vii

141 22 0
                                    

- I wiesz, te listy naprawdę znikają! Znaczy, no ktoś je musi zabierać. Wcześniej widziałem, że robią to pielęgniarki, ale ostatnio... No, one zabierały je przy wieczornym obchodzie, czasami późno w nocy, a ja specjalnie nie spałem, żeby zobaczyć,  kto zabiera... A ostatnio zmuszam się, żeby nie iść spać za szybko i zgadnij!

Phil zamilkł, pozwalając wyrzuconym z siebie słowom zawisnąć w powietrzu, by stworzyły atmosferę odpowiedniego napięcia. Jednakże nie wiedział, czy czuje je dzięki swojemu darowi opowiadania, czy dlatego, że Daniel się na niego patrzył.

 - I one znikają! Nikt ich nie zabiera! W sensie, nie pielęgniarki! -  czarnowłosy wyrzucił obie ręce w powietrze, jak rozentuzjazmowane dziecko. Dan pokiwał głową, odwracając wzrok, który potem wbił w miejsce na parapecie, gdzie Phil zawsze zostawiał złożone na cztery kartki zapisane krzywo-ładnym pismem.

blooming ; phanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz