Miniaturka betowana przez Cessidy84
Tom siedział w swoim fotelu i rozmyślał. 'Jeśli bym przeciągnął chociaż jednego z huncwotów na swoją stronę, to reszta pójdzie za nim, ale to musi być James Potter lub Syriusz Black. Cholera, czemu to nie może być ten słodki wilczek, a w sumie to, kto powiedział, że to nie może być Lupin?' Rozmyślania Toma przerwał dźwięk aportacji i po chwili pukania do drzwi.
- Proszę – odparł poirytowany, że ktoś mu zakłóca spokój. Do środka wszedł dumnym krokiem nie kto inny, jak Lucjusz Malfoy, ale Toma już interesowała tylko osoba, którą Malfoy trzyma w magicznych więzach.
- Co tu do cholery robi Syriusz Black? – spytał zdziwiony.
- Złapaliśmy go, jak się wybierał do Pottera. Niestety Lupin mam umknął przez opieszałość Glizdogona – wyjaśnił blondyn.
- Dobrze Lucjuszu. Posadź pana Blacka w fotelu i wyjdź – po wykonaniu polecenia, Lucjusz się wycofał – Witam Panie Black – Powiedział miło.
- Nie wyobrażaj sobie, że ci cokolwiek powiem – warknął Łapa.
- I po co te nerwy? Ja naprawdę nie jestem taki zły, jak sądzisz. Pomyśl Syriuszu, czy gdybym był tak bezwzględny, jak mnie opisują, to czy byś tu sobie ze mną siedział i rozmawiał? – Syriusz się zamyślił, po czym przypominał sobie słowa Dorcas, swojej narzeczonej: "Nie działaj pochopnie" i słowa swojego brata: "We wszystkim, poza krwią", "Wydaje mi się, że Dumbledore wcale nie jest taki kryształowy, jakiego by chciał uchodzić i jeśli kiedyś trafię w ręce Lorda Voldemorta i nie będzie próbował mnie zabić, to z nim pogadamy, może wcale nie jest takim popaprańcem, jakim go przedstawia dropsik?"
- Dobra Voldemort, czego chcesz? – spytał.
- Chcę, abyście się do mnie przyłączyli. Nie zrobię krzywdy wam ani waszym rodzinom, jak i narzeczonym. Może mi pan nie ufać, panie Black, ale prawda jest taka, że wcale a wcale nie chcę wybić wszystkich mugoli. Poznaj moją przyjaciółkę – po czym drzwi się otworzyły i weszła przez nie ku szokowi Łapy Lilianne Evans.
- Lils, co ty tu na Merlina robisz? Rogacz mówił, że jesteś gdzieś u kuzyna.
- A co miałam wam powiedzieć? "Sorry chłopaki, ale na parę dni udaję się do Lorda Voldemorta"? – spytała z kpiną.
- Pewnie jesteś pod Imperiusem – stwierdził po chwili Black.
- Jak ja jestem pod Imperiusem, to Ty jesteś głupszy, niż wyglądasz – odparła Gryfonka, po czym spojrzała na Toma – Nie mogli złapać Remiego? Z nim byśmy szybciej się dogadali – Marvolo tylko się zaśmiał.
- Jesteś jego przyjaciółką, na pewno jest coś, co go przekona, że nie jest........ Zaraz, zaraz... Pod klątwą nie mogłabyś wyczarować Patronusa – przypomniał sobie Tom. Lily machnęła dłonią uzbrojoną w różdżkę i wypowiedziała mocnym głosem.
- Expecto Patronum. Z jej różdżki wyłoniła się łania, której kobieta wyszeptała do ucha. Łania podeszła do Blacka i przemówiła głosem Lily, nie wiele głośniejszym od szeptu.
~ Uroczyście przysięgam, że knuje coś niedobrego. Panowie Lunatyk, Glizdogon, Łapa i Rogacz mają zaszczyt przedstawić państwu Mapę Huncwotów – Syriusz zrobił wielkie oczy i spytał.
- Ale czemu Ty tu jesteś? I to z różdżką? I w ogóle?
- Black, czy ty się kiedyś nauczysz mówić pełnymi zdaniami – zaśmiała się rudowłosa i przytuliła przyjaciela, po czym przeszła do rzeczy – Trzeba tu ściągnąć tego idiotę, co ma być moim mężem i Lupina tak, aby dropsik się nie dowiedział.
- No i teraz mówisz jak Rogaczowa – zaśmiał się Łapa.
- Nie mów na mnie Rogaczowa, bo twoje jaja będą powiewać na maszcie na najwyższej wieży Hogwartu – odparła Gryfonka.
- Dobra, dobra. Tylko się upewniałem – odparł ugodowo Syriusz.
- Teraz słuchaj, Łapa, bo nie będę się powtarzać.
- Tak, tak oczywiście – odparł uśmiechnięty animag.
- Siad, Łapa i waruj – odgrywał się ruda.
- Ej – jęknął Black.
- Tak, grzeczny Łapek. Jak skończymy, to poproszę skrzata o jakąś kość dla Ciebie.
- Grabisz sobie Evans – odparł jej zimno Syriusz.
- No, skoro już mam twoją pełną uwagę to zaczynamy.
Po wyjaśnieniu Łapie planu deportowali się prosto do salonu państwa Potter.
- Rogacz, co to za zdziwienie na nasz widok? – spytał ze swoim firmowym uśmiechem Black.
- Syriusz, nic ci nie jest... Luniek, nie fiukaj do dropsika!!! – wrzasnął James, po czym porwał rudą w ramiona, namiętnie ją całując – Co ty tu robisz, maleńka? – spytał, witając się z Blackiem.
- Jak zwykle ratuje jednemu z was tyłek – odparła Gryfonka.
- Widzicie, mówiłem, że Anioł nie kobieta – zaśmiał się Rogacz.
- Słuchajcie, mamy do was sprawę. Gdzie Petty? – spytała kobieta.
- Też bym chciał to wiedzieć – powiedział Lupin.
- Dobra, mniejsza o to – stwierdziła ruda – Mamy teraz małą wycieczkę krajoznawczą, ale najpierw czy zaufacie nam na tyle, żeby nam oddać swoje różdżki?
- Oki. Ale najpierw pokażcie swoje Patronusy – stwierdził nie pewnie James – Lily i Syriusz wyczarowali swoje Patronusy, po czym Lily wciągnęła dłoń po ich różdżki. Remus się lekko zawahał. Dziewczyna się do niego ciepło uśmiechnęła.
- Co jest, Rem, nie ufasz mi? – spytała, a ten skrót przekonał go, że to ich przyjaciółka, bo tylko ona tak na niego mówiła i tylko wtedy gdy byli w czwórkę. Nawet przy Glizdogonie tak go nie nazwała. Jego rozmyślania przerwało uczucie aportacji. Gdy tylko wylądowali, James znalazł się u jego boku.
- Remus, to jest jakaś zasadzka – ni to spytał, ni to stwierdził.
- Nie, panie Potter. To nie jest żadna zasadzka. Chcę z wami porozmawiać – odparł spokojnie Tom – Proszę, usiądzie – zaproponował. Remus się spiął. 'Ten sposób bycia, ten zapach. Nie, to nie możliwe?'
- Czy to jest Allan? – To pytanie wilkołak zadał na głos.
- Remi to Voldemort, nie żaden Allan – powiedział Rogacz, lecz Remus był już pewny, że zeszłego tygodnia to właśnie Tom Marvolo Riddle zerwał z nim związek, który trwał pół roku. Podszedł do czarnoksiężnika, z zamiarem uderzenia go w twarz, lecz Tom złapał jego dłonie i przyciągnął do siebie.
- Nie mój słodki. Tak się nie będziemy bawić – powiedział, po czym wpił się w usta młodszego maga, gdy poczuł, że Remus odpowiada na pocałunek, puścił jego dłonie, które zaraz znalazł się na jego szyi. Gdy po dość długiej chwili oderwali się od siebie, Remus spytał.
- Czy ty właśnie dałeś mi do zrozumienia, że żadnego zerwania nie było?
- Zawsze mówiłem, że jesteś bardzo mądry, mój piękny – odparł Lord, przytulając do siebie swojego kochanka, gdy usiadł i posadził sobie Remusa na kolanach. Spojrzał na resztę. James i Lily siedzieli koło siebie, głupkowato się uśmiechając, a Syriusz Black były w szoku, gdy Lily go szturchnęła, wyjąkał.
- Cholera, nie miałem pojęcia, że męski pocałunek może być tak cholernie gorący. Chyba się ze mną zgodzicie, że teraz nie możemy stać przeciwko lordowi, bo byśmy stanęli przeciw naszemu drugiemu Lunatykowi? – James ze śmiechem odrzekł.
- W rzeczy samej, bracie muszę się z tobą zgodzić, ale jeśli jeszcze raz nasz Luniek będzie przez ciebie cierpiał, to możesz sobie być nawet samym Merlinem, nie tylko Voldemortem, a ja i tak cię znajdę i zapłacisz za zranienie mojego przyjaciela.
- Rozumiem, panie Potter – odparł spokojnie mężczyzna, po czym przyciągnął Remusa jeszcze bliżej i wtulił twarz w jego włosy i zaczęli snuć plan, jak pokazać społeczności czarodziejskiej, jaki jest naprawdę Albus Dumbledore.
CZYTASZ
Hej, Potter!
FanfictionDraco i Harry pod jednym dachem w Kwaterze Głównej Zakonu Feniksa. Co z tego wyniknie? Sprawdźcie sami. Całość opowiadania jest betowana przez Cessidy84.