[8]

6.2K 382 293
                                    

Rozdział betowany przez Cessidy84



Głos zabrał Lucjusz.

- Draconie Lucjuszu Malfoy'u, czy możesz mi wyjaśnić, synu, co tu się odpierdala?

- No więc... ja tylko tłumaczę Pott...znaczy się Harry'emu, że tylko mu się zdaje, że woli dziewczyny – Powiedział niewinnie szarooki.

- No widzisz, Lucjuszu, może, gdybyś ty tak tłumaczył Jamesowi, to też by może dotarło – Stwierdził ze śmiechem Łapa.

- Nie sądzę – Wtrącił się Lupin. Avadooki nie słuchał tej wymiany zdań, gdyż znów rozmyślał. 'Co ja najlepszego zrobiłem? Znowu całowałem się z Draco na oczach prawie połowy przeklętego Zakonu Feniksa! A najgorsze, czemu mi się to tak zajebiście podobało?! STOP! O czym ja myślę?'

- A wracając do mojego pytania, nim mi przerwano – Odezwał się Malfoy jr – to powiedz mi, Harry, czy ludzie aż tak się ciebie boją, że jedyne wolne miejsce jest właśnie obok twojej osoby? Nie to, żeby mi to przeszkadzało, ale jestem ciekaw.

- Uważaj, bo mówią, że ciekawość to cecha Gryfonów – Zaśmiał się avadooki.

- Tsa – odparł blondyn – A podobno spryt, to cecha węży, a popatrz na Crabbe'a lub Goyle'a – Odparł Smok, na co parę osób zachichotało.

- Wracając do twojego pytania, Draco, to ja tam zwykle siedzę – Odpowiedział Fred.

- Ale, że nasz braciszek, Ronuś... – Włączył się George.

- Nie chciał, aby jakiś Ślizgon... – Dodał Fred.

- Zakłócał jego przestrzeń osobistą, to Freddy się przesiadł – Zakończył George.

- Aha, spoko – Stwierdził Draco z kpiącym uśmieszkiem skierowanym w stronę Rona – Macie jakieś zajęcia po obiedzie? – zainteresował się blondyn.

- Hermiona i Ginny uczą się uzdrowicielstwa z panią Weasley – zaczął wyjaśnienia Potter – Bliźniacy lecą na Pokątną dopilnować swoich interesów, Ron ćwiczy obronę z Luniem lub Łapą, a ja... – tu się trochę zmieszał – Próbuję się nauczyć walki bronią białą, lecz niestety nikt tu nie nadaje się na trenera, bo twierdzą, że nie walczyli, a Syriusz jest kiepski w szermierce. Chociaż i tak jestem mu wdzięczny za podstawy – posłał ciepły uśmiech Łapie.

- Myślę, panie Potter, że mógłbym pomóc i nawet zapewnić partnera do treningów. Co ty na to synu? – Spytał Lucjusz. Draco tylko kiwnął głową na zgodę.

- To cudownie! – Ucieszył się Harry – Będę miał nauczyciela i partnera do walki.

- To kiedy chce pan zacząć, panie Potter – Spytał Malfoy senior, widząc zapał chłopca.

- A moglibyśmy już dziś? – spytał.

- Oczywiście, panie Potter, nie widzę problemu. Spotkajmy się za jakieś 30 minut w salonie i zaprowadzi nas pan do sali ćwiczeń.


Gdy już się tam znaleźli podeszli do gablot i ścian, na których było pełno broni białej. Od ostrzy, po katany.

- No, panie Potter, niech pan sobie wybierze miecz – Zaproponował Lucjusz.

- Harry, z mieczem jest podobnie jak z różdżką, tyle tylko, że możesz walczyć z każdym. To tylko jeden będzie dopełnieniem twej mocy – Wyjaśnił Draco, a Lucjusz powiedział:

- Proszę mi powiedzieć, panie Potter, czy kiedykolwiek przed treningami miał pan styczność z mieczem?

- Tak – Odparł Wybraniec.

- Może pan rozwinąć wypowiedź? – Poprosił Lucjusz.

- Tak, oczywiście. To było na moim drugim roku w Hogwarcie, w Komnacie Tajemnic. Mieczem Godryka Gryffindora zabiłem bazyliszka – wyjaśnił kruczowłosy. Po wypowiedzi Gryfona Lucjuszowi coś się przypomniało.

- Wydaje mi się panie Potter, że posiadam odpowiedni miecz dla pana.

- Ależ, panie Malfoy, nie musi mi pan nic dawać – Speszył się Harry.

- No, oczywiście, że nie – Powiedział z sarkazmem Lucjusz – Mogę go podarować Czarnemu Panu. Na pewno będzie zachwycony pamiątką po Jamesie Potterze, ale myślałem, że zależy ci na czymś po ojcu.

Hej, Potter!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz