iv

161 26 0
                                    

- Zamknij okno.

Myślał, że się przesłyszał. Podniósł wzrok znad zapisywanej kartki i spojrzał przesadnie dużymi ze zdziwienia oczami na współlokatora. Ten również na niego patrzył, z opuszczoną głową i zmarszczonymi brwiami.

Kolejny dzień zapowiadał się jak każdy poprzedni- tak samo zimny, deszczowy, mokry i cichy przez obecność Daniela. Phil nauczył się, że  mówienie na głos, nucenie melodyjek i zagadywanie „współlokatora" kończy się albo zignorowaniem go, albo gwałtownym wybuchem złości. W ten sposób Daniel zepsuł już trzy lampki nocne, niemal rozgniatając je o ścianę, po czym był na dobę zamykany w izolatce, z obawy przed kolejnym wybuchem, chociaż takowy trwał tylko do momentu zniszczenia bogu ducha winnej lampki. Dlatego Phil, ku zaskoczeniu wszystkich, stał się bardzo, bardzo cichy.

- Zamknij, powiedziałem. Zimno.

Phil rzucił na łóżko kartkę i długopis, którym pisał, w mgnieniu oka znalazł się przy oknie, zamknął je nieco głośniej niż planował i równie błyskawicznie wrócił na wygrzane miejsce w pościeli. Nie wiedział, czy serce tłukło mu się tak mocno przez prędkość wykonanej czynności, czy przez szok wywołany głosem Daniela.

Trzy godziny później, jakiś czas po północy, nadal słyszał w głowie polecenie chłopaka. I jego tętno było tak samo szybkie.  

blooming ; phanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz