1.Nienawidzę go, jak i ciebie.

5.2K 250 52
                                    

Ellenai West.

- Wasi rodzice już zostali powiadomieni przez pedagoga. - Powiedział starszy mężczyzna. Dyrektor miał nas dość, było to po nim widać. W sumie nie dziwie się.

Walker przemówił litanie przekleństw pod nosem, ale usłyszałam go tylko ja bo siedziałam obok niego, na fotelu.

- Mam nadzieję, że w końcu wyrośniecie z tych kłótni i bezsensownych wymian zdań. A przede wszystkim z bójek. - Powiedział i zdjął swoje okulary. - Wiem, że się nie lubicie, ale niestety jesteście w jednej szkole i musicie to zaakceptować. Zaakceptować też to, że przychodzicie tu rozwijać swoją edukację, a nie...- Machnął ręką.

- Czy to wszystko? - Walker się zirytował. To pewnie dlatego, że wezwali jego matkę.

- Tak panie Walker, to wszystko. - Zamknął jakiś zeszyt i spojrzał na mnie i na Nathana. - I obym nie musiał was tu więcej widzieć.

- Nie zobaczy pan. Przepraszamy. - Oczywiście to ja musiałam się odezwać, no bo ten idiota miał to wszystko w czterech literach.

Chłopak wstał, a ja za nim. Lepiej może powiedzieć czemu znaleźliśmy się u dyrektora na dywaniku? To wszystko przez tego idiote!

40 minut wcześniej.

- Blake! - Zobaczyłam w tłumie wysokiego blondyna, którego szukam od rana. Chłopak napiął swoje mięśnie, mimo iż byłam dosyć daleko, widziałam to.

Odwrócił się i spojrzał na mnie z pogardą.

- Czy możesz mi wyjaśnić czemu mnie unikasz? - Położyłam ręce na biodrach, by chodź trochę wyglądać groźnie. Oczywiście pewnie wyglądałam jak idiotka.

- Czy ty uważasz, że jestem palcem robiony i nie wiem co odpierdalasz? - Prychnął.

Pierwszy raz widzę takiego Blake, raczej był taki w stosunku co do Walkera.

- Blake, ja na poważnie mówię, nie wiem o co ci chodzi! - Zaczęłam krzyczeć, może nie powinnam, ale kurde ja nic nie zrobiłam.

Blondyn zacisnął szczękę i popchnął mnie na ścianę. Ból rozszedł się po moim kręgosłupie, ale nie wydałam z siebie żadnego dźwięku.

- Chciałaś pobawić się mną byś miała ze mnie ubaw z Walkerem! - Wrzasnął. Cały korytarz zwrócił się ku nam. Świetnie. - Powinienem cię teraz kurwa, zabić. - Krzyknął mi do ucha.

- Co ty pieprzysz, Blake?!

- Walker mi powiedział, możecie być z siebie dumni. Zakochałem się w tobie West. - Warknął. - Szkoda, że dziewczyną, którą kocham jest zwykła szmata.

Odszedł. Zamiast go uderzyć, po prostu zaniemówiłam. Jaki układ z Walkerem?! Blake mnie kocha?!
Ja pierdole.

Łzy chciały wyjść przez moje oczy, ale zaczęłam mrugać i spojrzałam na dziewczynę na przeciw mnie. Patrzyła na mnie, w sumie jak połowa korytarza. Gdy zorientowali się, że ja ich widzę, odwrócili się.

Zabije cię Walker. Przysięgam!

Ja rozumiem, możemy się, kurwa nienawidzić, ale kurde, przez niego straciłam chłopaka!

Wybiegłam z korytarza i złapałam pierwszą lepszą dziewczynę.

- Gdzie jest Walker?!- Krzyknęłam.

- Przed szkołą - Pisneła przestraszona.
Wystraszyłam młodszą dziewczynę, ale chuj.

Siedział na murku z kolegami w ręce trzymał papierosa i popalał go, śmiejąc się. Oczywiście jego szczęka jak zwykle idealnie oznaczała się. Jego oczy ciemne, prawie czarne, zawsze świeciły. Włosy potargane, usta malinowe, często zwilżał je językiem.
Przystojny, ale go kurwa nienawidzę!

- Walker! - Krzyknęłam. Chłopak spojrzał na mnie jak i jego koledzy.
Zmierzył mnie od dołu do góry.

- Dzień dobry panno West. - Prychnął.

Wciągnełam powietrze.

- A może wiedźmo? - Zadał mi to beznadziejne pytanie i zwilżył usta językiem.

- Uważaj bo rzuci na ciebie urok - Zaśmiał się jego kolega, a za nim reszta. Idioci.

- Jak mogłeś mi to zrobić?! - Wycedziłam przez zęby.

Chłopakowi zszedł uśmiech z twarzy. Wyrzucił papierosa na ziemię i go zdeptał.
Wstał i spojrzał na mnie z góry.

- Wszystko zrozumiałam, nienawidzimy się! - Wrzasnełam. - Ale dlaczego Blake?

Oczy delikatnie mu pociemniały. Na usta wkradł się złośliwy uśmieszek. Boże, jak ja go nienawidzę.

Nachylił się. Oczywiście żyrafą jest, więc czuję się jak krasnal, ale miałam to jakoś w poważaniu.

- Dlaczego Blake? - Powtórzył moje pytanie. Moje oczy zeszkliły się. Byłam tego pewna. - Bo nienawidzę go, tak jak i ciebie. - Powiedział rozbawiony.- Wyobraź to sobie, moi najwięksi wrogowie się pieprzą! - Krzyknął, a jego koledzy wybuchli śmiechem.

- To akurat nie twój interes. - Powiedziałam, ale mój głos łamał się.

- Dałaś mu już? Tak szybko? - Spytał z kpiną.

- Chuj z ciebie, Walker. - Warknełam. Byłam centymetr, a nawet milimetr od wybuchu.

- Wiesz czemu on nie chcę z tobą być? Bo wie nie tylko o naszym niby układzie. - Zaczął się śmiać.

Otworzyłam usta, bo to taki chuj.
Jak można być takim człowiekiem?
Co on mu powiedział?

- Co mu powiedziałeś? - Prawie wydarłam się na cały dziedziniec, ale miałam to w dupie.

- Wiesz, nie będziesz zadowolona. - Nachylił się nad moim uchem.

- Mów Walker! - Zadzwonił dzwonek, oznaczający lekcje, ale nikt nie poszedł do szkoły, każdy był ciekawy co tu się wydarzy.

- Że wyruchałem cię pierwszy! - Wrzasnął. Moja ręka zamachneła się. Uderzyłam go. - Że pchałem w ciebie jak w zwykłą dziwke! - Kolejne uderzenie. Nie odsunął się, wiedział, że przesadza. Jakby sam wiedział, że mu się należy.

Kolejne uderzenie w twarz, po jego klatce piersiowej.
Czyjeś ręce złapały mnie od tyłu. Silne dłonie.

Moja cała twarz była zełzawiona.
Teraz zobaczyłam, że krzyczy na mnie pani Moore i że mam iść do dyrektora.

Zrobił ze mnie dziwke. Zrobił że mnie szmate.

- Spokojnie. - Ktoś zaczął mnie przytulać. Ivan, przyjaciel Blake. - Cii...

____

Jest i wstęp ✨
Mam nadzieję, że nie ma jakiś większych błędów.

LOVE & HATE ||ZAWIESZONE DO POPRAWY! Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz