14. Ty i Nightwing.

16 1 0
                                    

No cóż, nie przedłużając - jesteś złodziejką. I to bardzo dobrą złodziejką.

Czy wychowała cię ulica? Nie. Zawsze miałaś nad sobą opiekę złodzieja, który cię wyszkolił. On nie był twoim ojcem, wiedziałaś o tym. Mimo to nigdy nie uciekłaś. Chociaż raz naprawdę bardzo tego pragnęłaś.
A żeby to raz...

Pewnej nocy zabiera cię na pierwszą w twoim życiu wspólną akcję. Czy wszystko idzie dobrze?

Nie. Nawet nie wiedziałaś, jak dobry może być były pomocnik Batmana. W chwili, gdy myślisz, że wszystko idzie, jak spłatka, Nightwing pokonuje cię w oka mgnieniu. Z chwili na chwilę również zostajesz sama i gdzie trafiasz?

Do więzienia Bludhaven. Dla nieletnich? No... w sumie nie ma innego wyjścia, ale nie martw się - w tym mieście jest takich budynków od groma.

Kiedy czekasz w areszcie, ludzie tam pracujący mówią dziwne rzeczy na twój temat - że niby ktoś ma cię z tej sytuacji wyciągnąć i zabrać do siebie.

Raczej nie będzie to twój szefunio...

I nie, nie był. Po niecałej dobie czekania wypóścili cię - w kajdankach - aby oddać pod opiekę nieskazitelnego detektywa policji, Richarda Graysona.

Nie spodobało ci sìę to - jego ciągły uśmiech, miła postawa i magnes na twoje sztuczki. Uważałaś, że to zupełnie pozbawione sensu. Bez swojej "pracy" byłaś zgoszkniała i pozostawałaś... nikim. A on przecież nie mógł ci na nią pozwolić.

Już po kilku godzinach pobytu u niego zastanawiałaś się czy ten chłopak w ogóle wie, jak zajmować się dziećmi, bo pozwalał bezkarnie skakać ci po kanapie, rzucać patelnią i kraść jego słodycze.

No może z tym drugim, to nieco był problem. Oznajmił ci wtedy, że przypominasz jednego z jego przybranych braci - Damiana.

Ogólnie opowiedziaĺ ci trochę o swojej rodzince i nawet zapragnęłaś ich poznać, ale mu tego nie powiedziałaś.

No i pojawił się problem, nie pierwszy, nie ostatni. Szkoła.

W świetle prawa nie mogłaś tak po prostu zostawać w domu, skoro nie miałaś jeszcze osiemnastu lat. Ale posyłanie cię do owego budynku nie miałoby sensu. Uciekłabyś tak samo, jak już pierwszej nocy z domu swojego "opiekuna". Co zresztą skończyło się niewypałem, ale tam już nikt doświadczony by cię nie powstrzymał.

Nauczanie domowe też odpadało, bo jego nie było na to stać.

Pieniądze z nieba nie lecą - powiedział do ciebie, a ty w zamian rzuciłaś mu jego portfelem.

No więc zabierał cię ze sobą do pracy, co tylko według niego było dobrym pomysłem. Chocoaż pomogłaś wsypać paru gości z wrogiego gangu.

Ale w końcu i tak uciekłaś.

Wróciłaś do "właściwego" opiekuna, który zajmował soę tobą przez całe życie. A on... nawet nie czekał na ciebie.

Znalazłaś go na miejscu akcji, którą przewidywałaś, że przeprowadza. Przy pudynku stały już wozy policyjne.

Twój przywódca został złapany przez czarnowłosego dwudziestojednolatka, który przy odgłosach syren i innych takich, spoglądał w twoją stronę, chociaż myślałaś, że nikt cię tutaj nie zauważy.

Twój przywódca został złapany przez czarnowłosego dwudziestojednolatka, który przy odgłosach syren i innych takich, spoglądał w twoją stronę, chociaż myślałaś, że nikt cię tutaj nie zauważy

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

--------------------------------------

No i na dzisiaj to koniec! Bo trochę za długie to by wyszło na jeden raz.

Miałam kiedyś ochotę napisać chociaż pierwszy rozdział czegoś takiego, ale... no jak widzicie, to nigdy się nie zabrałam. Ale wy możecie.

Ja tam bym przeczytała coś takiego. Albo w wersji z chłopakiem - dwa twarde charaktery mierzące się ze sobą w codzienno-bohatersko policyjnej atmosferze.

No co wy na to?

A teraz idę spać. Dobranoc. 5:15

Co pisać? - Marvel, DC i inne. Where stories live. Discover now