7. Batfamily pachnąca naftaliną.

36 6 3
                                    

Więc drogie dzieci, zaczynamy opowieść: za trzema lasami, siedmioma górami i iloś tam rzekami, była sobie jedna z niewielu zamieszkanych - wyspa. A zwała się Ghotam land. Właściwie, to ktoś ją tak nazwał. Tym kimś był dobry dla swych poddanych władca, Lord Dik. Posiadał on swój dwór, służbę i doradców.

 W królestwie były lokacje niezbędne takie jak rynek czy kram, ale mieszczanie mogli pozwolić sobie również na rozrywkę w postaci udania się do karczmy, gdzie często zjawiał się i bard.

Śpiewy i tańce towarzyszyły ówczesnemu życiu od zawsze, jednak poza oczami zwykłych tuziemców, działy się zdarzenia, w których udział brali człecy niezwykli, bynajmniej od reszty odmienni. A nad tym wszystkim musiał czuwać władca, lecz nieraz nie wszystko szło za jego myślą. 

W każdym bowiem imperium, urzędować szpieg powinien. Ten tu szpieg, nie był zwykłym podpatrywaczem, gdyż był to szpieg królewski, ponad to z własną siedzibą i manekinem do ćwiczeń. Krótko mówiąc: Damian nadawał się do tej roboty doskonale. Nie licząc faktu, że nie miał ochoty słuchać jakiegoś gościa w czarno-niebieskich "łachmanach", tylko dlatego, że podobno był królem! Toteż częściej niż zlecone, wykonywał te misje, które uważał za godne swojej uwagi. Jedną z pierwszych misji, jakie mu co pewien czas przydzielano, było odnalezienoe zaginionego dziecka, co oczywiście nie spodobało się szpiegowi. Musiał jednak swą misję wykonać, chociażby z czystego spełnienia obowiązku.

Dla odprężenia, bywał w międzyczasie przy Padole Nieświadomości czy też, jak to dzieci go zwały - Dziurze Rozpaczy. Nazwa wzięła się stąd, iż nikt nie wiedział jaka bestia czyha w głębi i jak w całości wygląda. Czasem wystawiała jedną ze swych macek, niczym paszczę, gdy jakiś śmiałek - taki szpieg dla przykładu - odważy się rzucić jej kawał soczystego mięsa,najczęściej drobiowego azaliż najtańsze było. Dla jasności, lord nie  wrzucał do padołu nikogo, co jedynie w dyby zakłuwał, by skazańca móc potem jajami czy zgniłymi pomidorami obrzucić. Nie mógł on jednak pozbyć się potwora, z uwagi na jego rozmiary jak i zagrożenie tych, którzy mieliby spróbować, więc nie mając innego wyboru, pozwolił by kraken lądowy żył w ów "dziurze", jak przedtem. Karmienie musiał tylko zlecać co jakiś czas, bo wiadomo powszechnie, że gdy Polak głodny, to zły, a choć bestia Polakiem raczej nie była, to gdy głód jej doskwierał, darła się jak Polak zacny.

Zadanie karmienia dostawał niejaki sir Jason - rycerz jakich mało. Chociaż do bitki był skory, to miał ku temu powody. W szermierce, nie miał nikogo, kto byłby mu równy. Choć z początku musiał dużo ćwiczyć, osiągnął to, co sobie postanowił. Każdy jego cios, każdy kopniak, miał jakiś sens. Niestety niejedni niespostrzegali jego potencjału. Do takich należeli cokolejni jego uczniowie i gwardziści. W krótce nawet i najzwyklejsi mieszkańcy zaczęli szeptać między sobą, że ich obrońca nie daje wystarczających dowodów nato, że nadaje się na tego, kim został. Pewno wpływ na to miał pewien brak o przeszłości rycerza, gdyż został on znaleziony przez ojca Dika, który przyjął go pod swe zadaszenie. Zatem teraźniejszy monarcha jak i rycerz najwyższej rangi, znali się już od najmłodszych lat. Z góry ustalone było, że młody Jason rycerzem zostać musi i że będzie królowi dopomagał tam, gdzie ten sobie rady nie da, rzecz jasna z użyciem szpady. Z początku pomysł ten wydawał się być świetny, gdyż obaj chłopcy się bardzo lubili. Jednak gdy rycerz dorósł, zrozumiał jaką to odpowiedzialność na sobie dźwiga i z czasem zdawało mu się też, że jego "brat" nie jest w stanie, niektórych rzeczy pojąć...

Każde ostrze, nawet te najbardziej jak się da, nieudane, musi zostać przez kogoś wykute. 

"Piece buch i ręce w ruch.                                                                                    Aż praca wrze, aż żyć się chce" - takie to piosenki można było usłyszeć w domu kowala, jednak nie przez niego samego śpiewane. Piec zawsze huczał przyjemnie od pracy, choć i czasami palił się tak nadto, że trzeba było lecieć po wodę ze studni, gdy brakowało jej w garnku nad paleniskiem. Kowal Timmothy często bywał na dworze królewskim, u szpiega czy to w koszarach, by dostarczyć rycerzom nowe ostrza. Zdziwił się niezmiernie, gdy pewnego to razu, nie zastał sir Jasona w miejscu jego zwyczajowych ćwiczeń. Nie doczekał się go i później w swojej chałupie, toteż postanowił się udać z tą sprawą do króla. Po późniejszej wizycie u szpiega, dowiedział się o pewnej kłótni, która mogła mieć wpływ na to wszystko.

A to tylko niektóre przygody, bo średniowiecze wiąże się również ze sprawami i osobami takimi jak fałszywi doradcy, przekabacani doktorzy, przydrożni zbójcy, sąsiednie państwa, ich szpiedzy, intrygi... 

Jak losy czterech tak odmiennych osób: poczciwego i łagodnego władcy, rycerza wciąż szukającego siebie we własnej historii, prawie nieistniejącego dla innych szpiega i niedocenianego kowala, którego stać na więcej, połączą losy jednego państwa? Jacy łotrzy i bossi, staną na tle średniowiecza? Kto zostanie zapamiętany przez historię jako obrońca Ghotam Island, a kto zostanie jego wyrzutkiem?

I jaki wpływ na to wszystko będą mieli bard Bart oraz przekupień Virgil?

----------------------------------------------------------

Na te pytania, będziecie musieli odpowiedzieć sobie sami, drodzy słuchacze, bo to już koniec tej opowieści. Ale koniec może być dopiero początkiem poważnej opowieści, jaką sami morzecie stworzyć i umieścić tu, na tej stronie, by dążyć do celu i stać się sławnym! Azaliż powiadam wam...

Dobra, dosyć tego. Po długiej przerwie mówię wam CZEŚĆ! No to co tam i jak tam? Wyjątkowo wiem co tu pisać! Zdjęcie wstawię kiedy indziej. I mam dla was (jeśli tu jesteście) 2 zadania. Ta, aż 2! Ale nie musicie ich robić, bo i tak nie... bo nie. No w każdym razie zadanie nr. 1-dowiedzieć się skąd jest tytuł tego opowiadania. Właściwie chodzi tu konkretniej o słowa "pahcnąca naftaliną", no bo batfamily to hcyba wiemy skąd się wzięła. (No z DC oczywiście!). 

A zadanie drugie, to odpowiedź na pytanie: Dlaczego akurat Virgil Hawkins miał być przekupniem (wersja dla opornych-kupcem)? Z góry mówię, że nie chodzi tu tylko o to, że jest fajny.

Odpowiedzi możecie podawać w komentarzach albo... nie ma "albo". Chyba, że chcecie do mnie wysłać list. (Tak na pewno. A komu kurcze by się chciało teraz listy pisać). Nagrodą za poprawną odpowiedź może być: to, co tam sobie wybierzecie, bo jakoś twórczość mi siadła. Tylko wiedzcie, że nie będę wam niczego kupować (w sumie to ja nie wiem po co to pisze w ogóle). 

No i nie bawcie się zapałkami w domu.

Pa! (1031słów!)

Co pisać? - Marvel, DC i inne. Where stories live. Discover now