końcu. - odwróciłam głowę w stronę głosu. To był James
-

Ale co? - zapytałam z uśmiechem, nie odrywając zwroku od książki.
- Przestań w końcu się tyle uczyć. Dobrze wiesz, że zdasz.
- To, że zdam to wiem, ale chciałabym mieć jak najwyższe wyniki. - powiedziałam smutno. Chociaż i tak wiem że mama bardziej wyściska Lily to przecież zostanę Ministrem Magii więc muszę się bardziej postarać.
- Przecież bez uczenia się pewnie będziesz miała same najwyższe stopnie. - uśmiechnął się czule - Mi wystarczą zadowalające. Zresztą Syriuszowi tak samo jak wogóle na nie wyciągniemy. Nawet Remus się tak nie uczy. Na przykład dzisiaj zrobił sobie wolne i wyszedł sobie gdzieś z Sol - zaśmiał się. Uśmiechłam się, ale szybko spoważniałam.
- Nie James! Nie chcę słyszeć o żadnych Z, Wy jesteście serio tacy zdolni i powinniście mieć praktycznie same wybitne!
- Serio w to wierzysz, że ja i Syriusz i wybitne to realne połączenie ? - zaśmiał się.
- Ja nie wiem co ty widzisz w tym śmiesznego... I tak! Wierzę! No dobra jak nie wybitne to przynajmniej...
- No dobra, dobra... To ja mam taką propozycję.
- Słucham.
- Dzisiaj, to znaczy teraz, pójdziesz ze mną nad jezioro..
- Ale...
- Cicho. Nie przerywaj starszemu. - zaśmiał się - Teraz zostawisz te wszystkie książki i pójdziesz ze mną. Za to, że ze mną pójdziesz, od jutra
codziennie ja, Syriusz i oczywiscie Remus będziemy przychodzić z tobą do biblioteki i uczyć się do egzaminów, żeby je zdać z wysokimi wynikami, dobrze?
- No...
- Nie daj się prosić.... To i tak duża stawka ... - uśmiechnął się i wyciągnął do mnie rękę.
- No dobrze. - uśmiechnęłam się i złapałam jego dłoń. Poszliśmy na spacer nad jezioro...gdy doszliśmy do mojego ulubionego drzewa zobaczyłam łódkę na brzegu.
-Panie przodem- pomógł mi wejść. Było tam pełno poduszek, koców i lampek czy lampionów..muszę przyznać że jestem mile zaskoczona. Usiadłam po jednej stronie łódki, a James po drugiej. Wypłyneliśmy na sam środek.
- Z jakiej to okazji ?
- Nie mów mi, że nie wiesz który dzisiaj jest...

- No....osiemnasty czerwca - spojżałam na niego dziwnie...a on się uśmiechnął
- Dzisiaj są twoje siedemnaste urodziny
- A no tak...zapomniałam o swoich urodzinach
- Tak...więc nie jestem dobry w przemówieniach...a uwież mi długo ćwiczyłem to przed chłopakami i lustrem - Przybrał poważny wyraz twarzy i wyjął małe złote pudełeczko z kieszeni- A więc Valerio Konstancjo Emilio Evans naprawdę wiele dla mnie znaczysz i chodź zauważyłem to dobiero półtorej roku temu to moje życie bez ciebie nie miałoby najmniejszego sensu...Kocham Cię i czy wyjdziesz za mnie ?
- Ja...Tak tak tak...oczywiście że tak- założył mi perścionek, a ja żuciłam się na niego i przytuliłam. Niestety łódka za bardzo się zakołysała. Zaczełam piszczeć i wpadliśmy do wody. James szybko do mnie popłynął i chwycił w ramiona.
-Nie jest tak romantycznie jak planowałem...ale chyba nie są to najgorsze oświadczyny na świecie...prawda ?- uśmiechnął się niepewnie, a ja zaczełam się śmiać. Spojrzałam uśmiechnięta w jego czekoladowe oczy

Nie Leć Tak /J.P.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz